Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 25 listopada 2018, 11:46

autor: Adam Bełda

Dlaczego w grach nie boimy się Szatana, a przeraża nas śpiący Cthulhu?

Czemu Szatan nie straszy tak jak śpiący Cthulhu? Czego najbardziej boi się człowiek? I dlaczego tak trudno stworzyć dobrą grę o opętaniu? O tym wszystkim opowie Wam zawodowy psychiatra i zapalony gracz.

Spis treści

Nadnaturalny horror kontra intymna groza

Jednym z głównych zabiegów, jakie Lovecraft stosował, by przerazić czytelników, było podkreślanie tego, jak mało ludzie znaczą wobec wykreowanych przez niego okropności. Większość z nich była ogromna (sam Cthulhu przyrównywany jest do chodzącej góry), niedorzecznie wręcz potężna (Azathoth w zasadzie bezmyślnie bawi się całym wszechświatem) i tak straszna, że człowiek nie był w stanie objąć tego umysłem.

Jest to podejście na tyle integralne z samymi postaciami Wielkich Przedwiecznych, że przejmuje je większość poważnie traktujących temat dzieł. Sam Lovecraft podkreśla to tym dobitniej, że w pewnym sensie tworzy hierarchię kosmicznych bytów, w której ludzie odnajdują się na samym dnie, postawieni na równi z innymi ziemskimi zwierzętami.

Wyżej od nas są na przykład Mi-Go, rasa inteligentnych grzybów pochodzących z planety Yuggoth, przez ludzkich ignorantów nazwanej Plutonem. Podobnie rasa Starszych, opisana w dłuższym opowiadaniu W górach szaleństwa, która nie tylko podbiła Ziemię na długie tysiąclecia przed pojawieniem się na niej człowieka, ale też zniewoliła naszych przodków, a może nawet polowała na nich w celu zdobycia pożywienia czy materii organicznej. Warto tu zauważyć, że w opowiadaniach amerykańskiego pisarza to, co złe, często przychodzi z kosmicznej pustki, z miejsc, których nie znamy.

W styczniu 1903 roku astronomia zaczęła mnie całkowicie pochłaniać. Nabyłem mały teleskop i nieustannie badałem niebo. Ani jedna bezchmurna noc nie minęła mi bez długiej obserwacji gwiazd.

List H. P. Lovecrafta do Maurice’a W. Moe z 1 stycznia 1915 roku

Lovecraft wykazał się jednak większą kreatywnością, zresztą zapamiętany został nie jako twórca stworów będących tylko bardziej zaawansowanymi technologicznie kosmitami. Powołał bowiem też do życia byty w zasadzie boskie, takie jak słynni Wielcy Przedwieczni, których najbardziej znanym przedstawicielem jest Cthulhu. To właśnie one, uśpione w głębinach, do dziś czczone są przez ukryte bluźniercze kulty, to do ich mocy w uniwersum Lovecrafta odnoszą się okultyści, wreszcie – to o nich traktuje plugawy Necronomicon, najbardziej znana księga opisująca okropieństwa wykraczające poza możliwość zrozumienia.

Zew Cthulhu doczekał się w 2005 roku czarno-białej ekranizacji. - 2018-11-25
Zew Cthulhu doczekał się w 2005 roku czarno-białej ekranizacji.

Ten poziom potworności był jednak najwyraźniej niewystarczający, gdyż w opowieściach o Cthulhu można znaleźć też istoty o wiele bardziej potężne. Stworzenia będące w zasadzie bogami dla Wielkich Przedwiecznych, a trzeba przyznać, że bogowie zła ludzkich bogów zła to już grupa, z którą ciężko konkurować nawet tradycyjnym, religijnym diabłom. Sztandarowy przykład stanowi tutaj Azathoth, który wiruje gdzieś poza naszym wszechświatem, otoczony przez pomniejsze bóstwa. Zdolny dokonać anihilacji i kreacji wszystkiego, co istnieje, tylko za pomocą nonszalanckiej gry na flecie, której sam nie rozumie. Ten bóg jest ślepy (warto przypomnieć sobie ślepego anioła Samaela i zauważyć, jak bardzo obie koncepcje się przenikają) i nieskończenie głupi. Tak, w mitologii Lovecrafta jedna z najwyższych istot często określana jest przydomkiem „ślepy bóg-idiota”.

