„Jedynka” była świetna, ale przy kontynuacji studio „być może popełniło kilka błędów”. Techland szczerze o Dying Light 2
Dying Light: The Beast ma uniknąć błędów Stay Human, zachowując DNA pierwszej odsłony nieumarłej serii Techlandu.

Sukces pierwszego Dying Light był zaskoczeniem dla branży, ale Techland przyznaje, że przy drugiej odsłonie studio mogło popełnić „kilka błędów”.
Cykl Dying Light raczej rzadko przytaczany jest jako pretendent do tytułu „najlepszej polskiej gry wideo”, ale to wciąż jedna z bardziej rozpoznawalnych i cenionych rodzimych serii gier. Niemniej nie obyło się bez problemów, zwłaszcza przy okazji niektórych dodatków do Stay Human.
Tymon Smektała, odpowiedzialny za rozwój marki, przyznał w wywiadzie dla serwisu GamesRadar, że przy premierze „jedynki” nikt nie oczekiwał, że Techland stworzy „tak świetną grę” (w oryg. „such a kickass game”). Tak, Polak nie ukrywa, że projekt nie był „najbardziej wysokobudżetową i AAA grą”, ale najwyraźniej twórca jest dumny z tego, co udało się osiągnąć w pierwszym Dying Light.
Jakość DL2, DNA DL1
Oczywiście przy niespodziewanym sukcesie debiut kontynuacji był tylko kwestią czasu. Jednakże Smetkała przyznaje, że choć DL2 odniosło „sukces komercyjny”, to studio mogło popełnić kilka błędów. Jednym z nich było uczynienie dwójki „zbyt przystępną” dla większej liczby graczy kosztem „poświęcenia nieco DNA” oryginału. W efekcie projekt, skądinąd znacznie bardziej „wysokobudżetowy” od poprzednika, nieco zawiodł fanów pierwszej odsłony.
Wypowiedź Smektały wpisuje się w popularną w ostatnich latach krytykę „gier dla każdego”, jak to ujął Johan Pilestedt ze studia Arrowhead. W największym skrócie: część graczy ma dość produkcji tworzonych na podstawie „słupków” popularności ostatnich trendów – „bezpiecznych” inwestycji powielających przeboje, tworzonych w pogoni za hitami, które ostatecznie nie wywołują entuzjazmu u nikogo.
Dlatego właśnie kolejne Dying Light ma być powrotem do korzeni i twórcy skupiają się na dopracowaniu do perfekcji tych elementów, które są najważniejsze dla fanów. Oczywiście nie oznacza to powrotu do „nie najbardziej wysokobudżetowych” walorów produkcyjnych. The Beast ma zachować cechy „jedynki”, a jednocześnie być produkcją AAA.
Chcemy osiągnąć i jedno, i drugie. Chcemy dostarczyć jakość na miarę gier AAA, ale też udowodnić, że nasze „mojo” nie zaginęło, że nie zniknęło i wiemy, co sprawia, że Dying Light jest Dying Light. A jeśli gracze powiedzą „wow, to jest jak Dying Light 1, wygląda niesamowicie, to taka dopracowana gra”, to myślę, że będziemy bardzo, bardzo szczęśliwi.
Dying Light: The Beast zadebiutuje 22 sierpnia na PC, XSX/S i PS5. Wtedy przekonamy się, czy twórcom uda się zachować najlepsze cechy obu odsłon serii.