Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Gears of War: Judgment Publicystyka

Publicystyka 21 czerwca 2012, 14:50

autor: Marcin Serkies

Gears of War: Judgment - COG bez Marcusa, ale za to z Polakami z People Can Fly

Po zakończeniu trylogii Marcusa Fenixa, Epic nie zarzyna kury składającej złote jajka. Gears of War: Judgment jest dla nas wyjątkowo interesujący, bowiem w produkcji bierze udział polskie studio People Can Fly z Adrianem Chmielarzem na czele.

Nie tak dawno temu, bo pod koniec maja, opublikowaliśmy wiadomość potwierdzającą produkcję nowej odsłony Gears of War. Wtedy – jeszcze w kategoriach plotki – napisaliśmy, że podobno za tę część cyklu odpowiadać ma polskie studio People Can Fly. Dziś ta informacja jest już pewna, a my o samym Gears of War: Judgment wiemy trochę więcej, między innymi dzięki targom E3.

Więzień nie wygląda na zbyt potulnego. Ale czy kogoś to dziwi?

Byli wtedy młodzi i piękni

Nowa odsłona serii nie rozwinie historii, którą opowiadały poprzednie części. Zamiast tego zdecydowano się na zabieg tyleż popularny, co wygodny, czyli przeniesienie akcji gry kilkanaście lat wstecz. Dokładnie rzecz ujmując, wydarzenia na ekranie dotyczyć będą okresu po tak zwanym E-Day, czyli dniu, w którym Serę zaatakowały wraże hordy obcych. Głównymi bohaterami tym razem mają być Baird i Cole – oczywiście odpowiednio młodsi – oraz ich towarzysze z oddziału Kilo – Garron i Sofia. Członków zespołu dowodzonego przez Bairda oskarżono o zdradę, po tym jak podczas walk na terenie miasta Halvo Bay przywłaszczyli sobie sprzęt należący do COG. Proces dzielnych żołnierzy oraz ich zeznania staną się kanwą, na której osnuta zostanie cała fabuła.

Jeżeli Baird radzi sobie tak samo dobrze na sali sądowej, oddział Kilo jest bezpieczny.

Przedstawiona w trzech częściach historia Marcusa wydaje się nieco wyeksploatowana, więc tym razem postanowiono, że głównym bohaterem kampanii będzie Baird. Jak dokładnie potoczy się ta opowieść, jeszcze nie wiadomo. Nie ma nawet pewności, czy w grze spotkamy młodszego o kilkanaście lat Marcusa, ale na pewno nie zabraknie akcji i wzbudzających emocje momentów. Dość istotne w budowaniu atmosfery może okazać się to, że ludzkość jest jeszcze w szoku po ataku, nie odniosła znaczących zwycięstw w walce z Szarańczą, a co za tym idzie, nastroje nie są zbyt wesołe. Cofnięcie się w czasie oznacza oczywiście powrót do klasycznych przedstawicieli najeźdźcy.

Historia zostanie zaprezentowana jeszcze bardziej dynamicznie niż we wcześniejszych odsłonach serii. Ograniczono do minimum ilość przerywników filmowych, pozwalając graczowi ciągle przeć naprzód. To, co po drodze usłyszy i zobaczy, zbuduje całą opowieść. Ciekawie – w kontekście prowadzenia fabuły – zapowiadają się misje dodatkowe. Ich wykonanie spowoduje, że członkowie oddziału Kilo przypomną sobie fakty, o których w innym wypadku by nie wspomnieli.

Nie tylko sposób narracji został poddany zmianom w kierunku większej dynamiki. Również walka – w której wracamy do starych rozwiązań, jak np. wrzucanie granatów do dziur wypluwających Szarańczę – ma stać się szybsza i bardziej wymagająca. Szczególnie interesująco zapowiada się system, który w dynamiczny sposób wygeneruje nowych przeciwników. Do tej pory, powtarzając dany etap, spotykaliśmy dokładnie tych samych oponentów w tych samych miejscach, jedyna różnica to ich zmieniająca się wraz z poziomem trudności wytrzymałość. Teraz będzie inaczej. Tworzony na potrzeby nowej odsłony system wygeneruje nieprzyjaciół, biorąc pod uwagę wiele elementów, takich jak położenie gracza, kierunek, w którym się on porusza, i oczywiście poziom trudności. Dopóki nie sprawdzimy „Smart Spawn System” w praktyce, nie ma się co cieszyć, ale sam pomysł zapowiada się intrygująco.

Projekty lokacji prezentują się całkiem klimatycznie, możliwości taktycznych widać tu bez liku.

Bo do tanga trzeba...

