Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość opinie 14 listopada 2022, 17:53

autor: Karol Laska

W 2022 roku nie zagracie w lepiej napisaną grę od tej

Pentiment najpewniej nie zachwyci Was stylizowaną grafiką, całkiem możliwe też, że znudzi gameplayem, a może i nawet odstraszy technologicznymi ograniczeniami. Wiedzcie jednak – to pokaz scenariopisarskiej siły. Historia napisana wręcz wyśmienicie.

Źródło fot. Obsidian Entertainment
i

Drogi Recenzencie,

kiedy słyszysz, że twórca Fallouta: New Vegas, Josh Sawyer, tworzy swój passion project, to przygotowujesz się mentalnie na to, że możesz mieć do czynienia z dziełem aspirującym do miana gry roku. Gdy widzisz, że Obsidian produkuje kolejny tytuł, zawsze żyjesz nadzieją na coś wciągającego i atrakcyjnego, patrząc na dotychczasowych dorobek studia.

Oglądasz jednak pierwsze zwiastuny i choć chcesz wierzyć w sukces Pentimenta, to jednak dostrzegasz, że to nie kolejne Pillars of Eternity czy chociażby pełnoprawne RPG, tylko projekt mocno „indyczy”, na pierwszy rzut oka niepozorny i przypominający point’n’clicki z początku XXI wieku. Koniec końców masz okazję poznać efekt prac nad tymże eksperymentalnym tworem, przepadasz na dobre 15 godzin i przychodzi Ci wyrazić opinię. W głowie pobrzmiewa Ci wciąż jedno chwytliwe, może dość tanie zdanie, ale nie potrafisz go wyprzeć. „Najlepiej napisana gra 2022 roku” – tak ono brzmi. Twierdzisz, że książka, którą łatwo ocenić po okładce, może pochwalić się warstwą literacką najwyższej próby.

Gdzie gameplay nie może...

Recenzencie,

nigdy nie wątpisz w siłę obiektywizmu, a mimo to dałeś się ponieść emocjom jakże Ci obcym. Jako Twój wierny kompan mimo wszystko muszę zaprotestować i głośno wyznać, że kompletnie nie rozumiem, jak możesz być tak ślepy. Z jednej strony zachwalasz odwagę i zaangażowanie kilkunastoosobowej grupy deweloperskiej, a z drugiej nie baczysz na fakt, że nie potrafiła ona poświęcić nieco więcej czasu projektowi animacji czy dopieszczeniu elementów tła. Cierpi na tym przecież stylistyczna warstwa gry. Nikt nie oczekuje fotorealizmu, ale z minimalizmem też nie wolno przesadzać.

Mimo to rozumiem, że ów renesansowy styl, z jednej strony rycinowy i ikoniczny (ach, te cyfrowo przedstawione chrześcijańskie rękodzieła), z drugiej wręcz kaligraficzny (tak bardzo wyrafinowany, że aż nieczytelny – da się, na szczęście, tę specyficzną prezentację dialogów wyłączyć w opcjach) wpisuje się w Twoje wysoce rozwinięte poznawcze potrzeby, ale – na BOGA – już sama animacja ruchu sprawia, że próg konsumenckiej tolerancji na technologiczne ograniczenia trzeba ustawić sobie dość wysoko.

Może i dajesz się porwać pętli rozgrywki, z przyjemnością zarywasz noce, a wschody słońca witasz myślami o jak najszybszym powrocie do bawarskiego Tassing, ale powiedz mi, proszę, co ten gameplay tak naprawdę oferuje poza czczymi rozmówkami i eksploracją półotwartego (mimo wszystko dość ograniczonego) świata, w którym brak, oprócz ludzi i paru kwiatków, obiektów do interakcji?

Jasne, powiesz, że uwagę przyciągają elementy erpegowe (w końcu stworzył to Obsidian), bo w trakcie pierwszych godzin gry miałeś okazję przypisać postaci artysty, Andreasa Malera, zestaw określonych cech, wpływających na kształt dialogów i sposób, w jaki postrzegają go inni bohaterowie. Wybrałeś zakochanego we Włoszech teologa o hedonistycznych zapędach, specjalizującego się w okultyzmie (ponadto dwie dekady spędził w Polsce, głównie w Krakowie) – trivium, quadrivium i dobra doczesne Ci niestraszne. Poza tym „rolplejowym” pierwiastkiem i „łażeniogadaniem” inspirowanym Oxenfree oraz Night in the Woods nic innego rozgrywka nie oferuje. Jakim cudem nie czujesz niedosytu bądź zawodu?

