Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 14 kwietnia 2005, 09:47

autor: Jacek Hałas

Area 51 - przed premierą

Fabuła zapowiada się dość ciekawie, jednak można zauważyć zapożyczenia chociażby z pierwszej części Resident Evila. Tajny podziemny kompleks badawczy pada ofiarą niezwykle zabójczego i rozprzestrzeniającego się w szybkim tempie wirusa.

Ratowanie świata, czy to przed wrednymi terrorystami czy najeźdźcami z innych planet, nigdy nie straciło na popularności. Stan ten utrzymuje się od wielu lat, nie powinno więc dziwić to, iż producenci gier próbują sytuację tę możliwie jak najlepiej wykorzystać. Nie inaczej będzie w tym przypadku. Gry z Obcymi w rolach głównych generalnie można podzielić dwie na grupy. Mamy do czynienia z tytułami, których akcja osadzona została w odległej przyszłości (np. Halo) oraz takimi pozycjami, które opowiadają o teraźniejszych wydarzeniach. W tym drugim przypadku sprawa jest nieco bardziej skomplikowana, pominąć trzeba bowiem takie elementy jak możliwość podróżowania pomiędzy różnorodnymi światami czy w ogóle opuszczania powierzchni ziemskiej. Niejednokrotnie udowodniono jednak, iż gra wcale nie musi opowiadać o losach jakiejś fikcyjnej galaktyki, aby móc odnieść należyty sukces. W tym miejscu warto byłoby zadać sobie dość ważne pytanie. Jakie miejsce na Ziemi najczęściej kojarzone jest z przybyszami z innych planet? No właśnie, sądzę, iż większość z Was wskazałaby tytułową Strefę 51, najlepiej strzeżony kompleks na obszarze Stanów Zjednoczonych, który od wielu dziesięcioleci utożsamiany jest z utajnionymi badaniami na zielonych ludzikach albo z ich udziałem.

Strefa 51 jako miejsce wielokrotnie pojawiała się w grach komputerowych. Obiekt ten mogliśmy odwiedzić w wielu znanych pozycjach, jak chociażby kultowym Deus Ex. Co więcej, w 1996 roku powstała gra o identycznym tytule do opisywanej w tym artykule. Inne ciekawe powiązanie dotyczy wydawcy, którym był Midway Games, obecny producent nowego Area 51. Poprzedni tytuł nie odniósł należytego sukcesu. Gra była wyjątkowo ograniczona (typowy konsolowy celowniczek), nawet jak na swoje czasy niezbyt ładna a na dodatek cechowała się wieloma błędami, których próżno było szukać w lepszych konkurencyjnych pozycjach. Nowy Area 51 poza tytułem i miejscem akcji nie ma ze swoim „poprzednikiem” nic wspólnego. Wygląda też na to, iż gra ta nie powieli błędów pierwszej edycji. W zapowiedzi tej zwrócę uwagę głównie na te elementy rozgrywki, dzięki którym Area 51 będzie miała największe szanse na odniesienie końcowego sukcesu.

Fabuła opisywanej gry zapowiada się dość ciekawie, niemniej jednak można zauważyć pewne zapożyczenia z innych produkcji. Warto jest chociażby przywołać pierwszą część filmu Resident Evil. Tajny podziemny kompleks badawczy pada ofiarą niezwykle zabójczego i rozprzestrzeniającego się w szybkim tempie wirusa. Uwięzieni naukowcy wystawieni zostają na jego działanie, w wyniku czego zaczynają przeobrażać się w okropne monstra... Czy nie brzmi to dość znajomo? Na miejsce wysłany zostaje oddział specjalny, w skład którego wchodzi główny bohater. Z podaniem jego imienia i nazwiska postanowiłem się powstrzymać, gdyż różne źródła podają inne dane osobowe. W trakcie zabawy nie będzie to miało jednak znaczenia. Miłośników kina akcji nie powinno zaskoczyć to, iż wspomniany żołnierz będzie zdany sam na siebie. Reszta oddziału polegnie w starciach z mutacjami, które zdążyły się już wytworzyć. Jedynym wyjątkiem będą początkowe etapy, w trakcie których zaobserwujemy zapewne stopniowy rozpad wysłanej do kompleksu ekipy.

