Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Age of Darkness: Final Stand Publicystyka

Publicystyka 7 października 2021, 17:45

autor: Damian Gacek

Age of Darkness to strategia, którą kocham i nienawidzę

Na rynku pojawił się Dark Souls gier RTS – mowa o Age of Darkness: Final Stand. Produkcja ta sprawiła, że popadłem w otchłań szaleństwa i rozpaczy. Zapraszam do lektury, jeżeli chcecie się dowiedzieć dlaczego.

Gry strategiczne to moja wielka miłość (podobnie jak RPG). Można śmiało powiedzieć, że się na nich wychowałem. Dorastałem wraz z serią Age of Empires, na koncie mam setki (jeśli nie tysiące) godzin we wszystkich częściach cyklu Total War, a dzieła studia Paradox Interactive nie mają przede mną tajemnic. Jednakże poza uznanymi „tasiemcami” przez lata zawsze starałem się wyszukiwać ciekawe produkcje, które mają na siebie pomysł. Gdy usłyszałem o Age of Darkness: Final Stand, nie miałem wątpliwości, że to dla mnie pozycja obowiązkowa.

Po kilku/nastu? (straciłem rachubę) godzinach spędzonych z tym tytułem mogę powiedzieć, że jest trudny. I to bardzo. Wielokrotnie kończyłem sesję zmęczony i z poczuciem, że ta gra jest niesprawiedliwa. Zawsze jednak uparcie do niej wracałem. Za każdym razem powtarzałem sobie „tym razem pokonam kolejną falę wrogów” i przeważnie mi się udawało. Te zwycięstwa sprawiały mi wiele radości i przynosiły poczucie spełnionej misji. Mogę śmiało rzec, że pomimo wczesnego dostępu produkcja ta już teraz posiada solidne fundamenty. Nie jest to jednak pozycja dla każdego, a i twórcy będą musieli jeszcze nad nią trochę popracować.

Dzięki uprzejmości studia PlaySide udało mi się zagrać w Age of Darkness: Final Stand kilka dni przed premierą, jednak podejrzewam, że wersja ostateczna nie będzie jakoś istotnie różnić się od tej, którą miałem okazję przetestować. Tytuł ów zadebiutował dzisiaj w formie wczesnego dostępu. Na tę chwilę gracze mogą cieszyć się jedynie trybem survival, pełna wersja ma posiadać również kampanię fabularną.

They Are Darkness

Age of Darkness to gra o rozwijaniu osady i szykowaniu jej na kolejne hordy potworów, których celem jest zabicie wszystkiego, co żywe. Jeżeli w tym momencie macie flashbacki z They Are Billions, to jest to prawidłowe skojarzenie, gdyż dzieło PlaySide garściami czerpie z tej produkcji.

Zabawę zaczynamy standardowo – z jednym budynkiem, którego musimy bronić za wszelką cenę, kilkoma żołnierzami i ogromną ilością pracy do wykonania. Z pomocą dzielnych wojaków odkrywamy kolejne fragmenty mapy, wypierając z nich istoty mroku i poszerzając granice naszego miasta. Jednocześnie szukamy złóż cennych surowców, takich jak kamień, żelazo i złoto, które są niezbędne do tworzenia bardziej zaawansowanych budynków i jednostek.

Początki są skromne, ale imperium będzie wieczne... lub nie.

Tym, co wyróżnia Age of Darkness na tle większości innych RTS-ów, jest skrajnie niesprzyjające otoczenie. Podobnie jak w They Are Billions musimy toczyć boje o każdy skrawek terenu, a naturalne zwężenia to potencjalna okazja do postawienia umocnień i odetchnięcia, choćby na chwilkę. Te momenty odpoczynku są jednak, niestety, dość rzadkie, bo jeżeli chcemy się przygotować na kolejne fale wrogów, to czeka nas ciągła walka o surowce.

Alan Wake: Age of Darkness

Gra nie jest jednak bezmyślną kalką They Are Billions i broni się oryginalnymi pomysłami. Szczególnie ważna okazuje się mechanika dnia i nocy. W dzień otaczające nas hordy wrogów są słabsze i mniej skore do walki. Jest to więc dobry moment na początkowe poszerzanie granic. Natomiast noc sprawia, że przeciwnicy stają się silniejsi i bardziej zuchwali (zgadza się – Alan Wake w wersji RTS). Instynkt podpowiada, żeby wtedy trzymać się bazy i wznosić mury. Szybko jednak musimy porzucić takie myśli, jeżeli chcemy przetrwać – po zmroku czekają nas lepsze nagrody za eksplorację, no i musimy liczyć się z czasem, następny atak hordy zawsze się zbliża.