Mecze rozgrywane przeciwko żywym przeciwnikom lub wrogom sterowanym przez konsolę, stanowią według wielu kwintesencję serii. Nie inaczej zapewne będzie i tym razem, a nowy tryb, nazwany Overrun, może okazać się kolejną wisienką na torcie. Warto przy tym zauważyć, że jest on w pełni logiczną kontynuacją form zabawy wieloosobowej znanych z poprzednich odsłon. Mimo że na rewolucję Overrun się nie zapowiada, to na kawał solidnej rozrywki już tak.

Pięciu graczy wcielających się w żołnierzy COG stawi czoła pięciu graczom kontrolującym wojaków Szarańczy. Dodatkowo tryb ten wprowadzi po raz pierwszy system klas i ich rozwoju. Każdy pojedynek będzie składał się z dwóch rund. W jednej staniemy po stronie Szarańczy i spróbujemy zniszczyć broniony przez COG generator. W drugiej, wcielając się w ludzkich żołnierzy, nastawimy się, rzecz jasna, na defensywę.

Fabuła gry skupi się na najmroczniejszym okresie walki o przetrwanie.

Kluczem do sukcesu będzie gra zespołowa. Każda ze stron ma bowiem dysponować kilkoma dostępnymi klasami, które okażą się na swój sposób unikatowe. Po stronie ludzi pojawią się profesje, można by rzec, typowe. Żołnierz, technik, medyk i zwiadowca zaoferują dokładnie to, czego się po nich spodziewamy. Każdy oprócz destrukcji przeciwnika będzie mógł wspomóc swoją drużynę specyficzną dla siebie zdolnością. Interesująco zapowiada się na przykłąd zwiadowca, bo oprócz klasycznej snajperki zostanie wyposażony w specjalne granaty namierzające przeciwników (działające trochę jak te, które widzieliśmy w Ghost Recon: Future Soldier) oraz w możliwość wspinania się w miejsca niedostępne dla jego kompanów.

Warto zauważyć, że praca People Can Fly nad nową odsłoną Gears of War nie oznacza, że będzie to polska gra. Sam Adrian Chmielarz mówi, iż relacje z Epic Games są tak bliskie, że czasem nie do końca wiadomo, kto dokładnie jest odpowiedzialny za dany element. Część materiału powstaje w Warszawie, część w innych studiach.

Po drugiej stronie barykady staną oczywiście przedstawiciele Szarańczy, a to, co Epic szykuje dla nich, zapowiada się naprawdę kapitalnie. Nawet podstawowe wybuchające jednostki najeźdźców znajdą co najmniej dwie, oparte na współpracy, możliwości większego dokuczenia wrogowi. Po pierwsze – grenadier może nafaszerować je granatami, dzięki czemu eksplodują z jeszcze większą mocą. Po drugie – celnie kopnięte przelecą nad ogrodzeniami, aby narobić zamieszania tam, gdzie przeciwnik się ich nie spodziewa. Podobnych kombinacji znajdzie się w grze znacznie więcej i do wielu z nich otworzymy dostęp dopiero po wielu godzinach na placu boju. Grający Szarańczą na początku skorzystają z przedstawicieli czterech klas. Kolejne sukcesy i zdobyte punkty pozwolą na podniesienie umiejętności lub wykupienie dostępu do następnych, znacznie potężniejszych. Bez przeprowadzania skomplikowanych analiz można z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że zabawy będzie przy tym naprawdę sporo, a szukanie różnych kombinacji profesji po obu stronach konfliktu powinno przez długi czas utrzymać graczy przed telewizorami. Z tego, co można przeczytać w sieci, wrażenia osób, które testowały ten tryb, są naprawdę pozytywne. Niezła zabawa, dużo opcji drużynowego grania i ciągłe odkrywanie nowych strategii to zdecydowane atuty tej formy rozgrywki.

Wygląda to trochę jak walka Dawida z Goliatem, ale w rzeczywistości chyba nie jest tak źle.

Epic podkreśla, iż tryb Overrun jest dziełem studia People Can Fly. Podobno już w trójce Gears of War miał pojawić się zbliżony rodzaj zabawy, ale nie udało się wszystkiego dograć tak, żeby można było końcowy efekt pokazać graczom. Dopiero polskie studio nadało całości kierunek, który według producentów jest odpowiedni. Co do kształtu tytułu, ja jestem spokojny. Każda z dotychczasowych części wprowadzała pewne zmiany, dzięki którym Gears of War ewoluowało ku coraz lepszemu, ciekawszemu graniu. Ujawnione do tej pory informacje sugerują, że tak samo będzie i tym razem. Z pewnością przed premierą – zapowiedzianą na rok 2013 – dowiemy się jeszcze więcej.

Gears of War: Judgment

Gears of War: Judgment