Area 51 postawi przed głównym bohaterem dwa zasadnicze cele. Będzie on musiał rozwikłać zagadkę tajemniczego wirusa, który zdziesiątkował personel znajdujący się na terenie kompleksu a także nie dopuścić do rozprzestrzenienia się zarazy poza zamknięty obszar Strefy 51. Autorzy gry obiecują, iż podobnie jak chociażby w Doomie 3 będziemy mogli zapoznać się z wydarzeniami, które miały miejsce przed samą katastrofą. Odbywać się to będzie zapewne poprzez możliwe do przeczytania notatki, e-maile pracowników kompleksu czy też rozmowy z nielicznymi osobami, którym udało się uchronić przed niebezpiecznymi mutantami. Producenci wspominają również o możliwości dogłębnego przyjrzenia się prowadzonym przez rząd amerykański eksperymentom. Zadania te nie będą obowiązkowe. Sprawa jest więc dość jasna – mniej wymagający gracze będą mogli skupić się na eksterminacji wrogów, domorośli detektywi dostaną natomiast możliwość bliższego przyjrzenia się całej bazie.

Midway Games odnotowało najwyraźniej obecność hitowych FPS-ów ostatnich miesięcy, rozgrywka przebiegała będzie bowiem w zbliżony sposób do innych zręcznościówek, ze znanym wszystkim Far Cry’em na czele. Autorzy gry szczególny nacisk zamierzają położyć na dynamiczny rozwój zabawy. Gra pod tym względem nie będzie raczej przypominała trzeciego Dooma, w którym wykonywało się ostrożne kroki, a przeciwników eliminowało z możliwie jak największej odległości. Walki, pomimo ogromnej przewagi ze strony wroga, mają przebiegać w błyskawicznym tempie. Opublikowane już materiały zdają się to częściowo potwierdzać. O tym, czy autorzy zdołają utrzymać ten stan do samego końca zabawy, przekonamy się dopiero po oficjalnej premierze gry. Odnoszę natomiast wrażenie, iż o pozostałych elementach rozgrywki mówi się stosunkowo niewiele. Mam nadzieję, iż na samych walkach zabawa się nie skończy. Nie wiem jak Wy, ale ja chciałbym pomęczyć się trochę z systemami bezpieczeństwa bazy czy też rozwiązać kilka niezbyt skomplikowanych zagadek.

Na kampanię singleplayer złożyć ma się kilka wyjątkowo rozbudowanych poziomów. Korzystając z okazji warto jest zaznaczyć, iż wszystkie etapy będą rozgrywały się wewnątrz podziemnego kompleksu badawczego, on sam jest bowiem szczelnie odizolowany od reszty świata. Mnie to ograniczenie nie będzie raczej przeszkadzało. Strefa 51 znajduje się przecież na terenie pustynnym, na którym (poza kilkoma pasami startowymi ;-)) nie byłoby raczej, na czym zawiesić oka. Osadzenie zabawy pod ziemią w żaden sposób nie wpłynie na ciasnotę pomieszczeń, które trzeba będzie zbadać. Ci, którym nie odpowiadały etapy z gier Doom 3 i Deus Ex: Invisible War powinni być uradowani. Główny bohater będzie musiał zbadać wiele różnych laboratoriów, hal (z zadokowanymi statkami obcych) czy pomieszczeń będących owocem wytężonej pracy innych (zapewne współpracujących z ludźmi) ras. Na różnorodność otoczenia nie będziemy raczej narzekać, to samo tyczy się też zresztą klimatu rozgrywki. Wymarła i odizolowana od reszty świata baza jest świetnym miejscem do budowania odpowiedniego nastroju, tym bardziej że nie trzeba się będzie raczej poruszać w egipskich ciemnościach. :-)

Jednym z najmocniejszych elementów Area 51 będą zapewne stwory, z którymi przyjdzie się nam zmierzyć. Opublikowane fragmenty intra gry słusznie sugerują, iż oprócz samych Obcych będziemy musieli staczać walki z ludźmi (głównie naukowcami i komandosami), którzy po wystawieniu swojej osoby na działanie wirusa przeobrazili się w mniej lub bardziej przerażające bestie. Sympatyków science-fiction zainteresuje zapewne informacja, iż projekty potworów a także występujących w trakcie zabawy postaci powstały w studiach Stana Winstona, niezwykle cenionego w branży filmowej człowieka. Stan współpracował przy wielu wysokobudżetowych produkcjach, między innymi Parku Jurajskim, Obcym czy Terminatorze 3. Trzeba przyznać, iż zaprezentowane już projekty kreatur zapowiadają się nadzwyczaj dobrze. Większość przeciwników zachowa co prawda humanoidalne kształty, ale na tym wszelkie podobieństwa się raczej skończą. Być może to tylko złudzenie, ale niektóre stwory przywodzą na myśl Obcych z wydanej przez Microprose i kultowej serii UFO.

