Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Champions of Anteria Publicystyka

Publicystyka 13 lipca 2016, 18:00

autor: Amadeusz Cyganek

Graliśmy w Champions of Anteria – Osadników w RPG-owym stylu

Na gruzach anulowanej odsłony serii The Settlers powstaje nowy projekt, który jednak z Osadnikami ma niewiele wspólnego. Co oferuje nam próbna wersja Champions of Anteria?

CHAMPIONS OF ANTERIA W SKRÓCIE:
  • RPG z elementami strategii;
  • potyczki w małych grupkach z wykorzystaniem aktywnej pauzy;
  • rozwój miasta w klasycznym stylu;
  • podbijanie kolejnych ziem i obrona przed najazdem przeciwników;
  • pojedynki z bossami wieńczące atak na kolejne krainy;
  • bogate drzewko rozwoju postaci, możliwość wytwarzania oręża i przedmiotów specjalnych.

Nie ma absolutnie żadnych wątpliwości, że Blue Byte to jedna z najbardziej zasłużonych ekip jeśli chodzi o rozwój gatunku gier strategicznych. Gdyby nie oni, na świat nie przyszłaby kultowa seria The Settlers, a zwłaszcza kultowe pierwsze odsłony sagi. Teraz jednak po tej wspaniałej marce zostały już tylko wspomnienia, a niemieckie studio przez ostatnie lata zajmowało się zupełnie innymi projektami – ot, chociażby najnowszą iteracją Anno o podtytule 2205. Teraz na tapecie tych doświadczonych twórców jest Champions of Anteria – produkcja, która ma po części przywrócić magię Osadników. Po części, bo finalnie chyba jeszcze nie do końca wiadomo, czym ten tytuł tak naprawdę ma być.

Z centurionem już nie ma żartów!

Żywioły Anterii

A przecież droga nowej produkcji Blue Byte jest długa i, niestety, na pewno nie usłana różami. Champions of Anteria zaczynało bowiem jako kolejna odsłona wspominanej serii The Settlers o podtytule Kingdoms of Anteria. W tym projekcie coś jednak nie wypaliło, tytuł został skasowany, a na jego kanwie zaprezentowano właśnie opisywaną produkcję, która pod względem rozgrywki ucieka daleko od klasycznego, strategicznego systemu zabawy opartego na rozwoju miasta. To bowiem głównie RPG, jedynie wzbogacony o elementy charakterystyczne dla gier w stylu Osadników.

W mieście praca wre!

Głównym punktem rozgrywki są bohaterowie, spośród których na każdą kolejną potyczkę wybieramy zaledwie trzech, reprezentujących jeden z kilku żywiołów. Nasze działania planujemy na bardzo przejrzystej mapie świata, jasno pokazującej zasięg naszych wpływów w świecie Anterii. Zadaniem gracza jest podbijanie kolejnych terenów i przejmowanie coraz więcej ziem. Dokonujemy tego za pośrednictwem różnorodnych misji oraz – głównie – potyczek z siłami przeciwnika. Celem, do którego dążymy, jest przejęcie stolicy danego regionu; zanim jednak nam się to uda, konieczne stanie się nie tylko objęcie władzy nad poszczególnymi krainami, ale także utrzymanie ich – co jakiś czas bowiem na nasze włości zakusy przypuszczają przeciwnicy, starający się odbić wcześniej posiadane miejsca. Nic w świecie Champions of Anteria nie jest więc dane na zawsze – o pozycję hegemona trzeba tutaj nieustannie walczyć.

Aktywna pauza? No to szybko wybieramy atak specjalny!

W ogrywanej wersji testowej kolejne krainy zdobywaliśmy, wykonując różnorodne misje. I tak oto jednego razu nasi bohaterowie zaprzęgnięci zostali do eskorty karawany wiozącej dobra, mające stać się podstawą nowej wioski założonej na obcych terenach, z kolei kiedy indziej zostaliśmy odpowiedzialni za odbudowanie wież strażniczych i – co za tym idzie – przejęcie kontroli nad danymi ziemiami. Nie zmienia to jednak faktu, iż całość sprowadza się do pojedynków z regularnie pojawiającymi się grupami przeciwników o różnym stopniu zaawansowania oraz odmiennych żywiołach, co w przypadku tej gry okazuje się szalenie istotne. Podatność danej jednostki na ogień, wodę itd. znacząco zmienia bowiem siłę ataku, jaki możemy wyprowadzić. Nie brak także specjalnych umiejętności, które w określonych warunkach kompletnie wyłączają ofiarę z walki, czyniąc ją totalnie bezużyteczną i skazaną na niechybną śmierć.

Taktyka przeradza się w schemat

Sama rozgrywka wydaje się jednak – przynajmniej na razie – dość schematyczna i przewidywalna. Nasza podróż po planszy, na której wykonujemy misje, wygląda z grubsza tak samo – idziemy od punktu do punktu, po drodze likwidując kolejne, kilkuosobowe grupki przeciwników, by w okolicach kluczowych celów zmierzyć się z nieco silniejszymi rywalami czy też minibossami. Walka opiera się przede wszystkim na systemie aktywnej pauzy oraz dodatkowych zdolnościach bohaterów – bez tych dwóch rzeczy wygranie potyczki, zwłaszcza w dalszych etapach misji, może okazać się niewykonalne. To właśnie zastopowawszy czas jesteśmy w stanie wykonać ruchy dające nam przewagę na polu walki – mowa tu właśnie o zastosowaniu dodatkowych umiejętności bojowych. Najpopularniejsze są oczywiście te zadające znacznie większe obrażenia, jednak nie brak też takich, które pozbawiają przeciwników możliwości leczenia, znoszą obronę wroga czy też wywołują podatność na wybrany żywioł. Zwycięstwo tylko i wyłącznie dzięki podstawowym atakom jest możliwe, ale jeżeli walczycie z więcej niż dwoma-trzema antagonistami, nie radzę ryzykować życiem własnych bohaterów.