...tam scenariusz pomoże

Recenzencie, do DIASKA,

ileż można ciągle terkotać o tym, że dobra fabuła sprawia, iż niedociągnięcia gameplayowe są niewidoczne? Tak, rozumiem – mało która gra przedstawia tak dogłębnie realia i problemy codzienne XVI-wiecznej prowincji. Tak, wiem – nikt od dawna w lepszy sposób nie opowiedział w dziele kultury o wszelkich pozytywach i negatywach niezachwianej wiary, przy okazji nie bojąc się krytykować Kościoła jako instytucji, a po drodze podejmując ważne kwestie feministyczne (rola zakonnic w erze patriarchatu), społeczne (heteronormatywne i homoseksualne związki w obliczu celibatu) czy historyczne (wpływ pogańskich wierzeń na kształtowanie się chrześcijaństwa).

Z łatwością dajesz się ponieść tematom i rozważaniom narzuconym przez twórców, a już kompletnie oszalałeś, przeglądając odmęty internetu, po tym jak jeden z NPC spytał, co sądzisz o ideach Martina Lutra. Tak jakby nie wystarczył Ci i tak rozwinięty słowniczek terminów i nazwisk w grze, sensownie przedstawiający najważniejsze okołochrześcijańskie motywy, księgi, postacie i zjawiska.

A sam fakt, że Twoja opinia o ideach Lutra wpływa na poziom pogłębienia relacji z daną postacią? Przyznaję, mocna sprawa. Zwłaszcza iż podobnych wyborów ideologicznych (i nie tylko) dokonuje się tu o wiele więcej i – jak twierdzisz – naprawdę oddziałują one na dalsze, mocno dramatyczne losy Tassing. Ba, obecny w Pentimencie wątek kryminalny, w którym pełnisz funkcję samozwańczego detektywa, pozwala Ci zadecydować na bazie zebranych poszlak o życiu podejrzanych. Mówisz, że decydujesz także o tym, w jakiej kolejności zbadasz poszczególne aspekty śledztwa i podczas jednego przejścia nie uda Ci się za żadne skarby dowiedzieć wszystkiego o wszystkim? Wyznam, że coraz bardziej zaczynam rozumieć Twoją uległość wobec wspomnianej gry.

Postawiłeś mnie przed nie lada zadaniem, Recenzencie. Zawsze pomagałeś w wyważeniu oceny i argumentów, tym razem jednak dałeś się ponieść. Proszę, uwzględnij więc wszelkie niedoskonałości gry w recenzji, ale nie zawahaj się rozpłynąć nad warstwą scenariuszową i narracyjną gry, bo ta – tu mnie masz – naprawdę wżyna się w zwoje mózgowe. „Najlepiej napisana gra 2022 roku” – może nie brzmi to tak źle? Zwłaszcza że chyba naprawdę tak jest. A przynajmniej myślimy podobnie. Liczę, że część graczy podzieli nasze zdanie i nie przegapi tego niszowego projektu prawdziwych pasjonatów.

Z poważaniem i ogładą,

Głos Rozsądku

P.S. A gdyby tak mój list do Ciebie, Recenzencie, opublikować zamiast klasycznej recenzji? Pentiment to w końcu gra bawiąca się sztuką pisania, nieprawdaż? Brzmi nierozsądnie, ale być może raz jeszcze dasz się porwać impulsowi.

Moja opinia o grze Pentiment

PLUSY:

  1. wielowątkowy scenariusz z wyraziście zarysowanym konfliktem i masą pełnokrwistych postaci;
  2. naprawdę mocno odczuwalny wpływ decyzji gracza na historię;
  3. niewątpliwa przyjemność poznawania półotwartego świata;
  4. względna dowolność w rozwiązywaniu zadań;
  5. konteksty historyczne, filozoficzne i religijne, co rusz wzbogacające przekaz;
  6. świetnie wpisujące się w klimat gry styl graficzny, muzyka i wybory formalne.

MINUSY:

  1. nie do końca dopracowane niektóre elementy teł;
  2. nieczytelna część dialogów, bez skorzystania z opcji dostępności;
  3. brak możliwości wczytania gry (naprawdę by się przydała);
  4. twórcy przesadzili z oszczędnością w projekcie animacji – te potrafią wyglądać pokracznie.

OCENA KOŃCOWA: 8/10

Karol Laska

Karol Laska

Swoją żurnalistyczną przygodę rozpoczął na osobistym blogu, którego nazwy już nie warto przytaczać. Następnie interpretował irańskie dramaty i Jokera, pisząc dla świętej pamięci Fali Kina. Dziennikarskie kompetencje uzasadnia ukończeniem filmoznawstwa na UJ, ale pracę dyplomową napisał stricte groznawczą. W GOL-u działa od marca 2020 roku, na początku skrobał na potęgę o kinematografii, następnie wbił do newsroomu, a w pewnym momencie stał się człowiekiem od wszystkiego. Aktualnie redaguje i tworzy treści w dziale publicystyki. Od lat męczy najdziwniejsze „indyki” i ogląda arthouse’owe filmy – ubóstwia surrealizm i postmodernizm. Docenia siłę absurdu. Pewnie dlatego zdecydował się przez 2 lata biegać na B-klasowych boiskach jako sędzia piłkarski (z marnym skutkiem). Przesadnie filozofuje, więc uważajcie na jego teksty.

więcej