Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 4 października 2002, 10:11

autor: Borys Zajączkowski

Counter-Strike: Condition Zero - przed premierą

Condition Zero to specjalna wersja jednego z najpopularniejszych modów do Half-Life. Counter-Strike: Condition Zero, oprócz doskonałego trybu multiplayer, oferuje również rozgrywkę single player.

Ciężka sprawa. Nie bardzo wiem, co sensownego mogę napisać. Oto nadchodzi wielkimi krokami moment kolejnej odsłony najpopularniejszej na świecie drużynowej strzelaniny, kultowego „Counter-Strike’a”. Żadna inna nie zyskała sobie tylu zwolenników, ani tym bardziej nie przyczyniła się do powstania niezliczonych klanów zmagających się w co chwilę się odbywających turniejach o palmę pierwszeństwa – na podwórku, w mieście, w kraju, na kontynencie, na Ziemi. Miał jednak „Counter-Strike” jedną wadę, mało poważną zważywszy charakter gry, ale jednak wadę – aby w niego pograć należało nie tylko znaleźć dobry dostęp do Internetu, ale jeszcze skrzyknąć się w kilka osób i wystawić tym sposobem do walki całą drużynę. Wada ta szczególnie dawać się mogła we znaki w naszym kraju, gdzie stały dostęp do sieci wciąż przynależy do kategorii luksusu. „Condition Zero” tej wady już mieć nie będzie. Oto prawdziwy powód do radości.

Na dodatek single-player w CS:CZ nie będzie opierał się na obsadzeniu wszystkich prócz jednej postaci biorących udział w rozgrywce botami – czego możnaby się w sumie spodziewać. Będzie to regularna gra przewidziana dla jednego gracza, nagradzająca go za pomyślne wykonywanie zleconych mu zadań, pozwalająca mu nie tylko jak najbardziej samodzielnie dokonywać wyborów, lecz również posiadać sporą kontrolę nad własną drużyną. Za zarobione w misjach pieniądze gracz będzie w stanie zarówno nabyć nowe bronie, jak i sfinansować wzrost umiejętności swoich kompanów. W ten sposób to gracz będzie decydował o tym, który z towarzyszących mu w zespole botów do jakich zadań będzie się nadawał lepiej, a który gorzej, który będzie się znał na materiałach wybuchowych, a który z misji na misji będzie trafiał w coraz to mniejsze muszki.

Autorzy przewidzieli dla pojedynczego gracza sześć kampanii, z których każda będzie się składać z czterech misji oraz jedną misję treningową. W ten sposób jego drużyna odwiedzi dżunglę, tereny miejskie w Stanach, Azję, pustynię, obszary europejskie i Arktykę. Na rozgrywkę na każdej z map składać się będą trzy niejako stadia: Narrative, Endurance i Challenge – bardzo się różniące w zależności od konkretnych poziomów, lecz podstawowe ich założenia pozostawać będą niezmienne. W Narrative drużyna będzie miała dane do wykonania czynności, np. rozbroić bombę, nie stracić żadnego ze swoich ludzi i zmieścić się w czasie trzech minut. Endurance to z kolei wyzwanie dla samego gracza, który bez pomocy zespołu będzie zmuszony zwykle do przetrwania przez określony czas w maksymalnie szkodliwych dla zdrowia warunkach. Właściwą część rozgrywki stanowić ma tryb Challenge, w którym do akcji wkraczać już będzie cała drużyna. Godne uwagi jest to, iż wedle zapowiedzi towarzyszące graczowi boty będą nie tylko inteligentne ale i krnąbrne. Kolega z zespołu poproszony o wybiegnięcie naprzód, w tym tylko celu, by sprawdzić, czy ktoś do niego strzeli i skąd padnie strzał, może zwyczajnie odmówić i z bezpiecznego miejsca się nie ruszyć. Wszelkie bowiem poczynania botów opierać się będą na ich własnej wiedzy o otaczającym ich świecie i ich własnym... no, rozumie.

Rozpoczęcie gry jednoosobowej wymagać będzie od gracza konstrukcji jego własnej postaci oraz wyboru towarzyszących mu botów. Drużyny antyterrorystyczne, w ramach których gracz będzie mógł zbudować swój zespół pokrywają co istotniejsze formacje specjalne funkcjonujące we współczesnym świecie – rosyjski Spetznaz, amerykańskie Foki, angielski SAS, francuski GIGN i niemiecki GSG-9. Godne uwagi jest to, że każda z tych formacji dysponować będzie różnymi zestawami nie tylko twarzy, lecz również ubrań, czego w „Counter-Strike’u” nie było. Dzięki temu jak bardzo by się drużyny antyterrorystyczne nie kojarzyły z czarnymi kombinezonami, podczas misji odbywanych w śniegach ci sami towarzysze gracza przywdzieją białe ubranka. Gry po stronie terrorystów w single-playerze nie przewiduje się.

