Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 5 października 2005, 10:53

autor: Maciej Myrcha

50 Cent: Bulletproof - przed premierą

Jeden z czołowych raperów – tytułowy Kuloodporny – nawiązuje do zamachu na swoje życie, z którego wyszedł obronną ręką. Zamach ten staje się w grze początkiem uwikłania 50 Centa w międzynarodowy spisek bossów narkotykowego półświatka.

Prawdziwe nazwisko – Curtis Jackson. Pochodzenie – Nowy Jork, dzielnica Queens. Przeszłość – mroczna: handel narkotykami, gangsterskie porachunki, udział w strzelaninach. Obecny status – jasno świecąca gwiazda na firmamencie rapu. Tak pokrótce można przedstawić historię człowieka, znanego w świecie muzycznym (i nie tylko) jako 50 Cent. Podobnie jak i wielu innych wykonawców, którzy usiłują zaistnieć w innych dziedzinach, przykładowo aktorstwie czy firmowaniu swym nazwiskiem różnorodnych produktów, tak i 50 Cent zapragnął uderzyć na nowe tereny. Wybór padł na rozrywkę elektroniczną, czego owocem będzie gra 50 Cent: Bulletproof, nawiązująca swym tytułem do wypadku w kwietniu 2000 roku, kiedy to raper został postrzelony. 9 kul dosięgło celu, ale raper przeżył i jak na ironię dopiero po tym zdarzeniu jego kariera nabrała tempa.

Czego więc można się spodziewać po grze komputerowej, której patronuje taka persona? Oczywiście będzie to pozycja „gangsterska” czerpiąca pełnymi garściami z najpopularniejszego reprezentanta tego gatunku, Grand Theft Auto. Za produkcję gry odpowiadać będzie studio Vivendi Universal Games, natomiast scenariusz przelał na papier Terry Winter, który nadzoruje film biograficzny rapera zatytułowany Get Rich or Die Trying, a także był jednym z twórców znakomitego serialu The Sopranos (Rodzina Soprano). Już samo to połączenie powinno zagwarantować rozgrywkę na wysokim poziomie – korporacja Vivendi nie zwykła „pchać się” w niepewne produkcje, chociaż i jej zdarzają się wpadki. Pierwszy trailer i screeny robią naprawdę duże wrażenie, utwierdzając nas przy okazji w przekonaniu, iż Bulletproof dla graczy małoletnich przeznaczony nie będzie.

Lloyd robi włam – my osłaniamy.

Wątek fabularny nie będzie może zbyt porywający, ale przecież w grach akcji nie to jest najważniejsze. Główny bohater gry, którym będzie, jakżeby inaczej, 50 Cent, zostanie wplątany w sieć intryg i korupcji, której korzenie sięgają nowojorskiego, narkotykowego półświatka. Jak się jednak okaże, macki tej pajęczyny wychodzą daleko poza Nowy Jork, a 50 Cent znajdzie się w samym środku międzynarodowego spisku, na którego czele stoją narkotykowi baronowie. To, co początkowo miało być tylko zemstą za nieudany zamach, przemienia się w szeroko zakrojoną wojnę z przestępczością. Walkę prowadzoną brutalnie i bezpardonowo, na śmierć, do ostatniej krwi. Twórcy gry przyznają, iż fabuła jest literacką fikcją, próbującą odpowiedzieć na pytanie, co stałoby się z 50 Centem, gdyby pozostał dealerem narkotyków i nie wykorzystał szansy zaistnienia na rynku muzycznym. Trzeba przyznać, iż jest to fikcja mocno ubarwiona.