Co kilka dni (liczba ta zwiększa się z każdą kolejną falą wrogów) na mapie „pęka” jeden kryształ. Powoduje to, że w nocy zalewają nas nieprzyjaciele. Jeżeli czujemy się na siłach, sami możemy zniszczyć kamień. Gdy dokonałem tego po raz pierwszy, liczyłem na powstrzymanie ataku. Myliłem się jednak, to jedynie przyśpiesza najazd i skraca czas na przygotowania… nie byłem gotów na taki obrót spraw.

Gdybym tłumaczył tę grę na polski, nazwałbym ten kryształ „Kamień noszący zgubę” – czekam na propozycję pracy.

Podczas tych ataków zagrożenie stanowią nie tylko przeciwnicy – nawet mgła wojny staje się dla nas niebezpieczna. Gdy nasza jednostka wkracza na opanowaną przez ciemność przestrzeń, otrzymuje status spowalniający jej ruchy i regenerację zdrowia (niektórzy przeciwnicy również mogą go nałożyć). Da się to wyleczyć za pomocą ognisk i twierdzy. Światło jest naszym przyjacielem!

Dość powiedzieć, że mój oddział nie był gotów na to spotkanie.

W nocy na mapie pojawiają się również minibossowie. Miejsca, w których się materializują, poznamy po obeliskach. Te potwory są bardzo silne i zostawiają po sobie specjalny surowiec, pozwalający na wykupienie ulepszeń dla naszych żołnierzy. Należy jednak uważać – niektóre z tych istot bywają o wiele potężniejsze niż inne. Armia, która poradziła sobie bez większych problemów z jednym stworem, może zostać unicestwiona w parę chwil przez innego.

Age of Dark Souls

Gra ma wysoki poziom trudności, o czym twórcy informują już na starcie. Przechodziłem ją na „normalu”, ale wcale nie odczułem z tego powodu jakiegoś ulgowego traktowania. Age of Darkness: Final Stand nie wybacza błędów i szybko zaczyna atakować gracza wszystkim, co ma.

Moje uczucia względem tego tytułu to miłość niekiedy przeradzająca się w nienawiść. Bardzo przypadł mi do gustu pomysł połączenia tower defense z RTS-em, gdyż jest to mariaż, który uważam za udany – mam nadzieję, iż w przyszłości pojawi się więcej tego typu pozycji. Gra posiada ładną grafikę oraz kilka unikalnych mechanik i pomimo wczesnego dostępu widać, że stoi na stabilnych fundamentach. Te podstawy są jednak zbudowane na martwych ciałach graczy.

Zacznijmy od regularnych fal przeciwników. Pierwszy atak jest łatwy, naciera na nas zaledwie 149 potworów (u góry ekranu są podane dokładne liczby). Daje on ułudę bezpieczeństwa i sugeruje, że nie będzie tak źle. Kolejna potyczka okazuje się już nieco cięższa – 599 wrogów robi wrażenie, jednak w dzień przed walką widzimy, skąd pojawią się nieprzyjaciele – mamy szansę umocnić zagrożoną część murów. Przy pierwszym podejściu do gry nie mogłem się jednak spodziewać wielkości trzeciej fali – 1998 potworów. Powiedzieć, że przeszły przez moją obronę jak przez masło, to jak nie powiedzieć nic. A później jest tylko gorzej, ostatecznie nacierają na nas nawet dziesiątki tysięcy różnych stworzeń z wielkimi bossami na czele. Oczywiście z każdym kolejnym podejściem uczyłem się coraz więcej, a i sama rozgrywka stawała się dzięki temu łatwiejsza, jednak niejednokrotnie miałem wrażenie, że to już naprawdę zbyt wiele.

Pierwsza fala wrogów jest malutka i łatwa do pokonania. Nie bądźcie jednak zbyt pewni siebie – ja popełniłem ten błąd.

Moja pierwsza porażka nie była jednak spowodowana wyłącznie brakiem umiejętności. W sporej mierze zawinił pech. Niestety, nie udało mi się na czas natknąć na zasoby żelaza (poza jednym bardzo mizernym złożem), przez co nie mogłem odpowiednio rozwinąć swojej gospodarki i umocnień. Tak docieramy do kolejnego aspektu poziomu trudności – proceduralnie generowanych map. Zmieniający się z rozgrywki na rozgrywkę teren walk niewątpliwie urozmaica zabawę. Niesie to jednak ze sobą dodatkowe zagrożenia. Potężny potwór niedaleko cennego zasobu? Jasne! Brak dużych złóż żelaza w miarę blisko wioski? Pewnie! Złoto w miejscu, w którym gra nie pozwala go wydobywać? Oczywiście! Niestety, ale już przed postawieniem pierwszego budynku możemy być skazani na przegraną.

