Czy Far Cry 4 sprosta wymaganiom fanów sandboksów? Na słoniu w Himalaje!
Pokaz Far Cry 4 na targach E3 z pewnością zaostrzył apetyt na listopadową wizytę w Himalajach. Czy Ubisoft rzeczywiście podbije serca graczy kolejnym charyzmatycznym złoczyńcą, przepięknymi krajobrazami oraz walką z grzbietu słonia?
- konflikt w fikcyjnym państwie Kyrat po tym, jak po despotyczną władzę sięgnął ekscentryczny Pagan Min;
- gracz wciela się w rolę wychowanego w Ameryce rodzimego mieszkańca Kyrat, Ajaya Ghale;
- kooperacja w ramach kampanii fabularnej, nie osobnych scenariuszy;
- szereg pomniejszych usprawnień w rozgrywce oraz bardziej szczegółowa w stosunku do poprzedniczki oprawa wizualna;
- Himalaje!
Listopad to niezbyt popularny termin na zarządzenie sobie urlopu za granicą, ale za sprawą Ubisoftu może się to zmienić. Francuzi postanowili odpocząć od afrykańskich upałów oraz tropikalnych wysp i w czwartej części serii Far Cry wyślą nas w Himalaje – i to w ten ich region, gdzie akurat szaleje kolejny lokalny konflikt. Na spokojne wczasy nie ma więc co liczyć. Drinki z palemką na bok, pistolet w dłoń: w programie mamy ekscentrycznego socjopatę z zamiłowaniem do brytyjskiego punk rocka, latanie wiatrakowcem i przejażdżki na słoniu. Czas zacząć się pakować.
Far Cry 3, w wielu aspektach różny od przyjętej z mieszanymi uczuciami części drugiej, okazał się sukcesem tak potężnym, że zaskoczył nawet część twórców. Trudno więc spodziewać się, że kontynuacja nie podąży śladami poprzedniczki – na rewolucję nie ma co liczyć. W „czwórce” dostaniemy za to oczywiście jeszcze ładniejszą oprawę wizualną, większy świat oraz mnóstwo pomniejszych usprawnień, niezbędnych dla rozwoju serii. Wśród nich znajdzie się kooperacja w wątku głównym, opcja pilotowania maszyn latających i parę nowych gadżetów. Swoje piętno odciśnie naturalnie zmiana scenerii: Himalaje to ostatecznie kompletnie inna fauna, inna flora i inne możliwości.
Także historia to zupełnie nowy rozdział w serii: znana z DLC do Far Cry 3 postać Hurka, którą pokazano podczas prezentowania kooperacji, to jedyny łącznik pomiędzy częścią trzecią a czwartą. Sama opowieść jak dotąd wydaje się być bardziej realistyczna i prawdopodobnie skończy z etapami opartymi na halucynacjach oraz dziwacznymi walkami z bossami. Ubisoft po raz kolejny rzuci nas w środek wojny domowej, w której stronami będą lokalni rebelianci oraz siły wojskowego watażki, Pagan Mina. Protagonista – urodzony w Azji Południowej, ale wychowany w Ameryce Ajay Ghale – zostaje wplątany w konflikt oczywiście nie z własnej woli: do Kyrat, kraju, w którym toczy się akcja gry, trafia wyłącznie po to, by spełnić ostatnie życzenie swojej matki. Jednak zanim w ogóle porządnie weźmie się za to zadanie, jego autobus zostanie podziurawiony przez kule miejscowej straży granicznej, podróżujący nim ludzie zginą, a na scenę przy akompaniamencie The Clash wkroczy sam Pagan Min.

W „trójce” Vaas Montenegro, uważany za jednego z najciekawszych złoczyńców ostatnich lat, kompletnie przyćmił sterowanego przez graczy Jasona Brody'ego i chyba uświadomił Ubisoftowi, że dobrze rozpisany antagonista zawsze jest bardziej interesujący od nawet najlepiej zbudowanego głównego bohatera. Toteż nic dziwnego, że choć wcielimy się w Ajaya Ghale, to Pagan Min odegra tu rolę ulubieńca widowni. Już jego pierwszy, ledwie czterominutowy występ podczas prezentacji na E3, był imponujący: tona wulgaryzmów, zadźganie jednego ze swoich żołnierzy i zdjęcie z ręki tuż po masakrze. Według wielu opinii to kiepska próba stworzenia „Vaasa w Himalajach”, ale ten socjopata w różowych spodniach i butach ze skóry ma naprawdę spory potencjał. Jego relacje z Ghale przynajmniej początkowo można uznać za nieszczególnie wrogie – kto wie, może Ubisoft pozwoli nam wybrać pomiędzy sprzyjaniem rebeliantom i pomocą samozwańczemu królowi?

