Freedom Force vs the 3rd Reich - zapowiedź
Freedom Force vs. The Third Reich jest kontynuacją taktycznej gry akcji z elementami gatunku cRPG, opowiadającej o niezwykłych przygodach rozmaitych superbohaterów w latach sześćdziesiątych XX wieku.
Pierwszy „Freedom Force” był dla mnie jedną z największych niespodzianek ostatnich lat. To dziwne, ale po raz pierwszy spotkałem się z tą grą dopiero przy okazji testowania wersji demo. Wcześniej niespecjalnie się nią interesowałem. „Freedom Force” błyskawicznie ujął mnie swoim komiksowym klimatem, świetnie skonstruowanymi etapami oraz w miarę rozbudowanym (jak na, bądź co bądź, zręcznościowkę) systemem rozwoju sterowanych postaci. Śmiem przypuszczać, iż nie jestem w tych odczuciach odosobniony. W krótkim czasie zaczęły pojawiać się liczne amatorskie dodatki, które w zdecydowany sposób zwiększyły żywotność „FF”. Niewiele ponad rok musieliśmy czekać na oficjalną informację o rozpoczęciu prac nad sequelem. Tych, którzy oczekują od drugiego „Freedom Force” jakiejś niewyobrażalnej rewolucji muszę niestety zmartwić. To typowy przykład kontynuacji - ładniejszej i bardziej rozbudowanej. Jeśli ktoś jednak liczył na taki właśnie typowy sequel, to może już zacząć zbierać na niego pieniążki, by za kilka miesięcy z okrzykiem „For Freedom!” ponownie zanurzyć się w pięknym komiksowym świecie.
Tytuł gry może być nieco mylący, szczególnie dla osoby, która nie spotkała się z pierwszą odsłoną „Freedom Force” (a są takie?). Może ona sobie wtedy pomyśleć, iż ma do czynienia z jakąś skomplikowaną taktyczną strategią :-) Niby to szczegół, ale moim zdaniem autorzy powinni pozostać przy „Freedom Force 2”. Akcja gry przenosi naszych bohaterów w przeszłość. Trafiają oni na front drugiej Wojny Światowej. Ich celem będzie oczywiście przeciwstawienie się zaborczej Osi Zła. Ciekaw jestem jak poprowadzony zostanie główny wątek. Na pewno nasi bohaterowie nie będą mogli zmienić biegu całej wojny ponieważ miałoby to zasadniczy wpływ na wydarzenia w przyszłości. Przypuszczam, że bardziej będzie chodziło o pokrzyżowanie planów Trzeciej Rzeszy odnośnie zdobycia jakiegoś mitycznego artefaktu czy budowy Wunderwaffe. Podobne motywy niejednokrotnie przewijały się już w grach, że wspomnę tylko o „RTCW” czy polskim „Gromie”. Mam nadzieję, że drugi „Freedom Force” będzie jeszcze w stanie współczesnego gracza czymś nietuzinkowym zaskoczyć. Pałeczkę wielkiego złego typka przejął niejaki Blitzkrieg. Jego ksywka, wbrew pozorom, dużo może o nim mówić. Na moje oko będzie to jakiś świetnie wyszkolony, wysoki rangą wojskowy. Drugim z wymienionych już głównych złoczyńców jest Red October, który z pewnością będzie reprezentował Sowietów. Nie wiem jak Wy, ale ja nie wyobrażam sobie tej serii bez komunistów, proszących się wręcz o to żeby im dokopać. To dobrze, że autorzy są podobnego zdania :-) Honoru Włochów będzie natomiast bronił Fortissimo. Trzeba też przy tym wszystkim pamiętać, iż mamy do czynienia z grą, która chce być komiksem i nie do końca wszystko musi się pokrywać z rzeczywistością. Szeregi Freedom Force zostaną zasilone przez kilku nowych superbohaterów, wśród których na szczególną uwagę zasługują Tombstone oraz Sky King. Trzon zespołu pozostanie niezmieniony.