Poszczególne bestie będą różniły się nie tylko wyglądem (kolce na ciele, kilka par oczu czy kończyn, różny stopień zmutowania ciała), ale i zachowaniem. Niektórzy przeciwnicy będą próbowali doprowadzić do walki wręcz, inni z kolei zaskakują z dystansu. Do tego celu użyją posiadanych broni – często naturalnych, wytworzonych w wyniku mutacji lub obcego pochodzenia. Gra pod tym względem będzie prawdopodobnie przypominała wspominanego już Dooma 3, w którym pojedynki z byłymi komandosami stawały się dość skomplikowane. Szkoda tylko, iż postaci żołnierzy do złudzenia przypominają Master Chiefa, głównego bohatera serii Halo. Mam tu na myśli wygląd zbroi tych przeciwników, która jest niemal identyczna do wyposażenia wspomnianego przed chwilą herosa. Autorzy Area 51 nie wykazali się na tym polu zbytnią kreatywnością.

Oprócz „zwykłych” przeciwników będziemy musieli zmierzyć się z wieloma rasami Obcych. Zdecydowanie najciekawiej zapowiadają się znane wszystkim miłośnikom science-fiction małe szare ludziki potocznie zwane Szarakami (little grey men). Istoty te będą zapewne obdarzone zdolnościami telepatycznymi, nie wyglądają bowiem zbyt imponująco. Powiedziałbym nawet, iż z ogromnymi głowami przywodzącymi na myśl mangowe postaci prezentują się dość śmiesznie. Na uwagę zasługują również przeciwnicy przypominający przerośnięte robale. Stwory te pojawią się w dwóch różnych odmianach – pełzającej i latającej. Korzystając z okazji wspomnę również o ciekawie zrealizowanych „świecących” oczach, które szczególnie dobrze powinny wyglądać w mroku. :-)

O sztucznej inteligencji wrogów mówi się stosunkowo niewiele. Ciężko jest na ten temat cokolwiek sensownego powiedzieć w obliczu braku jakiejkolwiek grywalnej wersji gry. Wiadomo jedynie tyle, iż przeciwnicy mają być sprytni (uskoki, chowanie się za przeszkodami itp.), współpracować w grupach, a w sytuacji zagrożenia wycofywać się na upatrzone wcześniej pozycje. Problem w tym, iż podobne stwierdzenia pojawiają się przy okazji premiery praktycznie każdego FPS-a. Rzeczywistość najczęściej brutalnie weryfikuje te obietnice, zobaczymy jak będzie tym razem...

Kolejnym mocnym punktem zapowiadanej gry będzie zapewne dostępny arsenał. Zacznijmy od broni w dosłownym tego słowa znaczeniu. Pukawki podzielone zostaną na dwie grupy. Będziemy mogli korzystać z tradycyjnych pistoletów, karabinów czy shotgunów, ale i broni Obcych. Giwery przebywających na terenie Strefy 51 ras będą nie tylko ciekawsze od tych, którymi dysponują ludzie, ale i znacznie silniejsze od znanych modeli pukawek. Obawiam się jednak, iż najciekawsze przedmioty pojawią się dopiero w dalszej części gry, tak aby nie wpłynąć zbytnio na poziom trudności zabawy. Warto jest wspomnieć o kilku giwerach, których działanie zostało już ukazane. Meson Cannon wystrzeliwuje święcące kule, które po trafieniu katapultują przeciwnika na dość sporą odległość. Inna broń (nie podano jeszcze jej nazwy) strzela rykoszetującymi pociskami. Ciekawym elementem tej giwery jest możliwość zobaczenia prawdopodobnej trajektorii lotu kuli. Podobnie jak w większości współczesnych gier FPS, główny bohater będzie mógł prowadzić ostrzał z dwóch broni jednocześnie. Niestety, najprawdopodobniej będą to musiały być identyczne giwery.

To jeszcze nie koniec. Wirus, o którym wspominałem we wstępie, prędzej czy później zacznie oddziaływać na sterowaną postać. W przeciwieństwie do napotykanych przeciwników główny bohater nie zamieni się jednak w krwiożerczego i pozbawionego uczuć mutanta, potrafił bowiem będzie kontrolować wirusa, na działanie którego zostanie wystawiony. Zjawisko to nie zostało jeszcze do końca wyjaśnione, można się jedynie domyślać, iż w opanowaniu nowych umiejętności (o nich już za chwilę) pomoże mu jeden z naukowców uwięzionych w kompleksie. Same moce zapowiadają się nadzwyczaj dobrze i z pewnością wniosą niezbędny powiew świeżości do rozgrywki. Główny bohater będzie na przykład potrafił atakować napotykanych komandosów pasożytami zainfekowanymi wirusem. Postać tą będzie można następnie dobić lub wycofać się i zaczekać na efekty działania morderczego środka. Co więcej, może dojść do tego, iż zainfekowane postaci zaczną atakować pozostałych przeciwników ułatwiając tym samym przeprawę przez dany fragment poziomu.