Podczas E3 Ubisoft – oprócz dwóch prezentacji gry – pokazał też, co otrzymają gracze, którzy zakupią edycję kolekcjonerską. W kosztującym około 400 złotych zestawie znajdzie się gra wraz z dodatkową minikampanią Hurk's Redemption, 20-centymetrowa figurka Pagan Mina, propagandowy plakat, dziennik podróży oprawiony w skórę oraz mapa Kyrat – wszystko zapakowane w zdobione pudełko.
Powstańcza armia i despota na tronie to nie jedyne zagrożenie dla gracza. Himalaje same w sobie są pełne niebezpieczeństw – sporo tutaj urwisk, przez które przedostaniemy się wyłącznie przy pomocy liny z hakiem, oraz dróg biegnących wzdłuż przepaści. Do tego dochodzi zabójcza fauna: oprócz słoni, które skradły pokaz na E3, widzieliśmy w akcji potężnego orła, porywającego z półki skalnej kozę. Twórcy jednak z pewnością planują przeciwstawić nam o wiele więcej potencjalnie morderczych zwierząt: w południowej Azji można się przecież natknąć na małpy, śnieżne pantery czy niektóre rodzaje nosorożców. Zadania związane z polowaniami powrócą, i to w bardziej rozbudowanej formie – gracz będzie mógł np. używać przynęt.
Rozgrywka w dużej mierze oprze się na tych samych zasadach – w pełni otwarty świat i sporo dodatkowych aktywności. Łowy, zwiedzanie ukrytych w górach świątyń, zadania poboczne – to mamy zapewnione. Na pewno powróci wyzwalanie posterunków – teraz jednak ich miejsca zajmą większe, silniej obwarowane i trudniejsze do spenetrowania fortece. Na szczęście i gracz otrzyma do dyspozycji parę dodatkowych urządzeń, które ułatwią mu przejęcie wrogiego obozu. Dla fanów cichych rozwiązań przeznaczona zostanie kusza oraz noże, z kolei miłośnicy grania przy akompaniamencie setek wystrzałów i eksplozji dostaną C4, żyrokopter oraz możliwość przejażdżki na słoniu. Ta ostatnia opcja już stała się znakiem firmowym gry – przebicie się przez bramę na potężnym zwierzaku, ostrzeliwanie nieprzyjaciół z jego grzbietu czy pozwolenie, by w szale niszczył wszystkich i wszystko na swojej drodze, to oferta zdecydowanie nie do odrzucenia.

Słoń stanowi oczywiście całkiem niezłego sojusznika, jeśli jednak jesteśmy tradycjonalistami i nieszczególnie podoba nam się perspektywa przebywania w jednej fortecy z ważącym kilka ton, rozszalałym ssakiem, zawsze możemy wybrać nieco bezpieczniejszego sprzymierzeńca. W Far Cry 4 po raz pierwszy pojawi się opcja gry w kooperacji, która ograniczona zostanie tylko w kluczowych dla fabuły fragmentach. Dzięki opcji Guns for Hire wsparcie kolegi uzyskamy tak przy wykonywaniu misji pobocznych, jak i swobodnej eksploracji świata, co daje zupełnie nowe możliwości podczas walki. Łączenie dywersji z jednoczesnym sianiem zniszczenia, ataki z powietrza, wreszcie podwójna szarża na słoniach – kooperacja będzie chyba najważniejszą ze świeżych opcji.

Tytuł tak wyczekiwany jak Far Cry 4 to oczywiście okazja, by zdobyć ekskluzywną zawartość dla swojej platformy – i tak właśnie uczyniło Sony. Jednak w przypadku posiadaczy PlayStation 3 i 4 nie dostaniemy dodatkowych misji czy broni – otrzymamy za to opcję zaproszenia do kooperacji znajomego, nawet jeśli on sam nie posiada kopii gry. Oczywiście możliwość wspólnej zabawy zostanie w jakiś sposób ograniczona i będzie wymagać pobrania pliku o potężnych rozmiarach z PlayStation Plus, trudno jednak nie powinszować japońskiemu gigantowi takiego właśnie rozwiązania.
Zmiany dosięgną także oprawę wizualną, chociaż raczej nie ma co mówić o rewolucji – ostatecznie już Far Cry 3 cieszył oczy pięknym światem. Przeprowadzka w Himalaje oznacza zupełnie odmienny klimat – pierwszy rzut oka na majestatyczne szczyty zaparł dech w piersiach chyba każdemu, kto oglądał prezentację na E3. Ponadto całe otoczenie wydaje się znacznie bardziej dopracowane – wielobarwne, powiewające na wietrze łańcuszki, potężne posągi wbudowane w skały i różnokolorowe malowidła na skalnych półkach tworzą tutaj klimat, jakiego spodziewalibyśmy się po wizycie w Nepalu czy Bhutanie. W dodatku świat wygląda na całkiem zróżnicowany – w jednym z materiałów widać, jak w pojedynczym skoku z wingsuitem ze skalistych gór przenosimy się na położone znacznie niżej, skąpane w zieleni pola ryżowe. Sami przedstawiciele Ubisoftu twierdzili w wywiadach, że choć Far Cry 4 to oczywiście FPS pełną gębą, przy jego tworzeniu inspirowali się bardziej RPG-ami Bethesdy niż dla przykładu Call of Duty.

Sporo tutaj jeszcze innych, niewielkich usprawnień, które zapewne przejdą bez echa, ale uczynią rozgrywkę znacznie przyjemniejszą. Wreszcie będziemy mogli strzelać z jadącego pojazdu, a po odpowiednim zbliżeniu się do innego samochodu nic nie przeszkodzi w tym, by przeskoczyć na siedzenie kierowcy – oczywiście przy jednoczesnym wybijaniu całej załogi. Dojdzie jeszcze kopanie, walki przeciw helikopterom, starcia z atakującymi z powietrza orłami... Najważniejszym dodatkiem jest kooperacja – przejmowanie fortec, wspólne odkrywanie świata i wykonywanie misji ze znajomymi zapowiada się świetnie. Poza tym (oraz oczywiście diametralną zmianą klimatu) rewolucyjnych zmian nie widać. Ale chyba nie na nie czekaliśmy najbardziej – ostatecznie Far Cry 3 był świetny i jestem pewien, że czwarta część również podniesie sandboksową poprzeczkę. Jeśli to odgrzewany kotlet, to przyprawiony szafranem.