Krańcowa, amorficzna zaraza zupełnego chaosu, która bluźni i bełkocze w centrum nieskończoności – nieograniczony demoniczny sułtan Azathoth – którego imienia nikt nie waży się wypowiadać, i który kąsa, wygłodniały, w niepojętych, bezświetlnych komnatach poza czasem, pośród przytłumionego, przyprawiającego o szaleństwo dudnienia złowieszczych bębnów i piskliwego, monotonnego grania wyklętych fletów; do taktu tego obmierzłego dudnienia i piszczenia tańczą powoli, niezdarnie i komicznie olbrzymi ostateczni bogowie, ślepi, niemi, srodzy, bezmyślni inni bogowie.

W Poszukiwaniu nieznanego Kadath – H. P. Lovecraft, przeł. Mateusz Kopacz

Czego boimy się najbardziej?

Z drugiej strony mamy Szatana, który nawet nie ma boskiego statusu. Owszem tradycja religijna także ustala hierarchię bytów, na dole której stoją ludzie. Wyżej są aniołowie, podzieleni na dziewięć chórów o rosnącym znaczeniu i – prawdopodobnie – potędze.

Jako że diabły są niczym innym jak tylko upadłymi aniołami, także w demonologii mamy do czynienia z podobnym podziałem na szeregowych żołnierzy, zarządców, baronów i władców piekielnych. W obydwu przypadkach jednak charakter wyższych od nas bytów jest bardzo podobny do naszego – to stworzenia mające realizować plan Boga i niemające możliwości naprawdę mu się sprzeciwić. Co więcej, według jednej z wersji historii o buncie Szatana, doszło do niego właśnie dlatego, że zarozumiały anioł nie chciał się pokłonić człowiekowi, który to uznany został za najdoskonalsze stworzenie.

BUNT W NIEBIE

Warto zauważyć, że historia o rebelii Szatana jest dość swobodną interpretacją Biblii, która bardzo skąpo wypowiada się na te tematy. Motyw zazdrości o człowieka oparty został na wieloznacznym fragmencie Księgi Mądrości:

Bo dla nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka – uczynił go obrazem swej własnej wieczności. A śmierć weszła na świat przez zawiść diabła i doświadczają jej ci, którzy do niego należą.

Mdr 2,23-24

Religia dzięki swoim rytuałom pozwala odzyskać poczucie kontroli nad własnym losem. - 2018-11-25
Religia dzięki swoim rytuałom pozwala odzyskać poczucie kontroli nad własnym losem.

Dzieje się tak dlatego, że jednym z głównych zadań religii jest nadanie ludziom znaczenia większego, niż wynikałoby to z obserwacji przyrody. Jednym z najgorzej znoszonych przez człowieka uczuć jest bezradność – mało jest rzeczy (a według niektórych teorii psychologicznych nie ma takich rzeczy) powodujących większy lęk niż brak kontroli.

Wolimy – i zostało to dowiedzione eksperymentalnie – potencjalnie mniejszy zysk, jeśli ryzyko jest mniejsze. Warto w tym momencie na chwilę zastanowić się, jak wiele decyzji – zazwyczaj dotyczących zaniechania czegoś – podejmujemy wyłącznie po to, by uniknąć niepewności. Przeprowadzka dająca możliwość znacznie lepszych warunków mieszkalnych czy zawodowych? Dziękuję, wygodnie mi tu, gdzie jestem, gdzie mam nad wszystkim kontrolę. Pora zakończyć nieudany, niemający przyszłości związek? Przepraszam, wolę to, co już dobrze znam, nawet jeśli jest kiepskiej jakości, niż niepewność szukania czegoś nowego. Diablo 3 zmieniające podstawowe mechaniki? GDZIE MOJE DIABLO, KTÓRE ZNAM?! Nowe Diablo na komórki to okazja do ciekawego eksperymentu? Tutaj nie napiszę, jaka jest częsta reakcja, bo artykuł nie będzie nadawać się do publikacji...

