Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 11 lutego 2002, 09:56

autor: Borys Zajączkowski

Chrome - zapowiedź

Po sukcesie wydawniczym gry Crime Cities, jej producent, firma Techland, postanowiła stworzyć grę FPS z prawdziwego zdarzenia. Chrome jest taktyczną grą FPP/TPP rozgrywającą się w przyszłości, w dopiero co kolonizowanym systemie planetarnym Valkyria.

Serce me patriotyczne roście i przepełnia je duma narodowa, ilekroć pojawia się szansa na dobrą grę rodzimej produkcji. Często gęsto, gdy przychodzi co do czego, w tym przypadku do wydania, nadzieja spala na panewce, duma przemienia się we wstyd i udawać należy, że nic się nie stało. Od czasu do czasu wyłania się jednak z polskiej głuszy produkt tak przemyślany, dopracowany i ogólnie zapięty na ostatni guzik, że śmiało może każden jeden Jaś Kowalski spojrzeć zarozumiale w oczy Johnny’emu Smith’owi, gdyż wie, że Polak potrafi, jeśli mu się tylko zachce.

Historia zna już kilka, a może nawet kilkanaście takich przypadków i powodów do dumy, żeby wspomnieć „Gorky 17”, „Crime Cities”, „Earth 2150” wraz z następcami, czy też „Schizm”. Powód aktualny zaś znajduje się dopiero na etapie nadziei, więc różnie to jeszcze może być, zapowiada się jednak wcale smakowicie, a skrywa się pod tytułem równie polskim, jak i cała wymieniona przeze mnie reszta – „Chrome”.

Póki co wyłącznie domniemana, atrakcyjność tej gry nie będzie wynikać z zamiaru odkrycia jeszcze jednej Ameryki, lecz z wyciśnięcia maksimum soków z niezmiennie od lat grywalnego gatunku, jakim są trójwymiarowe strzelanki. I tak jak jej tytuł łatwo daje się przetłumaczyć na dowolny język, tak i sama gra przekładać się ma na istniejące, zresztą doskonałe produkcje: „Hitmana” czy „Soldier of Fortune” (na podobieństwa do których sam producent – Techland – nie bez dumy wskazuje). A co łączy ze sobą te dwa tytuły? Zabijanie dla pieniędzy – cóż tu kryć. W przypadku „Hitmana” jest to płatny zabójca, w przypadku „Soldier of Fortune” najemnik, w przypadku „Chrome” zaś będzie to łowca nagród, twardziel ery gwiezdnych podbojów – Bolt Logan.

Oto mamy wiek dwudziesty piąty. Wspomniany Bolt Logan pada ofiarą zdrady przyjaciela, w wyniku której zostaje oskarżony o zbrodnie, których nie popełnił. Ścigany listem gończym w jego własnym systemie, zmuszony zostaje do ucieczki i wraz ze swoją drugą połówką od trzymania cekaemu – Carrie – zaszywa się w odległym systemie Valkyria. System ów, leżący na pograniczu gwiezdnych terenów pozostających pod panowaniem Federacji stanowi wprost wymarzoną mekkę zarówno dla pionierów, jak i kryminalistów wszelkiej maści oraz przedsiębiorców nastawionych na szybki zysk. Wszystko to zaś za sprawą, jak się już do tego zdążyliśmy przyzwyczaić, surowców – tych zaś w Valkyrii nie brakuje i aby szczęściu zainteresowanych zadość uczynić, rozsiane są one po kilku planetach systemu oraz po paru księżycach je obiegających.

Bolt Logan na wydobyciu ołowiu zna się dalece gorzej niż na jego zastosowaniach, dlatego też razem z Carrie decycują się zarabiać na życie wynajmując się do wszelakiej maści misji poszukiwawczo-rozjemczych. Fortuna jednak nie zna litości i gdy już sobie raz ofiarę upatrzy, z podziwu godną konsekwencją nie da jej uciec ani nawet odpocząć. Nieświadom możliwych następstw swego zaangażowania, Logan podejmuje pracę dla niejakiej Spacon Corporation, gdyż intratne zlecenie odnalezienia zaginionego transportu sprzętu górniczego nie wydaje się być ani szczególnie ryzykowne, ani wymagające wielkiego wysiłku. Tymczasem zniknięcie feralnego transportu okazuje się stanowić zaledwie wierzchołek góry lodowej, którą jest zimna wojna trwająca pomiędzy potężnymi korporacjami wydobywczymi, przesycona tu i ówdzie nie dającą o sobie zapomnieć przeszłością samego Logana.

