Geralt, Ciri, a może nasz własny V-iedźmin?. Czego oczekujemy po nowym Wiedźminie?
- Czego chcemy od Wiedźmina 4? Nasze oczekiwania względem nowej gry CDPR
- Geralt, Ciri, a może nasz własny V-iedźmin?
- Piosnkę zanuć Wiedźminowi, barda nie unikaj
- Narzędzia do tworzenia modów „made in CDPR”
Geralt, Ciri, a może nasz własny V-iedźmin?
Przy oczekiwaniach względem bohatera nowej gry życzeń i pomysłów pojawia się tyle, ilu uczestników bierze udział w dyskusji. Trudno tu chyba o jednogłośne, zadowalające wszystkich rozwiązanie, więc w tym przypadku można wyjątkowo pospekulować, czym mogą zaskoczyć nas twórcy. Oczywistym wyborem wydaje się Geralt, jednak nie byłoby to żadną niespodzianką. Nie bardzo też idzie to w parze z wizerunkiem rysia, jaki ujawniono na wspomnianym wcześniej obrazku. Stylizowany na znany medalion z wilkiem rysunek „kota” wydaje się zapowiadać jakąś naprawdę konkretną zmianę, podobnie jak podpis mówiący o „rozpoczęciu nowej sagi”.

Ciekawym rozwiązaniem byłaby więc możliwość stworzenia własnego wiedźmina w kreatorze postaci, tak samo jak w przypadku V w Cyberpunku. Twórcy mogliby też sięgnąć po sprawdzony motyw kilku protagonistów i wcielanie się w nich albo w określonych momentach, albo dowolnie, jak w GTA 5. To pozostawia furtkę do grania i własną postacią, i Geraltem bądź Ciri, o której również się spekuluje jako o głównej bohaterce, lub jeszcze kimś innym. Bo największym wyzwaniem byłoby chyba zaproponowanie konkretnego, zupełnie nowego głównego bohatera, nieznanego z książek. Trudno byłoby mu zapewne przebić charyzmę Geralta czy urok Ciri, choć z drugiej strony CDPR raczej nie ma problemów z tworzeniem wyrazistych protagonistów.
Fabuła z kamienia, z rozwidleniem
Tutaj możemy być chyba najbardziej spokojni. „Redzi” nie zawodzą pod względem wątków fabularnych i zawsze dostarczają wciągającą historię, która potrafi zaciekawić tak, że zapomina się o zadaniach pobocznych. Zwróćmy jednak uwagę, że najlepiej wychodzą im te krótsze, bardziej prozaiczne fabuły, bo chyba większości graczy o wiele mocniej zapadły w pamięć Serca z kamienia czy losy Krwawego Barona niż wałkowana przez dziesiątki godzin groźba nadciągających legionów Dzikiego Gonu, co skończyło się ganianiem po lesie paru gości w zbrojach.

Nie chcemy więc ratować świata, nie chcemy ratować całego wiedźmińskiego uniwersum. Zamiast tego oczekujemy o wiele bardziej zwyczajnej, osobistej historii. Czekamy też na istotne, zmuszające do zastanowienia wybory po drodze oraz wyraźną nieliniowość fabuły. Do dziś pamiętamy rozterki, czy pójść ścieżką Roche’a, czy może Iorwetha w Wiedźminie 2 – w nadchodzącej odsłonie serii chcielibyśmy mieć właśnie taki „problem”, najlepiej kilka razy w ciągu całej opowieści. A o jakość questów pobocznych raczej nie musimy się martwić – nie mówi się mistrzowi, jak zdobywać medale.
