Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 7 stycznia 2003, 11:08

autor: Krzysztof Szulc

Breed - przed premierą

Breed ma być tym dla posiadaczy komputerów PC, czym dla właścicieli Xbox'ów jest Halo. Jednak Breed w zamierzeniach ma łączyć w sobie nieco więcej typów gier aniżeli Halo, gdyż w Breedzie znajdziemy zarówno FPS'a jak i symulator kosmiczny...

W roku 2600 ekspansja kolonialna ludzkości sięgnęła podwójnego systemu Besaulius. Dwa lata później tętniąca już życiem kolonia została niespodziewanie zaatakowana przez nieznaną rasę biomechanicznych istot, które ochrzczono mianem „Breed”. Ziemianie, którzy przez wiele lat w sposób pokojowy rozprzestrzeniali swoje wpływy na inne planety, byli całkowicie nieprzygotowani na ewentualną agresję. Co prawda przeciwnik atakował w sposób chaotyczny i nieprzemyślany, jednakże brak jakiejkolwiek strategii rekompensował sobie siłą i liczebnością swoich oddziałów. Wiadomym było, że koloniści nie są w stanie samotnie przeciwstawić się agresorowi. W związku z tym z Ziemi została wysłana z odsieczą flota USC (United Space Corps). Podróż do systemu Besaulius trwała ponad rok, ale nie był to czas stracony. Genetyczne zasobniki, umieszczone na pokładach ziemskich niszczycieli, nieustannie produkowały zastępy silnych i całkowicie posłusznych żołnierzy, których jedynym celem życia była walka w obronie ludzkości.

Gdy flota USC dotarła na miejsce, potencjał obu stron został wyrównany. Jednakże względna równowaga sił sprawiła, że wojna trwała jeszcze dekady. W końcu agresor został pokonany, ale zwycięstwo Ziemian było pyrrusowe. Zasoby kolonistów zostały wyczerpane, natomiast z całej floty jedynie USC Darwin zdolny był do powrotu na Ziemię. Niszczyciel dowodzony przez komandora Saula Richtera, który wygrywając ponad dwieście potyczek z obcymi jeszcze za życia stał się legendą, ruszył w drogę powrotną do domu. Na rodzinnej planecie bohaterskiej załogi nie oczekiwały jednak ani czerwone dywany, ani fanfary i gratulacje. Rzeczywistość była gorsza od koszmaru. Okazało się, że trwająca lata wojna besauliusańska miała na celu jedynie odciągnąć trzon sił zbrojnych od głównego celu, którym była Ziemia. Dopiero wtedy wyszło na jaw, że pozornie niezorganizowani najeźdźcy są wybitnymi strategami, a atak na kolonie był jedynie manewrem taktycznym.

Gdy lata świetlne od błękitnej planety toczyła się wojna o kolonie, cała niemal ludzkość zamieszkująca Ziemię została zniszczona przez obcą rasę. Ci co przeżyli zostali umieszczeni w specjalnych obozach i zmuszeni do budowania miast dla najeźdźców. Sami agresorzy rozpoczęli proces transformacji ziemskiej atmosfery tak, by była ona przystosowana dla nich, a zabójcza dla wszelkich innych form życia. USC Darwin to ostania szansa dla ludzkości.

Tak zarysowuje się fabuła gry „Breed”, nad którą pracuje zespół z małej, niezależnej i zapewne nikomu nieznanej brytyjskiej firmy Brat Design. Ile to już razy byliśmy zmuszeni do walki z inwazją obcych? Nikt tego nie zliczy. Jest to temat równie oklepany (i sprawdzony) w grach komputerowych, co w literaturze i filmie. Twórcy gry długo zastanawiali się czy pójść stronę trójwymiarowej strategii rozgrywanej w czasie rzeczywistym, czy też postawić na symulator pola walki. Według ostatnich doniesień, filmów czy screenshot’ów otrzymamy grę akcji z elementami taktyki, która ma łączyć w sobie cechy takich produkcji jak „Tribes 2”, „Descent: Freespace” oraz „Operation Flashpoint”, a całość ma być utrzymana w klimacie „Starship Troopers” Paula Verhovena. Wiadomo jednak, że grze „Breed” pod wieloma względami najbliżej będzie do słynnego hitu „Halo”. Co więcej produkt firmy Brat Design ma za zadanie konkurować ze sztandarowym tytułem na konsolę X-Box oraz wypełnić lukę na rynku gier dla PC, gdyż na tej platformie na dzień dzisiejszy „Halo” nie jest dostępne.

„Breed” będzie mieszaniną gatunków w myśl zasady: „każdy znajdzie coś dla siebie”. Jest to znany już od dawna i jak najbardziej zrozumiały zabieg producentów, gdyż w ten sposób zwiększa się liczbę potencjalnych odbiorców gry. Jest to jednak o tyle niebezpieczne, że często „wszystko” znaczy „nic”. Na przykład mamy świetnie opracowany tryb FPP, natomiast z perspektywy trzeciej osoby gra nie nadaje się do niczego. Jeżeli na dodatek okazuje się, że sukces możemy osiągnąć jedynie umiejętnie stosując oba tryby, to fatalnie odbija się to na końcowej ocenie produktu. Na razie jednak „Breed” zapowiada się bardzo dobrze.