Rozgrywka zostanie przedstawiona w widoku trzecioosobowym. Niestety nie będzie ona miała otwartego charakteru, ponieważ twórcy chcąc w pełni przedstawić zamysł scenarzysty i ukazać jego wysiłki w kreacji świata, postawili na większą liniowość. Zapewniają jednak, iż miodność wcale na tym nie ucierpi a wprost przeciwnie – pozwoli nam się lepiej wczuć w postać głównego bohatera i wraz z nim zagłębiać się w mroczny półświatek przestępstw i korupcji. Możliwości poruszania się oraz walki w wykonaniu prowadzonej przez nas postaci, przynajmniej te widziane na trailerze, są doprawdy imponujące. Wirtualny 50 Cent schyla się, unika ciosów i kul, skacze oraz korzysta z „ludzkiej tarczy” czy wyrywa broń oponentom, jednocześnie cały czas zmierzając w kierunku przeciwników. Nasz bohater będzie też mógł wykorzystać przedmioty ze swojego otoczenia jako chwilowe osłony oraz wykonywać bardzo spektakularne zakończenia egzystencji swoich wrogów. Dodając do tego całkiem szeroki arsenał śmiercionośnych broni, których używa, jakby się z nimi urodził, otrzymujemy coś na kształt dobrego kina akcji.

Półdolarówka jak żywy.

Zgodnie z zapowiedziami twórców, 50 Cent: Bulletproof nie będzie teatrem tylko i wyłącznie jednego aktora. W grze pojawią się znajomi rapera z zespołu G-Unit (Lloyd Banks – specjalista od włamań, Young Buck – wie wszystko o broni i Tony Yayo – za pan brat z materiałami wybuchowymi), wspierający go podczas niektórych misji. Będziemy mogli także zamienić kilka słów (bądź ciosów) z wszelkiej maści lichwiarzami, handlarzami bronią, informatorami czy podejrzanymi lekarzami – każdy strzęp wiadomości przybliżający nas do rozwikłania spisku będzie na wagę złota.

Szata graficzna Kuloodpornego zostanie wywindowana na wysoki poziom. Zarówno otoczenie jak i modele postaci widoczne na udostępnionym trailerze są przygotowane profesjonalnie i zapewniają całkiem niezłą dozę realizmu. Zarówno 50 Cent jak i członkowie zespołu G-Unit udzielili pozwolenia na wykorzystanie w grze swoich wizerunków, dzięki czemu widoczne na ekranie postaci przypominają jako żywo swoich protoplastów. Twórcy gry postawili na interaktywność otoczenia. Co ciekawe, można będzie również przeszukiwać ciała wyeliminowanych przeciwników i zabierać im karty kredytowe czy biżuterię. Nabyte taką drogą dobra materialne posłużą następnie do zakupu „ulepszaczy” zdrowia czy innych atrybutów 50 Centa a nawet nowych utworów muzycznych, które możemy wpleść do soundtracka.

No kto by powiedział, że to cacko ma takiego kopa?

50 Cent bardzo zaangażował się w tworzenie pierwszej gry z sobą w roli głównej. Jego zdanie było brane pod uwagę zarówno podczas tworzenia scenariusza jak i mechaniki rozgrywki. Dodatkowo nagrał kilka godzin dialogów, które zostaną wykorzystane w grze oraz umieścił w ścieżce dźwiękowej ekskluzywne utwory zarówno swoje jak i zespołu G-Unit (którego był członkiem). Kolejnym smaczkiem, który z pewnością docenią gracze – fani rapera, będzie obecność w grze jego mentora, Eminema oraz Dr Dre. Użyczą oni swoich głosów oraz wizerunków postaciom McVicara (prywatny detektyw) i Grizza (handlarz bronią).

Podsumowując, całościowo gra zapowiada się nadzwyczaj dobrze, abstrahując nawet od postaci, która udzieliła jej swojego błogosławieństwa. Co prawda rynek gier gangsterskich zaczyna się nieco zagęszczać – w listopadzie ma się ukazać Crime Life: Gang Wars, a w październiku zadebiutuje 25 to Life, jednak magia pseudonimu 50 Cent powinna zrobić swoje.

Maciej „Elrond” Myrcha

NADZIEJE:

  • całkiem nieźle zapowiadająca się seria – VUG przebąkuje o stworzeniu sequela;
  • doskonała okazja do obejrzenia i posłuchania nieznanych wcześniej materiałów 50 Centa i G-Unit – dla fanów oczywiście.

OBAWY:

  • niestety nie wnosi praktycznie nic nowego i może zostać zjedzona przez konkurencję;
  • krew, język i przemoc – prawie na pewno otrzyma kategorię M, co automatycznie zmniejsza ilość potencjalnych odbiorców.
50 Cent: Bulletproof

50 Cent: Bulletproof