I weź tu dojrzyj cokolwiek…

Warto wziąć pod uwagę fakt, iż rozgrywka jest całkiem trudna. Pójście na żywioł zazwyczaj kończy się dość marnie, podobnie jak opuszczenie własnego królestwa bez eliksirów leczniczych. Przeciwnicy sprawiają nam spory problem zwłaszcza gdy atakują nieco większymi siłami – konieczne staje się odciąganie potworów czy strażników od mniej żywotnych jednostek atakujących na dystans. Ruchliwość wrogów kłopotliwa jest zwłaszcza w przypadku obrony posiadanych terenów – wówczas atakują oni z różnych kierunków, a ich zablokowanie wymaga sprawnego korzystania z naturalnych zapór i ciągłego spoglądania na minimapę w celu lokalizowania zagrożenia.

Potyczki są dynamiczne, acz po opanowaniu pewnego systemu walki – chyba jednak nieco schematyczne. Rzecz jasna, pewną dozę losowości wprowadzają tutaj żywioły, wymuszające na nas zmianę strategii, ale po pewnym czasie sam złapałem się na tym, iż poszczególne pojedynki rozpoczynałem w praktycznie identyczny sposób. Wypracowanie odpowiednich taktyk to tak naprawdę połowa sukcesu – druga połowa to ich właściwe zastosowanie w praktyce.

Trzeba przyznać, że widoki są pierwszorzędne.

Miejska idylla

Drugą, nieco mniej istotną część zabawy stanowi zarządzanie własnym miastem – tyczy się to głównie stolic, gdzie możemy umieszczać różnorodne punkty usługowe, pozwalające na zdobycie odpowiednich surowców służących do rozwoju nie tylko miast, ale i naszych bohaterów. Rozbudowa miejscowości odbywa się w dość osobliwym trybie – poszczególne tereny ulokowane wokół zamku są bowiem odblokowywane poprzez postawienie strażnic, rozciągającym naszą kontrolę na te obszary. Miejsca na poszczególne budynki są z góry wyznaczone – na każdy teren przypada ich ledwie kilka, ale możliwości rozbudowy kolejnych dzielnic są całkiem spore, więc miejsca raczej nie powinno nam zabraknąć. Warto także wspomnieć, iż zarządzanie miastem odbywa się w systemie turowym – wszelkie profity związane z wydobywaniem surowców czy rzemiosłem pojawiają się po zakończeniu dnia.

Z poziomu miasta zyskujemy także dostęp do naszych bohaterów – tam możemy dokonać wyboru kolejnych umiejętności specjalnych, jak również wyposażyć wojowników w nowe elementy ubioru, modyfikujące ich statystyki. Patrząc na drzewka cech specjalnych poszczególnych czempionów, trzeba przyznać, że droga rozwoju jest całkiem długa i odblokowanie większości z nich zajmie nam naprawdę sporo czasu. Warto także pamiętać, iż poziom rozwoju wojowników jest ściśle powiązany z klasą miasta – im szybciej nasze stolice zyskują kolejne stopnie zaawansowania technologicznego, tym lepiej na polu walki radzą sobie także nasi podopieczni.

Jedynym elementem, który tak naprawdę przywodzi na myśl klasyczne odsłony The Settlers, jest oprawa wizualna – trzeba przyznać, że na ekranie, zwłaszcza jeśli chodzi o ośrodki miejskie, dzieje się naprawdę sporo. Mieszkańcy uroczo podróżują pomiędzy kolejnymi punktami, a rzemieślnicy wytrwale pracują na swój sukces. Nieco mniej czytelne okazują się pojedynki, zwłaszcza jeśli chodzi o walki z kilkoma przeciwnikami naraz – feeria barw nieraz potrafi przesłonić istotne elementy gry. Nie sposób nie wspomnieć o pełnej polskiej wersji językowej, która na ten moment wydaje się naprawdę przyzwoicie przygotowana – postaci nie klepią beznamiętnie swoich tekstów, a nawet całkiem zabawnie je intonują. Nie brak także różnorodnych humorystycznych kwestii i żarcików, pasujących do ogólnego charakteru tej produkcji.

Trzy numerki w loterii już znane!

Champions of Anteria to jak na razie produkt, który ciekawie łączy elementy gry RPG oraz strategii, ale nie robi tego w sposób w pełni udany. Potyczki z przeciwnikami potrafią momentami znużyć powtarzalnością, z kolei tryb strategiczny mimo wszystko wydaje się zbyt mało rozbudowany, by mógł istotnie wzbogacać całą resztę. Jeśli tylko ekipa Blue Byte zaserwuje nam kilka dodatkowych nowości i postara się o urozmaicenie RPG-owego systemu zabawy, to możemy mieć do czynienia z naprawdę bardzo ciekawą produkcją.

Champions of Anteria

Champions of Anteria