Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 29 grudnia 2011, 12:43

autor: Maciej Kozłowski

Command & Conquer: Generals 2 - o powrocie do klasycznej formuły RTS

Electronic Arts chce naprawić błędy popełnione przy Tiberian Twilight. Generals 2 zapowiadane jest jako twórczy powrót do korzeni, który przypadnie do gustu miłośnikom klasycznych RTS-ów. Wszystko to w pięknej oprawie, napędzanej silnikiem Battlefielda 3.

Na tegorocznej imprezie Spike TV Video Game Awards zapowiedziany został sequel gry Command & Conquer: Generals. Ogłoszone wówczas informacje wywarły na dziennikarzach i graczach wielkie wrażenie. Okazało się bowiem, że za stworzenie tytułu odpowiedzialne będzie studio BioWare Victory, ze słynnym Jonem Van Caneghemem (twórcą serii Heroes of Might and Magic) na czele. Aby jeszcze bardziej podkręcić nastroje, zaprezentowano również powalający zwiastun, w pełni prezentujący moc drugiego Frostbite’a (Battlefield 3). Zapowiedziano więc kontynuację słynnego cyklu, tworzoną przez legendę komputerowej rozgrywki, a opartą na jednym z najlepszych silników graficznych naszych czasów. Czy można chcieć czegoś więcej?

Jak deklarują deweloperzy, Generals 2 będzie powrotem do korzeni cyklu. Musimy więc nastawić się na to, że znowu, jak w najbardziej klasycznych RTS-ach, będziemy rozbudowywać bazę, zbierać surowce i kierować ogromnymi armiami. Nie oznacza to jednak stagnacji, a raczej powrót do sprawdzonej, dobrej formuły, której w ostatnich czasach bardzo brakuje. Powinno to zadowolić fanów pierwszych odsłon, tym bardziej że gra zostanie wydana wyłącznie na PC (w przeciwieństwie do np. Red Alerta 3), tym samym unikając uproszczeń.

Nie ma się co rozwodzić: Command & Conquer to jedna z najbardziej rozpoznawalnych marek w historii elektronicznej rozrywki. Swą sławę cykl zawdzięcza nie tylko właściwemu zdefiniowaniu pojęcia „strategia czasu rzeczywistego”, ale również niezwykle dynamicznej, wciągającej rozgrywce. Każdy, kto miał do czynienia z pozycjami z tej serii, z pewnością pamięta ogrom emocji, jakie ze sobą niosły – i to niezależnie, czy pomyśli o klasycznej „jedynce”, spin-offowym Red Alercie, czy właśnie Generals.

Od pewnego czasu można stwierdzić, że autorzy najnowszych części nieco się pogubili. Po upadku studia Westwood, odpowiedzialnego za pierwsze i najbardziej kultowe odsłony, prawa do marki przejęło EA. Poczynania nowych twórców nieszczególnie przypadły graczom do gustu – dotyczy to zwłaszcza Command & Conquer 4: Tiberian Twilight, które okazało się ogromnym niewypałem. Oczywiste stało się, że seria potrzebuje powiewu świeżości, prawdziwego odrodzenia. Właśnie takim „feniksem zrodzonym z popiołów” wedle twórców będzie Generals 2.

Dziesięć lat w Tybecie

Pierwsza odsłona Generals to prawdziwy łącznik pomiędzy „starymi” C&C a „nowymi” częściami. Gra wydana w 2003 roku została zaprojektowana przez studio EA Pacific, złożone m.in. z części pracowników ze zlikwidowanego Westwoodu. Gracze przyjęli ją z mieszanymi uczuciami, ponieważ w wielu punktach odchodziła od utartych schematów i rozwiązań, do których wielu zdążyło już przywyknąć. Zrezygnowano więc z futurystycznej broni i laserów (seria Tiberium) oraz alternatywnej wersji historii (Red Alert) i postanowiono przenieść gracza do czasów mu współczesnych. Jako dowódca amerykańskich lub chińskich wojsk mógł stanąć do walki z terrorystami lub też – jeśli taka wola – opowiedzieć się po stronie ekstremistów. Wszystkie frakcje były bardzo zróżnicowane, a gra cechowała się ogromnym dynamizmem. Mimo słabej kampanii fabularnej odniosła bardzo duży sukces (sprzedała się najlepiej z całego cyklu), głównie dzięki doskonałemu trybowi wieloosobowemu, niesamowitej efektowności i przemyślanej mechanice zabawy.

Warto zwrócić uwagę na fakt, że seria Command & Conquer dość duży nacisk kładła zawsze na historię, zwroty akcji i ciekawe postacie. Tutaj strzałem w dziesiątkę wydaje się być zaangażowanie do pracy studia BioWare, kojarzonego głównie z grami RPG, opierającymi się przecież przede wszystkim na fabule. Gdyby i to nie wystarczało jako argument – twórcą scenariusza będzie Jon Van Caneghem, mający za sobą lata doświadczeń z serią Might and Magic oraz Heroesami. On sam deklaruje, że historia opowiedziana w grze to jeden z jego priorytetów. Możemy więc śmiało założyć, że kampania zostanie dobrze uzasadniona i okaże się wciągająca, chociaż już teraz wiadomo, że zrezygnowano z filmików z żywymi aktorami na rzecz tych opartych na silniku gry.

