Zamaskowany gracz pokonuje profesjonalistę w ważnym turnieju Tekkena 8 i wkrótce potem zostaje zdyskwalifikowany
Fani bijatyk mieli ubaw z „Dr. Dooma”, który zawitał na turniej Tekkena 8 z dodatkowym wyposażeniem – i został zdyskwalifikowany, jak na złoczyńcę przystało.

Dyskwalikacja z turnieju za rzut papierem toaletowym po pokonaniu elitarnego gracza – taką sławę zyskał sobie „Dr. Doom” w Tekkenie 8 w miniony weekend. Aczkolwiek pogłoska minimalnie mija się z prawdą.
Rywalizacja zawsze budzi spore emocje, niezależnie od tego, czy mówimy o tradycyjnym sporcie, czy e-sporcie. Wielkich emocji nie brakuje na pewno na turniejach bijatyk pokroju EVO, CEO, Dreamhack czy Supernova, z kultowym „Evo Moment 37” na czele.
Niektóre pojedynki nie zapadają w pamięć pokazem skilla, legendarnymi „runami” bądź przedwczesnym świętowaniem zwycięstwa w wielkim finale. Latające krzesła i kraby, wombo combo – to tylko kilka znanych przykładów. Weekendowe zawody CEO 2025 mogły przynieść kolejny moment, który gracze będą wspominać przez lata. A przynajmniej przez najbliższy tydzień.
Online Warrior na żywo
Amerykański turniej przyciągnął do Orlando tysiące profesjonalistów i amatorów, którzy rywalizowali w takich grach jak Street Fighter 6, Super Smash Bros Melee / Ultimate, Guilty Gear Strive oraz Tekken 8. Co prawda ten ostatni nadal czeka na załatanie problemów wprowadzonych w 2. sezonie gry, ale nadal była to druga najpopularniejsza bijatyka: do walki o puchar stawiło się 463 graczy.
Wśród ostatnich meczy przed wyłonieniem 24 najlepszych zawodników było starcie Bilala Ilyasa, uważanego za jednego z ekspertów od Bryana (najlepszego reprezentant tej postaci w Pakistanie), z drużyny Wolves. Jego przeciwnikkiem okazał się… Dr. Doom. Czy raczej przebrany za marvelowskiego złoczyńcę „Joe Budden” – Amerykanin znany bardziej z sieciowych potyczek oraz irytowania graczy w sieci swoim Claudio niż turniejów na żywo.
Nawet jeśli termin „online warrior” nic Wam nie mówi (wskazówka: to nie jest komplement), to wystarczy Wam wiedza, że Bilal był niewątpliwym faworytem. Jego „seed” (czyli prognozowane miejsce w turnieju, służące do ustalenia, kto z kim zagra na początku turnieju) był wyraźnie lepszy od „Buddena” (43 do 86). Mimo to profesjonalista przegrał z ”Joe Buddenem” 0:2.
Takie „upsety” zdolnych graczy, którzy niespecjalnie mogą podróżować po całym świecie, zdarzają się często. Jednakże to nawet nie wynik starcia sprawił, że ów mecz przyciągnął uwagę fanów i samego Bandai Namco.
„Foot Dive!” za kulisy z papierem toaletowym
Wspomnieliśmy już o stroju zwycięzcy, ale po prawdzie to wcale nic nadzwyczajnego – na podobnych wydarzeniach łatwo znaleźć przebranych lub odpowiednio wyposażonych graczy (choć fakt, że zdarza się to rzadziej na takim etapie turnieju). Również ładowanie ki jako drwina po pierwszej wygranej walce było zabawnym, ale mało wyróżniającym pojedynek epizodem.
Co bardziej zapadło widzom w pamięc, to epilog z papierem toaletowym. Po zakończonym starciu „Joe Budden” zaprzentował przed kamerą opakowanie tego produktu – wyraźnie wskazując na napis „Ultra Soft”.
Jednakże na tym nie koniec. Gracz udał się też za kulisy, gdzie rzucił jedną rolką papieru w komentatorów (via Mein-MMO).
Sami „poszkodowani” bynajmniej nie byli oburzeni tym incydentem – ale „Joe Budden” i tak został zdyskwalifikowany przez organizatorów i nie zagrał w Top 24 (po „wygranej” stronie drabinki). Powód był prosty i bez związku z samym „produktem”: regulamin turnieju wyraźnie zakazuje uczestnikom wchodzenia za kulisy.
Część fanów wyraziła swoje niezadowolenie z tej decyzji, ale trudno mieć pretensje o organizatora. Lepiej bowiem nie tworzyć predecensu i wyjątku od reguły – choćby ze względów bezpieczeństwa. W każdym razie „Joe Budden” zyskał sobie grono fanów swoim iście złoczyńskim występem. Nie żeby był to jego pierwszy taki występ i być może warty był szansy na coś więcej niż Top 24 (co zresztą i tak byłoby świetnym finiszem dla Amerykanina).
- Hellish Quart po 4 latach robi dużo większe wrażenie. To dobrze, bo brakowało mi nowej bijatyki, w której można wygrać walkę jednym ciosem – wilczy przegląd bijatyk
- Recenzja gry Tekken 8 – żarty się skończyły