Oprócz trybu dla pojedynczego gracza mówi się również o dość rozbudowanym multiplayerze. Konsolowe korzenie gry w żadnym stopniu nie są w tym przypadku ograniczeniem. Do pojedynku będzie mogło przystąpić maksymalnie szesnaście osób, co wydaje się dość rozsądną (zważywszy na charakter rozgrywki) liczbą. Przewiduje się cztery podstawowe tryby rozgrywki. Znaczenia określeń Deathmatch, Team Deathmatch i Capture the Flag nie muszę chyba nikomu objaśniać. Nieco ciekawiej, chociaż też bez żadnych rewelacji, zapowiada się czwarty tryb. Będzie to Humans vs. Alien Mutant Team Deathmatch.

Graficznie Area 51 stanowi coś pośredniego pomiędzy Far Cry’em a Vivisectorem. Po raz kolejny pragnę zaznaczyć, iż konsolowy rodowód tej produkcji nie wpłynie raczej na wygląd zaprezentowanego świata. Odwiedzane w trakcie zabawy pomieszczenia będą przede wszystkim sporych rozmiarów. Otoczenie na aktualnym stadium produkcji sprawia wrażenie niezwykle rozbudowanego. Lokacje zapełnione są różnorodnymi maszynami, w większości w pełni sprawnymi. Korzystając z okazji wspomnę o kilku elementach, które zdołały zwrócić moją uwagę. Toczonym w trakcie gry bitwom towarzyszyć będą bardzo ciekawie zrealizowane wstrząsy i rozmycia ekranu. Z podobnym efektem nie spotykałem się do tej pory zbyt często, z tym większą radością powitam go w zapowiadanej strzelance. Mocnym punktem oprawy wizualnej gry będzie też zapewne dynamiczne oświetlenie. Obawiam się niestety, iż otoczenie, poza oczywistymi drobiazgami (pojedyncze przedmioty), będzie raczej niezniszczalne. No cóż, nikt najwyraźniej nie zamierza pójść w ślady twórców Red Faction. O oprawie dźwiękowej nie wiadomo jeszcze zbyt wiele. Miłośników słynnych nazwisk powinna ucieszyć wiadomość o planowanym występie Davida Duchovnego. Co ciekawe, aktor ten nie po raz pierwszy użyczył swojego głosu jednemu z bohaterów gry komputerowej, wcześniej pojawił się bowiem w niedocenionej strzelance XIII.

Pomimo tego, iż prace nad PeCetowym Area 51 rozpoczęły się znacznie później od edycji konsolowych, gra prezentuje się bardzo dobrze. Do oficjalnej premiery pozostało już mało czasu, ale dużo wskazuje na to, że wersja na komputery osobiste powinna wyglądać zauważalnie lepiej od konsolowych. Spragnieni przepustki do Strefy 51 powinni zacząć jej już wypatrywać.

Jacek „Stranger” Hałas

Jacek Hałas

Jacek Hałas

Z GRYOnline.pl współpracuje od czasów „prehistorycznych”, skupiając się na opracowywaniu poradników do gier dużych i gigantycznych, choć okazjonalnie zdarzają się i te mniejsze. Oprócz ponad 200 poradników, w swoim dorobku autorskim ma między innymi recenzje, zapowiedzi oraz teksty publicystyczne. Prywatnie jest graczem niemal wyłącznie konsolowym, najchętniej grywającym w przygodowe gry akcji (najlepiej z dużym naciskiem na ciekawą fabułę), wyścigi i horrory. Ceni również skradanki i taktyczne turówki w stylu XCOM. Gra dużo, nie tylko w pracy, ale także poza nią, polując – w granicach rozsądku i wolnego czasu – na trofea i platyny. Poza grami lubi wycieczki rowerowe, a także dobrą książkę (szczególnie autorstwa Stephena Kinga) oraz seriale (z klasyki najbardziej Gwiezdne Wrota, Rodzinę Soprano i Supernatural).

więcej

Area 51

Area 51