Żadnych istotnych innowacji nie należy się również spodziewać w kwestii rozwoju wchodzących w skład teamu herosów. Pozostaną widowiskowe, a na dodatek obdarzone wyjątkowo oryginalnymi nazwami, superciosy. Co ciekawe, nie ograniczono się tylko i wyłącznie do obdarzenia nimi nowych członków Freedom Force. Stare wygi też dostaną po kilka nowych zachowań. Widać, że autorom gry w dalszym ciągu nie brakuje pomysłów na wymyślanie oryginalnych haseł. Druga część „Freedom Force” wprowadzi tak ciekawie nazywające się ciosy, jak Whirlwind Tour czy Dancing Dead.
Jednym z najlepiej zrealizowanych elementów pierwszego „Freedom Force”, który w niemałym stopniu wpływał na przyjemność płynącą zabawy, była wysoka interaktywność badanego otoczenia. Gracz mógł burzyć napotykane budynki, rzucać w przestępców samochodami, a nawet wyrywać latarnie. W drugiej części gry niektóre z tych elementów zostaną dopracowane (np. widok walącego się budynku), pojawią się także zupełnie nowe przedmioty, które będzie można wykorzystać do obijania złoczyńców. Gracz będzie mógł, na przykład, korzystać z wielkich młotów. Ciekawi mnie natomiast czy pojawią się zgodne z odwiedzaną epoką pojazdy. Kto wie, być może przyjdzie nam też rzucać czołgami albo wojskowymi jeepami? Na te informacje trzeba będzie jeszcze trochę poczekać.
Wertując liczne wypowiedzi twórców drugiego „Freedom Force” można dojść do wniosku, iż szczególną uwagę przywiązują oni do lepszego zbalansowania rozgrywki. To dobrze, że zajmują się takimi pozornie nieistotnymi drobiazgami. W szczególności będzie się to zapewne tyczyło postaci przeciwników. O ile ciosy w pierwszej części gry były dobrze zrównoważone, to o postaciach, z którymi przyszło naszym bohaterom walczyć, nie można już tego powiedzieć. Niektóre z nich pokonywało się z zamkniętymi oczami, inne z kolei wymagały kilku nieudanych podejść, czy obmyślenia fikuśnej taktyki. Autorzy gry obiecują również poprawioną sztuczną inteligencję, przy czym nie będą się musieli zbytnio wysilać, bo ta z jedynki była całkiem przyzwoita. Znacznie lepiej mają zachowywać się kontrolowani przez SI herosi. Na szczęście nie posuną się do samodzielnego wykonywania aktualnych zadań. W dalszym ciągu pierwsze skrzypce będzie grała sterowana przez nas postać.
Poza rozbudowaną kampanią singleplayer, możemy wreszcie liczyć na solidnego multiplayera. W szczególności mam tu na myśli „danger room”, który zaistniał już przy okazji wydania jednej z łatek do pierwszego „Freedom Force”. W końcowej grze pojawi się też oczywiście wiele innych, zupełnie nowych trybów. Obiecywany jest także ulepszony edytor. Ucieszy to zarówno tych, którzy w pięć minut chcą stworzyć w miarę przyzwoitego, ale własnego herosa, jak i osoby, które dużą wagę przywiązują do szczegółów. Obiecywane są także liczne opcje mające na celu ułatwienie produkcji amatorskich dodatków. Ulepszenia nie ominą również silnika graficznego. Gra będzie śmigała na enginie Gamebryo 3D. Pierwsze próbki jego działania wyglądają obiecująco. Z pewnością możemy liczyć na zaawansowaną grę świateł, bardziej szczegółowe modele postaci oraz urozmaicone otoczenie. Ciekawi mnie natomiast to, czy autorom gry uda się zachować rozsądne wymagania sprzętowe, co było jedną z niezaprzeczalnych zalet pierwszej części gry.
Nie ukrywam, iż ten sequel budzi we mnie spore nadzieje. Jeśli tylko producenci wymyślą odpowiednio zawiłą intrygę, to będziemy raczej mogli spać spokojnie. Ostatnio mieliśmy istny wysyp gier komiksowych (XIII, Hulk, Judge Dredd: Dredd vs. Death, Batman Vengeance), z czego zdecydowana ich większość była udana. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, iż drugi „Freedom Force” dołączy do tego zacnego grona. Superbohaterowie ruszą na podbój sklepowych półek jeszcze tej wiosny, o ile oczywiście nie wpadną po drodze na jakichś złoczyńców...
Jacek „Stranger” Hałas