Ale nie tylko dodaną możliwością gry pojedynczej „Condition Zero” stać będzie i jak bardzo wszyscy modemowcy na nią nie czekają, to i tak o żywotności gry decyduje multiplayer. Na tym polu przewidywane jest ciekawe zjawisko, u którego podstaw NIE będzie stał przymus posiadania CS:CZ, by z jego użytkownikami pokonkurować. Multiplayer CZ będzie całkowicie kompatybilny z CS 1.6, która to wersja zostanie jednakowoż uzupełniona o modele, wyposażenie, bronie i grafikę pochodzącą z „Condition Zero”. Jakżesz odmienne jest to podejście do odbiorcy, niż to stosowane przez, niech sobie walnę z grubej rury, Microsoft, który własnym oprogramowaniem napędza sprzedaż własnych systemów operacyjnych.

Aczkolwiek powodów do przerzucenia się na „Condition Zero” będzie dość i trochę, ale nade wszystko rzecz tu idzie o grafikę. Ilość przypadających na każdą postać polygonów podniesiona zostanie z 750 do 1250, co w połączeniu z precyzją wykonywanych przez nie ruchów pozwoli cieszyć oczy niespotykanym wcześniej realizmem ich zachowań. Dodać do tego należy istniejący wybór składowych części ich ciała oraz ubiorów, który da w sumie ponad 150 postaci mogących pojawić się w grze. Dochodzą również w „Condition Zero” efekty atmosferyczne z prawdziwego zdarzenia – śnieg, deszcz – fantastycznie dopracowane, a także nowy, realistyczny schemat zniszczeń powstających w otoczeniu, a wynikłych przeważnie z, cóż tu kryć, chybionych strzałów. Koniec z krzesaniem iskier pociskami na śniegu – odtąd kula bedzie wyrywała z trafionego materiału czy podłoża właściwe mu cząsteczki: drzazgi z drewna, kurz z piasku, odłamki lodu z tafli.

Wyposażenie oraz uzbrojenie zarówno terrorystów jak i oddziałów antyterrorystycznych stanie się w „Conter-Strike’u: Condition Zero” nieco bogatsze. Nie za bardzo, niemniej jednak ten ekwipunek i bronie, które dojdą zapowiadają swoim pojawieniem się kilka nowych, atrakcyjnych opcji taktycznych do wykorzystania. Członkowie drużyn antyterrorystycznych zyskają przenośne tarcze balistyczne chroniące całkowicie przed strzałami z pistoletów, strzelb śrutowych oraz pistoletów maszynowych, a także zmniejszające energię pocisków karabinowych. Minusem korzystania z tarczy będzie spowolnienie ruchów oraz możliwość odpierania ataków jedynie za pomocą broni krótkiej, gdyż tarcza ze swej topornej natury pozostawia tylko jedną wolną rękę do użycia. Walczący po obu stronach barykady dostaną do dyspozycji maski gazowe chroniące przed niepożądanym działaniem granatów gazowych. Wyłącznie w trybie single-player zaś pojawi się pas amunicyjny, czyli gadżet szczególnie przydatny miłośnikom ognia ciągłego.

Dostępna broń wzbogaci się o kilka interesujących produktów światowego przemysłu zbrojeniowego. Z Francji importowany zostanie karabin samoczynny FA MAS, jeden z pierwszych szeroko rozpowszechnionych karabinów zbudowanych w układzie bull-pup, zwany z racji swojego wyglądu trąbką, lecz cieszący powodzeniem przez swoją niezawodność; stosunkowo ciężki w stosunku do swoich niewielkich gabarytów, co jednak dobrze wpływa na celność w ogniu seryjnym. Pojawi się również izraelski odpowiednik AK – Galil – bodaj jedyny na świecie karabin zaopatrzony w otwieracz do butelek, jeśli nie liczyć faktu, że konstrukcja oryginalnego Kałasznikowa pozwala otwierać nie takie rzeczy... W cięższej klasie ukaemów sprowadzony z Ameryki zostanie M60, broń niezwykle wytrzymała dzięki lufom wykładanym stelitem, jakkolwiek jej dobrą opinię (obecnie M60E3) nadszarpuje pamięć jej niechlubnych, pełnych zacięć początków.

Do pełni szczęścia i dopełnienia zniszczeń gracze zyskają wyrzutnię rakiet, koktaile mołotowa, granaty gazowe oraz przedłużoną wersję noża, odkrytą ongi w dżunglach podzwrotnikowych – maczetę. Wszystko to sprawia, że cieszyć się jest z czego i jest na co sobie ostrzyć pazurki i odkładać zaskórniaki. Autorzy „Condition Zero” wywodzący się z zasłużonych firm Gearbox i Valve zdają się być na najlepszej drodze po temu, by nie tylko zyskać wszystkich offline’owych komandosów zagrywających się po nocach w „Soldier of Fortune”, lecz również sprawić nie lada prezent niemałej rzeszy swoich już zahartowanych w bojach fanów.

Shuck

Counter-Strike: Condition Zero

Counter-Strike: Condition Zero