Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 4 lipca 2025, 12:57

To nie koniec walki z „zabijaniem gier”. Organizator Stop Killing Games nawołuje do składania podpisów, bo „nie ma czegoś takiego jak bezpieczny margines"

Europejska inicjatywa obywatelska odniosła sukces. Przynajmniej oficjalnie - organizator akcji Stop Killing Games nie jest pewny, czy na pewno złożono milion prawdziwych podpisów.

Źródło fot. The Crew / Ubisoft.
i

Sukces akcji przeciwko „niszczeniu gier” to bynajmniej nie powód do spoczęcia na laurach.

Jeszcze 2 tygodnie temu trudno byłoby przekonać kogokolwiek, że inicjatywa obywatelska zainicjowana przez Rossa Scotta ma szanse powodzenia. W trakcie 11 miesiący nie zebrano nawet połowy wymaganych podpisów i można było sądzić, że filmik „ostatniej szansy” opublikowany przez organizatora nic tu nie zmieni.

10 dni później zebrano ponad dwukrotnie większe poparcie niż dotychczas, dzięki czemu udało się dobić do wymaganego progu miliona osób, które poparły akcję „Stop niszczeniu gier”.

Jednakże nie oznacza to, że gracze spełnili swoje zadanie. Scott opublikował nowy filmik, w którym poodkreślił, że nadal liczy się każdy prawdziwy głos, jeśli akcja ma zostać rozpatrzona przez Komisję Europejską.

  1. Oficjalna strona inicjatywy obywatelskiej „Stop niszczeniu gier wideo”
  2. Oficjalna strona akcji „Stop Killing Games”

Iluzja „bezpiecznego marginesu”

Oganizator podkreślił, że inicjatywa europejska to nie to samo, co „petycja na stronie Change.org”, lecz „proces rządowy” – co oznacza, że lepiej nie podrabiać nadmiarowych podpisów. Nie tylko z obawy o konsekwencje dla samego oszusta, ale też całej akcji.

Wspominaliśmy o tym we wczorajszej wiadomości, ale w materiale opublikowanym na kanale Accursed Farms Scott wskazał, że nieprawidłowe głosy najpewniej zostaną odrzucone. Jest więc szansa, że mimo formalnego przekroczenia progu rzeczywiste poparcie okaże się niewystarczające – o ile nie pojawią się kolejne legalne podpisy.

Sam organizator nie ma pewności, ile obecnych podpisów jest prawdziwych. W jego ocenie faktyczne poparcie petycji to minimum 600 tys. sygnatur, może nawet 700 tys. Dlatego właśnie Scott nawołuje do składania kolejnych sygnatur, mimo że w teorii inicjatywa zyskała już wymagane poparcie.

Z niecierpliwością czekałem na osiągnięcie bezpiecznego marginesu i pozostawienie tego za sobą. Ale teraz wydaje mi się, że muszę to ciągnąć do 31 lipca, ponieważ teraz nie ma czegoś takiego, jak bezpieczny margines. Nie mam pojęcia, co jest teraz prawdziwe.

Dlatego mówię teraz do ludzi, którzy nienawidzą tej inicjatywy: tutaj mnie macie. To utrudnia mi życie i teraz mam jeszcze więcej na głowie. Będę bardzo szczęśliwy, gdy ta kampania wreszcie się zaskończy. Wiecie, jak w czasie drugiej wojny światowej Japończycy mieli żołnierzy okopanych na kilku wyspach Pacyfiku, ale niektórzy z nich nigdy nie otrzymali powiadomienia o zakończeniu wojny w 1945 roku? Więc po prostu pozostawali tam przez lata, myślac, że wojna nadal trwa? Właśnie w takiej sytuacji jestem teraz mentalnie.

Być może obawy Scotta są przesadzone. Złożenie podpisu pod inicjatywą obywatelską wymaga podania swoich danych osobowych i potwierdzenia swojej tożsamości, co zmniejsza ryzyka masowo produkowanych trefnych podpisów. Niemniej gracze wzięli sobie jego słowa do serca. Obecnie liczba podpisów zbliża się do 1,1 miliona.

Na marginesie: Scott rozwiał wątpliwości (jeśli ktoś miał jakiekolwiek) co do kryptowaluty powiązanej z akcją „Stop Killing Games” (która nie ma nic wspólnego z kampanią youtubera), ale też nawoływał do nieprześladowania obecnie niepopularnego Jasona „Pirate Software” Halla (któremu wiele osób „dziękuje” za jego krytykę akcji), jako że szkody wyrządzone przez jego materiały zostały już „zneutralizowane”.

Jakub Błażewicz

Jakub Błażewicz

Ukończył polonistyczne studia magisterskie na Uniwersytecie Warszawskim pracą poświęconą tej właśnie tematyce. Przygodę z GRYOnline.pl rozpoczął w 2015 roku, pisząc w Newsroomie growym, a następnie również filmowym i technologicznym (nie zabrakło też udziału w Encyklopedii Gier). Grami wideo (i nie tylko wideo) zainteresowany od lat. Zaczynał od platformówek i do dziś pozostaje ich wielkim fanem (w tym metroidvanii), ale wykazuje też zainteresowanie karciankami (także papierowymi), bijatykami, soulslike’ami i w zasadzie wszystkim, co dotyczy gier jako takich. Potrafi zachwycać się pikselowymi postaciami z gier pamiętających czasy Game Boya łupanego (jeśli nie starszymi).

więcej