„Wielki Todd Howard twierdzi, że wspaniałe gry są grane, a nie tworzone”. Za klasyką RPG stoi zaskakująca filozofia
Pete Hines ponarzekał na zamieszanie wokół Bethesdy z przełomu wieków i zdradził podejście Todda Howard do tworzenia gier wideo.

Pete Hines wraz z Toddem Howardem nie cierpiał, gdy wszystkie gry Bethesdy utożsamiano z „zespołem Todda Howarda”. Wyjaśnił też, na czym polegała filozofia firmy i jakie problemy sprawiła ona twórcom.
Były wiceprezes Bethesdy, który opuścił szeregi firmy w 2023 roku, w wywiadzie z Kirkiem McKeandem z serwisu DBLtap miał sporo do powiedzenia na temat swojej kariery w studiu, które dostarczyło światu m.in. serię The Elder Scrolls. I właśnie ze studiem związane było jedno (ale nie jedyne) narzekanie Hinesa.
Bethesda = Todd Howard
Hines zajmował się głównie sprawami związanymi z procesem wydawniczym w Bethesda Softworks. Firma specjalnie oddzieliła ten podmiot od studia, którego stworzyło TES-a – wtedy jeszcze cykl złożony z dwóch gier.
Sęk w tym, że do tego czasu zespół Bethesda Game Studios zwykle nazywano po prostu „Bethesdą”. To z kolei prowadziło do licznych nieporozumień: tytuły wydawane pod marką Bethesda Softworks przypisywano Toddowi Howardowi, ku irytacji jego oraz Hinesa, nawet po zmianie nazwy studia na Bethesda Game Studios:
Nie znosiłem zamieszania wokół nowej gry Bethesdy i tego, że wszyscy myśleli: „O, to zespół Todda Howarda”. On też miał tego serdecznie dosyć. „Dlaczego ludzie wciąż zakładają, że to ja stworzyłem Sea Dogs czy cokolwiek innego?”. Stworzyliśmy więc inne nazwy dla studia i wydawcy, ale wiecie co? To wciąż, do cholery, nie działało. Nikt nie potrafił zapomnieć o Bethesdzie i wszyscy mówili tylko: „Bethesda to”, „Bethesda tamto”, „Bethesda”, „Bethesda”, „Bethesda”.
Niewykluczone, że te czasy firma ma dawno za sobą. Głównie dlatego, że na palcach jednej ręki można wyliczyć tytuły z ostatniej dekady stworzone przez Bethesda Game studios. Tak, wciąż czekamy na informacje na temat The Elder Scrolls 6 – ponad 7 lat po potwierdzeniu istnienia projektu.
„Wielkie gry są grane, nie tworzone”
Takiego zdania ma być Todd Howard, a przynajmniej tak twierdzi Pete Hines.
Wielki Todd Howard mówi, że wielkie gry są grane, nie tworzone. Co oznacza, że każda opinia na temat tego, co jest dobre, a co nie, liczy się tylko wtedy, gdy ktoś zacznie grać. To właśnie faktyczne granie zadecyduje o tym, czy dana idea jest dobra, czy nie.
W praktyce oznaczało to, że żaden element gry nie jest ostateczny do czasu, aż zostanie sprawdzony w praktyce. Na przykład system walki w The Elder Scrolls IV: Oblivion, który zmieniano trzy razy i zespół nawet nie chciał o nim dyskutować, nim nie zatwierdzą finalnej wersji.
W trakcie tworzenia gry Oblivion trzykrotnie zmienialiśmy system walki. Dlatego staraliśmy się nie rozmawiać o tym, jak działa walka, ponieważ nie wiedzieliśmy nawet, czy obecna wersja jest ostateczna. Staramy się więc postawić na te elementy gry, co do których jesteśmy przekonani, że przypadną graczom do gustu.
Taka filozofia czasem miała nieoczekiwane skutki – jak choćby przypadek testera pierwszego Dishonored, któremu przypadkiem udało się opętać rybę. Nie było to zamysłem twórców, ale ostatecznie taka opcja trafiła do pełnego wydania gry. Jednakże oznaczało to dodatkową pracę dla zespołu, bo – jak to ujął Hines – nagle „woda zaczęła mieć znaczenie” i deweloperzy musieli wziąć pod uwagę, jak takie rybie opętanie wpłynie na rozgrywkę (albo nawet fabułę).
Zachęcamy do zapoznania się z pełnym wywiadem z Petem Hinesem w serwisie DBLtap.