Weteranka Xboxa nazywa podwyżkę cen Game Passa zdradą. „Kierownictwo żyje w bańce”
Laura Fryer nadal nie ma dobrego zdania o obecnym zarządzie Xboxa po podwyżkach subskrypcji Game Pass. Padły mocne słowa.

„Zdrada” i fatalna decyzja – legendarna deweloperka nie szczędzi słów krytyki pod adresem Microsoftu po zmianach w usłudze Xbox Game Pass.
Laura Fryer nie pierwszy raz krytykuje swojego byłego pracodawcę. Deweloperka, która pracowała przy serii Gears of War i pełniła funkcję producenta wykonawczego w czasach, gdy rodziła się marka Xbox, już w czerwcu tego roku niepochlebnie wypowiadała się o stanie platformy.
Najwyraźniej ostatnie miesiące tylko utwierdziły ją, że sytuacja Xboxa jest niewesoła. W najnowszym filmiku, który Amerykanka opublikowała na swoim kanale YouTube, Fryer ostro krytykuje podwyżkę ceny Xbox Game Passa i kwestionuje kompetencje osób odpowiedzialnych za markę, które jej zdaniem żyją „w bańce”, tj. nie rozumieją, czym Xbox ugruntował swoją pozycję na rynku.
A ten pusty filmik to kolejne potwierdzenie, że bańka w Xboxie jest prawdziwa. Kierownictwo nie rozumie, co sprawiło, że stali się wielcy. Kultura „tak, proszę pana”, która zapanowała w 2008 roku, tylko się pogorszyła, a to jest tego rezultat – szalona podwyżka cen dla fanów po ogłoszeniu, że Game Pass zarobił 5 miliardów dolarów.
Chciwość, gaming i niekompetencja
Fryer wprost nazywa podwyżkę ceny subskrypcji XGP „zdradą”, wynikającą z przekładania „chciwości nad gaming” i wskazuje na to, co jej zdaniem miał stracić Xbox w ostatnich latach, w tym tytuły ekskluzywne od studiów Microsoftu, „własną konsolę” jako podstawę ekosystemu, oraz „prawdziwe partnerstwo” między marką a deweloperami. Innymi słowy: Amerykanka uważa, że odejście od ekskluzywności sprawiło, iż „nie ma powodu, by zostać” w „ekosystemie Xboxa”.
Xbox nie powstał, by sprzedawać sprzęt. Chodziło o stworzenie zamkniętej pętli, w której Xbox byłby właścicielem relacji z klientami i deweloperami. Było to coś więcej niż tylko jeden produkt.
Nie ma już powodu, żeby tu zostawać. Xbox niszczy całą wartość marki budowaną przez lata. Miało to być przesłanie otwarte dla wszystkich, ale w rezultacie doprowadziło do osłabienia marki, ponieważ jeśli wszystko jest Xboxem, to tak naprawdę nic nim nie jest. Fani Xboxa czują się, jakby zostali wyrzuceni z domu.
Fryer zdaje sobie sprawę z biznesowych motywacji tych, jej zdaniem, nietrafionych decyzji zarządu Xboxa. Niemniej uważa, że ten zwyczajnie nie rozumie ani graczy, ani deweloperów. Dlatego też stwierdza wprost, że osoby odpowiadające za markę mogą być „niekompetetne” i może „nie wiedzą, co robią” z Xboxem.
Część internautów zastanawia się, czy Fryer nie przesadza z nostalgią – w końcu rynek gier znacznie zmienił się od czasów, gdy pracowała u giganta z Redmond. Nie żeby ktokolwiek bronił decyzji Microsoftu (poza oczywistym argumentem o potrzebie zyskowności Xbox Game Passa w obecnej i wciąż niewesołej sytuacji na rynku), a przeciwnicy całej koncepcji subskrypcji gier wyraźnie mają używanie w mediach społecznościowych.