Jak prezentują się realia fabularne? Akcja tytułu rozpocznie się dziesięć lat po wydarzeniach z poprzedniej odsłony. Na samym początku historii przywódcy największych mocarstw spotykają się, aby ustalić warunki rozejmu, tym samym kończąc krwawą wojnę. Niestety, podczas konferencji dochodzi do zamachu terrorystycznego, w którym giną wszyscy najważniejsi politycy na świecie. Władze po nich przejmują wojskowi dowódcy, tytułowi generałowie, biorąc na swoje barki misję zaprowadzenia światowego pokoju. A pokój, jak wiadomo, najlepiej niesie się na bagnetach.

Dobry, zły i brzydki

Podobnie jak pierwsza odsłona, tak i Generals 2 przedstawi trzy strony konfliktu. O ile jednak kiedyś były to Stany Zjednoczone, Chiny i GLA (sojusz terrorystów), o tyle teraz układ sił ulegnie pewnym zmianom. Potwierdzonymi frakcjami są jak na razie ekstremiści oraz Unia Europejska (być może wspierana przez USA), nie ujawniono natomiast charakteru trzeciej siły. Pewni możemy być jedynie tego, że każda ze stron zaprezentuje zupełnie inną filozofię rozgrywki, tym samym zmuszając gracza do sporej elastyczności. Przy takich założeniach oczywiste jest, że starcia zostaną zrealizowane z rozmachem – twórcy używają tutaj słowa „massive”, które chyba mówi samo za siebie.

Skoro już jesteśmy przy walce – fani poprzedniej odsłony powinni być z niej zadowoleni. W grze spotkają bowiem nieco już znanych, choć odpowiednio ulepszonych, jednostek uzupełnionych oczywiście przez nowe oddziały. Powrócą z pewnością ciężarówki terrorystów, pojawią się również nowoczesne czołgi (ten widoczny na zwiastunie przypomina Palladina z sił USA). Pewną ciekawostką jest to, że helikopter na niektórych screenach wygląda jak Orka z serii Tiberium – mrugnięcie oka czy drugie dno historii?

Jak wypadnie walka? Przede wszystkim – efektownie. Frostbite 2 pozwala na generowanie naprawdę niesamowitej grafiki, a efekty cząsteczkowe oraz eksplozje to jego specjalność. Na ujawnionych materiałach szczególne wrażenie sprawia dym oraz pył wznoszący się po trafieniu pocisku w budynek. Jeśli twórcy zaoferują graczom możliwość swobodnego przybliżania kamery, być może będziemy świadkami starć rodem z Battlefielda 3 czy innych nowoczesnych FPS-ów. Dodatkową korzyścią, płynącą z wykorzystania tej technologii, jest zaawansowana fizyka obiektów oraz możliwość dowolnej destrukcji otoczenia. Oznacza to, że oddziały znajdujące się w miastach nigdy nie będą bezpieczne – da się bowiem zbombardować całą przecznicę, na której stacjonują. Nowoczesny silnik pozwoli również na zastosowanie fizyki w celach taktycznych – świetnym rozwiązaniem ma być na przykład zawalenie ściany budynku na głowy przechodzących pod nim żołnierzy. Nie oznacza to jednak, że Generals pomylimy z Men of War – dużo większy nacisk położony zostanie na dynamikę rozgrywki. Wedle założeń twórców gracz łatwo zrozumie zasady rozgrywki, ale aby zostać mistrzem, będzie musiał bardzo dużo ćwiczyć.

Generalnie – będzie dobrze

Materiały ujawnione dotychczas przez twórców oraz ich wypowiedzi pozwalają przypuszczać, że C&C: Generals 2 okaże się grą co najmniej dobrą. Zapowiedziano, że multiplayer zaoferuje nie tylko tryby znane z poprzedniej części, ale i kilka „nowych dla gatunku jako takiego”. Dotychczas potwierdzono jednak tylko klasyczny deathmatch oraz tryb współpracy, co w zasadzie oznacza, że zwolennicy tradycyjnych rozwiązań również znajdą tu coś dla siebie. I bardzo dobrze – w końcu zmagania wieloosobowe były największą siłą „jedynki”.

Gra projektowana przez BioWare Victory ma być ciekawym łącznikiem pomiędzy przeszłością a przyszłością RTS-ów. Z jednej strony zaproponuje zestaw klasycznych, sprawdzonych mechanizmów rozgrywki, z drugiej jednak pozwoli na cieszenie się zabawą w bardzo nowoczesnej, urzekającej oprawie. Jeśli pomysły z oryginalnego Generals (takie jak specjalne umiejętności dowódców, awansowanie jednostek itd.) zostaną dobrze zaimplementowane do nowego silnika, możemy być pewni sukcesu tej produkcji. Wydaje się, że twórcy z EA i BioWare bardzo poważnie podchodzą do kwestii odbudowy marki Command & Conquer – pozostaje nam tylko trzymać kciuki, aby im się powiodło. O tym, czy wszystko się uda, dowiemy się w 2013 roku – a więc dziesięć lat po premierze oryginału.

Command & Conquer

Command & Conquer