Przetrwałem 3 fale, czwartą też mi się uda! O ile zaatakują w tym miejscu.

Sytuacja ma się podobnie z błogosławieństwami, które dostaje się za pokonywanie fal wrogów. Dają one naszej osadzie i jednostkom ciekawe bonusy. Nigdy jednak nie wiemy, jakie się wylosują. O ile pozytywne efekty możemy wybrać sami (z puli trzech), tak nie mamy wpływu na to, jakie gra zaproponuje, a niektóre są o wiele przydatniejsze niż inne.

Early Darkness

Gra wyszła w Early Accessie, więc można przymknąć oko na pewne niedoskonałości i braki. Twórcy obiecują, że w przyszłości będą ją rozwijać i że otrzyma ona kampanię fabularną. Osobiście z miłą chęcią przywitałbym nowe budynki. Szczególnie brakowało mi targu. W pewnym momencie mogłem pochwalić się ogromną produkcją każdego surowca i zapełnionymi magazynami, a musiałem czekać, aż zarobię odpowiednią ilość złota. Odkrywając połowę mapy, natknąłem się tylko na dwa źródła tego cennego kruszcu – w tym jedno, z którego nie mogłem skorzystać. Jest to istotne, gdyż same dochody z podatków nie wystarczają, niestety, w późniejszych etapach gry, gdy jedna wieża obronna kosztuje 2000. Niewątpliwie grze nie zaszkodziłyby też nowe jednostki lub machiny oblężnicze. Z miłą chęcią przywitałbym również nieco pracy nad proceduralnie generowanymi mapami, aby były bardziej zbalansowane.

Osoby chętne nabyć ten tytuł nie muszą za to obawiać się o jego stan techniczny. Osobiście natknąłem się jedynie na sporadyczne błędy. Czasami żołnierze nie potrafili znaleźć drogi wśród budynków, kilka razy przytrafiło mi się również, że naprawiona struktura pozostała w animacji uszkodzenia lub pojedynczy wrogowie utknęli w teksturze lasu, aby potem z niej wyjść i zaatakować moje budynki. Najbardziej irytującym glitchem był źle wyświetlający się pasek życia bohatera, gdy był on wybrany wraz z innymi jednostkami. Żaden z błędów nie zepsuł mi jednak rozgrywki.

Age of Darkness: Final Stand

W oczekiwaniu na kolejną odsłonę Age of Empires fani RTS-ów, a szczególnie miłośnicy They Are Billions, mogą skierować swój łaskawy wzrok właśnie na Age of Darkness. Należy jednak podkreślić, że nie jest to pozycja dla osób szukających łatwej i przyjemnej rozrywki. Niejednokrotnie po sesji czułem się zmęczony. Tytuł ten wymaga ciągłego skupienia i planowania ruchów. Jak już wspomniałem, wiele razy miałem wrażenie, że gra jest w stosunku do mnie niesprawiedliwa, i podejrzewam, że nie będę w tym osamotniony. Dodatkowo została ona wydana w Early Accessie, co samo w sobie może być dla wielu odstraszające. Niemniej planuję śledzić rozwój tej produkcji i z pewnością do niej powrócę w przyszłości, aby sprawdzić, jak się miewa.

O AUTORZE

Strategie zajmują w moim sercu szczególną pozycję. Nigdy nie liczyłem, w ile z nich zagrałem, ale przez lata uzbierało się tego sporo – turowe, ekonomiczne, RTS-y. Nie skupiam się jednak wyłącznie na klasyce. Nieustannie szukam ciekawych produkcji, które starają się wprowadzić do gatunku coś świeżego.

Damian Gacek

Damian Gacek

Absolwent Filologii Angielskiej oraz English in Public Communication. W swoim portfolio ma artykuł naukowy dotyczący tłumaczenia gier wideo. Z GRYOnline.pl współpracuje od 2019 roku, pisząc dla różnych działów. Obecnie zajmuje się głównie poradnikami i okazjonalnie wspiera newsroom. Autor przeglądu Małe ale Wielkie. Elektroniczną rozrywką interesuje się od dziecka. Uwielbia RPG-i oraz strategie, często nurza się również w odmętach produkcji indie. W wolnych chwilach pracuje nad książką oraz uczy się edycji filmów.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Na jakim poziomie trudności grasz zazwyczaj?

Łatwym
13,8%
Normalnym
58,2%
Trudnym
28%
Zobacz inne ankiety
Age of Darkness: Final Stand

Age of Darkness: Final Stand