Przedstawiciel Electronic Arts wytłumaczył, dlaczego wydawca nie ma w planach The Sims 5. Ma to wynikać z liczby DLC wydanych do czwartej odsłony cyklu.
Czy gra może być tak wielkim sukcesem, że mocno utrudnia opracowanie kontynuacji? Okazuje się, że taki właśnie problem ma teraz firma Electronic Arts z serią The Sims.
W teorii takie podejście EA ma sens. The Sims 4 ze wszystkimi dodatkami jest gigantyczną produkcją i nie ma mowy, aby piąta część serii była w stanie odtworzyć wszystkie te elementy w podstawowej wersji. Tym samym The Sims 5 zadebiutowałoby z bardzo skromną zawartością w porównaniu do czwórki. To był już wielki problem przy samym The Sims 4, które w dniu premiery było mocno krytykowane za brak wielu elementów, które oferowała „trójka”, a przecież The Sims 3 otrzymało znacznie mniej dodatków niż „czwarta” część serii.
Pewną alternatywą mogłoby być pójście w ślady symulatorów. Obecnie standardem w tym gatunku jest to, że kolejne odsłony danego cyklu są kompatybilne z dodatkami do poprzednich. To absolutnie konieczne, bo np. do TrainSimWorld 5 można kupić 129 DLC, które łącznie kosztują prawie 15 tys. złotych. Jednakże symulatory są w nieco odmiennej sytuacji, bo dla twórców tychże kluczowe jest zarabianie na podstawowych wersjach gier. W przypadku The Sims 4 sprzedaż dodatków i „podstawki” jest tak wysoka, że nie ma z tym problemu.
GRYOnline
Gracze
Steam
OpenCritic
1

Autor: Adrian Werner
Prawdziwy weteran newsroomu GRYOnline.pl, piszący nieprzerwanie od 2009 roku i wciąż niemający dosyć. Złapał bakcyla gier dzięki zabawie na ZX Spectrum kolegi. Potem przesiadł się na własne Commodore 64, a po krótkiej przygodzie z 16-bitowymi konsolami powierzył na zawsze swoje serce grom pecetowym. Wielbiciel niszowych produkcji, w tym zwłaszcza przygodówek, RPG-ów oraz gier z gatunku immersive sim, jak również pasjonat modów. Poza grami pożeracz fabuł w każdej postaci – książek, seriali, filmów i komiksów.