Dlatego też, aby przywrócić nam sprawczość, religia oferuje kilka metod odzyskania kontroli. Najbardziej oczywistą jest modlitwa, która ma dać nam możliwość wpłynięcia na niezależną od nas część rzeczywistości. Istotna jest też obietnica nagrody za dobre uczynki, jeśli nie w tym, to w następnym życiu. Cóż jednak może powodować większą niepewność niż bycie tylko nic nieznaczącym prochem wobec wszechświata? Czyniąc człowieka ukoronowaniem stworzenia, religia oddaje nam należne według nas miejsce w hierarchii, co sprawia, że dużo mniej boimy się otaczającego świata. Przecież jesteśmy najważniejsi, Bóg nas kocha, zostaliśmy wybrani, więc żaden rozbłysk gamma nie usmaży w ułamku sekundy całej ludzkości, prawda?

Wiąże się z tym także fakt, że dla tych złych również jesteśmy najważniejsi. Więcej – sensem istnienia diabłów jest nienawiść wobec nas, podobnie jak sensem istnienia aniołów jest to, że nas kochają. Te dwie siły muszą więc walczyć o człowieka, co stawia go w centrum zainteresowania zarówno personifikacji dobra, jak i zła.

ANTYKREATOR, CZYLI POSTMODERNISTYCZNE ZŁO

W sadze książek Lidii Mai Kossakowskiej o anielskich zastępach spotykamy dość oryginalne podejście do motywu Szatana. Autorka umieściła w wykreowanym przez siebie uniwersum zarówno Lucyfera, Samaela, jak i paru innych aniołów, którzy tradycyjnie uznani mogą być za tego najgorszego, ale nie są oni ani szczególnie źli, ani nawet nie odgrywają roli negatywnych bohaterów. Podobnie jak ich koledzy z Nieba starają się tylko dobrze zarządzać swoją częścią zaświatów i ukrywać fakt, że Jasność – odpowiednik Boga w tym świecie – gdzieś zniknęła.

Prawdziwym złym, najbardziej przypominającym chrześcijańskiego Szatana, jest natomiast Antykreator, czyli odrzucona na początku istnienia cząstka Jasności, która zawiera w sobie zaprzeczenie boskiej doskonałości. Jest on przedstawiony jako bezkształtna, stworzona z czystej ciemności istota, ogromnych rozmiarów i potęgi, a więc mimo – powiedzmy – dużej zgodności z teologiczną figurą upadłego anioła przypomina bardziej coś, co znaleźć mogłoby się na kartach opowiadań Lovecrafta.

TWOIM ZDANIEM

Pytanie na poważnie, kto by wygrał w pojedynku?

Cthulhu
79,8%
Szatan
20,2%
Zobacz inne ankiety
Cthulhu w .exe - 10 najlepszych gier inspirowanych mitologią Lovecrafta
Cthulhu w .exe - 10 najlepszych gier inspirowanych mitologią Lovecrafta

Lovecraft za życia był twórcą niszowym. Ot, pisarz, któremu zdarzało się publikować w magazynach z opowiadaniami grozy, a pod koniec życia stać się literackim guru dla garstki zapaleńców. Czy z grami o Cthulhu i spółce jest podobnie?

Cyfrowy cień Cthulhu, czyli spuścizna Lovecrafta w grach
Cyfrowy cień Cthulhu, czyli spuścizna Lovecrafta w grach

Dzieła pióra H. P. Lovecrafta zdobywają dzisiaj popularność taką, jakiej nie miały za życia pisarza. Czy mity o przedwiecznych sprawdzają się jako tło fabularne gier wideo? Różnie z tym bywa.