Reżyser serii Dying Light uważa, że skala świata jest mniej ważna niż jego odpowiednie zagęszczenie. Twórca chce, by gracze nieustannie byli czymś zajęci.
Nadchodzący Dying Light: The Beast zaoferuje mniejszą mapę świata niż wydana parę lat temu „dwójka”, ale zdaniem Techlandu, ta bardzo dużo zyskuje za sprawą ręcznego wykonania. W efekcie gracze będą się na niej bawić lepiej niż na znacznie większych obszarach.
Otwarte światy nie są kwestią skali. Chodzi o uczucie bycia ich częścią. Możemy więc stworzyć otwarty świat, który może nie będzie aż tak rozległy, ale jeśli będzie wykonany ręcznie, jeśli będzie sprawiał wrażenie autentycznego, to satysfakcja gracza z przebywania w takim świecie będzie znacznie większa.
Powyższe słowa należą do Tymona Smektały, reżysera cyklu Dying Light, który rozmawiał niedawno z serwisem GamesRadar+. Zwrócił on uwagę, że w innych grach „zazwyczaj znajdują się centra aktywności”, pomiędzy którymi tak naprawdę niewiele się dzieje. Techland chce natomiast, aby gracz był czymś nieustannie zajęty.
Próbowaliśmy stworzyć gry z serii Dying Light jako gry z otwartym światem, w których cały czas grasz, cały czas wchodzisz w interakcję z kontrolerem, cały czas naciskasz przyciski.
Takie rozwiązanie sprawiło, że zdaniem Smektały „Dying Light jest prawdopodobnie jedną z najbardziej zagęszczonych gier z otwartym światem na rynku”. Oczywiście nie inaczej będzie w The Beast – gra według słów twórcy zaoferuje świat, „w którym nieustannie rozglądamy się wokół siebie”. Biorąc pod uwagę, że wypełniony jest hordami zombie, raczej nie powinno być inaczej.
Dying Light: The Beast zadebiutuje 22 sierpnia na PC oraz konsolach PS4, PS5, XOne i XSX/S. Techland zapewnia, że gra uniknie błędów popełnionych w Stay Human i zachowa DNA pierwszej części serii.
GRYOnline
Gracze
Steam
OpenCritic
1

Autor: Marcin Bukowski
Absolwent Elektroniki i Telekomunikacji na Politechnice Gdańskiej, który postanowił poświęcić swoje życie grom wideo. W czasach dzieciństwa gubił się w Górniczej Dolinie oraz „wbijał golda” w League of Legends. Dwadzieścia lat później gry nadal bawią go tak samo. Dziś za ulubione tytuły uważa Persony oraz produkcje typu soulslike od From Software. Stroni od konsol, a wyjątkowe miejsce w jego sercu zajmuje PC. Po godzinach hobbystycznie działa jako tłumacz, tworzy swoją pierwszą grę bądź spędza czas na oglądaniu filmów i seriali (głównie tych animowanych).