Cała ta fabuła służyć ma wszakże jednemu celowi – oddaniu graczom do dyspozycji doskonale wyszkolonego, wyjętego z przyszłości najemnika, posługującego się futurystycznym sprzętem, będącego w stanie wspomagać swoje biologiczne możliwości cybernetycznymi implantami, a nade wszystko rozbijającego się po niezmiernie zróżnicowanym środowisku (czyt.: zróżnicowanych środowiskach) systemu Valkyria. Akcja „Chrome” rozgrywać się bowiem będzie na planecie Terbon i jej dwóch księżycach: Iceguard oraz Loomia, tudzież na planecie Herbus i jej księżycu B4. Każda z tych planet i każdy z ich księżyców posiadać będzie inny od pozostałych klimat, temperaturę, czy wreszcie biosferę, co poza oczywistymi walorami estetycznymi mieć będzie wpływ na samą stronę taktyczną rozgrywki. Inaczej bowiem będą wyglądać zmagania w gęstym buszu, na otwartych przestrzeniach skutych lodem, w wydrążonych pod powierzchnią tunelach kopalń, czy w ciasnych pomieszczeniach ludzkich ośrodków.

Niezależnie jednak od tego, czy aby dostrzec przeciwnika gracz będzie zmuszony wyjrzeć zza skrzyni, czy przejrzeć przez otaczające go zarośla, czy wspiąć się na pagórek celem poszerzenia horyzontu, zawsze i wszędzie towarzyszyć mu będzie niezwykle precyzyjny model fizyczny przedmiotów i postaci. Na szczególną uwagę zasługuje stworzony na potrzeby „Chrome” model człowieka, który, jeśli wierzyć zapewnieniom twórców, każe nam, graczom spojrzeć z ironicznym przymrużeniem oka na dokonania Raven Software przy okazji SoF. Tutaj trafiony przeciwnik nie tylko zdradzać będzie posiadanie stawów, lecz również mięśni, co powinno zaprocentować bezprecedensowym realizmem, żeby nie rzec naturalizmem, jego zachowania się po naszym strzale. Podobnie rzecz się ma z przedmiotami martwymi, roślinnością, obecnymi w grze pojazdami, które wszystkie wiedzieć będą, co tarcie, opór, zawieszenie i grawitacja znaczą. Trącony krzak ugnie się pod naporem, a skrzynie, które stracą podporę runą roztrzaskując się.

Podobnie sztuczna inteligencja komputerowych przeciwników ma nie pozostawiać wiele do życzenia i manewry w stylu wykorzystywania przeszkód terenowych do osłony, czy wzajemna współpraca celem pokonania gracza, przy jednoczesnej dbałości o własne, software’owe życie, mają znajdować się na porządku dziennym.

Sprzęt, oddany do dyspozycji Loganowi mieć będzie pierwszorzędne znaczenie dla powodzenia jego misji i nie będzie ograniczony jedynie do obecnie obowiązujących standardów. Zaznajomienie się bowiem z nowoczesną, futurystyczną techniką wojskową będzie wymagało od gracza pewnej uwagi, bez tej techniki zaś wykonanie stawianych przed graczem zadań ma się często okazać niemożliwe. Stąd konieczność poznania zasad działania i zakresu używalności inteligentnych granatów, broni wideo, zintegrowanych systemów wizualizacji pola bitwy oraz nade wszystko implantów cybernetycznych. Te ostatnie zwłaszcza mieć będą kluczowe znaczenie dla przeżycia lub nieprzeżycia gracza, mogąc w sposób nie dający się zlekceważyć odmienić jego możliwości bojowe, wytrzymałość oraz samą technikę walki.

Całość tej słodyczy ogarniając, przychodzi mi stwierdzić, że „Chrome” zapowiada się na grę co najmniej nieprzeciętną, oddającą w ręce graczy tak bogaty arsenał przyszłościowych środków prowadzenia walki, jakim ani „Deus Ex” nie mógł się pochwalić, ani żadna inna dotychczasowa produkcja. Jeśli wszystkie te zapewnienia, prezentacje i obietnice Techlandu znajdą odbicie w rzeczywistej grze, jeśli jej twórcy nie bez kozery odwołują się do podobieństw względem „Soldier of Fortune” i jeśli przyświeca im cel stworzenia jeszcze doskonalszego symulatora walki i odstrzeliwania kończyn, wówczas naprawdę jest na co czekać.

Shuck

Chrome

Chrome