Akcja gry obejmie trzy płaszczyzny działania. Walki z najeźdźcami toczyć będziemy zarówno na powierzchni ziemi, w powietrzu, jak i w przestrzeni kosmicznej. Sama rozgrywka będzie miała mniej więcej taki przebieg: rozpoczynamy na pokładzie USC Darwin, przy pomocy lądownika przedostajemy się poprzez atmosferę na powierzchnię planety, a tam czeka nas zażarta walka z siłami Breed. Co ciekawe już w trakcie desantu będziemy mogli otworzyć drzwi pojazdu i rozpocząć ostrzał zanim jeszcze lądownik osiądzie na ziemi. Gorzej tylko, gdy przyjdzie nam taki pomysł do głowy zanim opuścimy przestrzeń kosmiczną :-).

W grze kierować będziemy poczynaniami poszczególnych żołnierzy – członków załogi Darwina oraz tych powołanych do życia, gdy flota Ziemian leciała z odsieczą w stronę systemu Besaulius. W walce najważniejszą rolę odgrywać będą wszelkiego rodzaju pojazdy: transportery APC, czołgi, jeepy, pojazdy latające itd. Do każdego z nich możemy wsiąść, każdym z nich możemy kierować, nawet ogromnym lądownikiem, który służy do transportowania jednostek z pokładu statku na powierzchnię planety. Wszystko wskazuje na to, że gra będzie bardzo dynamiczna, gdyż w każdej chwili możemy przerwać zażartą walkę naziemną, wskoczyć do najbliższego pojazdu latającego i udać się na orbitę by tam kontynuować potyczkę z wrogiem.

Do naszej dyspozycji oddany zostanie szereg różnego rodzaju uzbrojenia. Stanowić je będzie zarówno broń plazmowa czerpiąca energię z naszego pancerza, jak tradycyjne karabiny maszynowe i wyrzutnie rakiet wymagające standardowej amunicji. Broń konwencjonalna ma być dodatkowo wyposażona w alternatywny tryb ognia, natomiast najpotężniejsze jednostki będą nawet w stanie odczepić umieszczone na pojazdach karabiny dużego kalibru i przy ich pomocy walczyć z wrogiem.

W grze nie zabraknie oczywiście opcji zabawy dla wielu graczy (maksymalnie 16 osób). Oprócz standardowych już trybów: Deathmatch, Team Deathmatch, Capture the Flag, Assimilation, Eliminator, pojawi się także opcja Destroy the Mothership. W tym trybie dwie drużyny będą miały za zadanie przy pomocy wszelkich dostępnych środków bojowych dostać się do statku-matki przeciwników, założyć na nim ładunek wybuchowy i w porę wycofać się na bezpieczną odległość, dbając równocześnie o to, by wróg nie dostał się do ich statku-bazy. Jak na razie najbardziej obiecująco zapowiada się gra, w której zmuszeni będziemy do współdziałania z innymi osobami. Wyobraźmy sobie tylko taką sytuację: jeden z graczy prowadzi pojazd opancerzony, podczas gdy dwóch innych otwiera drzwi i z pędzącego pojazdu prowadzi ostrzał w kierunku wroga. Twórcy z Brat Design nie ukrywają, że to właśnie opcja multiplayer jest priorytetową i ma zapewnić ich grze ogromną rzeszę fanów, ale przy okazji zaręczają, że gra jednoosobowa również będzie prezentować wysoki poziom i dostarczać wiele zabawy. W sumie tryb singleplayer ma obejmować ponad 25 misji, które można ukończyć na wiele różnych sposobów, a wymagać to będzie od nas przynajmniej 30 godzin gry.

Oczywiście od strony technicznej gra ma prezentować jak najwyższy poziom: grafika nasycona szczegółami, rewelacyjne efekty świetlne, zmiana pogody, dźwięk 3D itd. Jednakże takie informacje możemy przeczytać przed premierą niemal każdej nowej gry. Tak naprawdę wszystko wyjdzie w praniu, gdyż panowie z Brat Design opracowali własny engine o nazwie Mercury, a „Breed” jest pierwszą grą, w której jest on wykorzystany. Jeżeli wierzyć informacjom na temat minimalnych i zalecanych konfiguracji sprzętowych, to silnik ten jest albo rewelacyjnie dopracowany, albo troszkę przestarzały, gdyż wymagania naprawdę są niewielkie. W sumie zapowiada się naprawdę niezła gra akcji z banalną i oklepaną fabułą, ale całkiem ciekawą i nietypową formą rozgrywki. Pozostaje nam tylko czekać. Na szczęście niedługo – gra jeszcze w pierwszej połowie tego roku ukaże się na rynku za sprawą niemieckiego wydawcy CDV.

Krzysztof „Sukkub” Szulc

Breed

Breed