Ostatni weekend przed Wielkanocą przynosi ciekawy zestaw kinowych propozycji. Polskie premiery filmowe to uznany film s-f Snowpiercer, ekranizacja klasycznej powieści od Jamesa Franco, Locke z Tomem Hardym i nowy film Briana De Palmy. Miłych wrażeń!

Twórca uznanego filmu The Host: Potwór zaprasza na swój hollywoodzki debiut. Snowpiercer to ekranizacja francuskiej powieści graficznej i ciekawe spojrzenie na pesymistyczny świat przyszłości. Gdy próby zatrzymania globalnego ocieplenia wywołują wieczną zimę, resztki ludzkości wsiadają do potężnego pociągu przemierzającego białe pustkowia – to jedyny sposób na przetrwanie. A skoro ludności jest mało, muszą wytworzyć się kasty, muszą być rządzący i rządzeni. I jak to w każdej dystopii bywa, klasy niższe się buntują i zamierzają siłą dostać się na czoło pociągu, gdzie żyją bogaci. Inteligentne i interesujące wizualnie kino s-f od zdolnego twórcy – warto rozważyć.

Film jednego aktora od człowieka, który stworzył udany serial Peaky Blinders. Pamiętacie Pogrzebanego – Ryan Reynolds zamknięty w trumnie przez 90 minut? Film trzymał w napięciu i był prawdziwym aktorskim popisem. Z Locke'iem może być podobnie. Tom Hardy wraca do domu samochodem, ale niestety odbiera pewien niefortunny telefon, który zaważy na całym jego życiu. Ten koncert na jednego aktora i kilka głosów z słuchawki (tak jest – cały film rozgrywa się w samochodzie!) podobno potrafi zagrać na nerwach widzów z mistrzowską precyzją i bezwzględnością. Gratka dla poszukujących oryginalnej formy.

Nowy film Briana De Palmy dosyć długo zmierzał do naszych kin, ale w końcu tu trafił. Czy warto było czekać? Wiem jedno – warto nie oglądać zwiastuna, bo zdradza zdecydowanie za dużo. Oto historia pięknej i bezwzględnej Christine, która dostaje to, czego chce i lubi międzyludzkie gierki. W jej życiu pojawia się skromna i ambitna Isabelle, a relacja pań szybko przekroczy biznesowe granice. Będzie erotyzm, tajemnica, morderstwo i inne nośne tematy. Czyli sukces? Niestety – podobno nie. Namiętność to De Palma na autopilocie, który nie potrafi rozgrzać widzów tak, jak to czynił przed laty.

Powieść Williama Faulknera to amerykański klasyk i obowiązkowa lektura w krajach anglojęzycznych. James Franco wziął na warsztat literacki pierwowzór starając się oddać klimat panującego w książce strumienia świadomości i przenieść na ekran wielu narratorów. Dzięki sztuczkom montażowym i używaniu kilku punktów widzenia naraz efekt końcowy należeć ma do całkiem udanych. Oto historia rodziny Bundrenów, która traci matkę. Ostatnią wolą zmarłej Addie jest bycie pochowaną w rodzinnym mieście Jefferson, a pozostali członkowie familii za wszelką cenę starają się spełnić życzenie zmarłej, co oczywiście jest powodem wielu cierpień. Szkoda, że dystrybutor nie zechciał podzielić się polską wersją zwiastuna.
Oprócz tego do kin wchodzą jeszcze:
A za tydzień, z racji świąt wielkanocnych, dystrybutorzy przygotowali tylko dwie, niezbyt interesujące, kinowe premiery (Niebo istnieje... naprawdę i Pierwszy wschód słońca), więc na kolejną dawkę weekendowych kinowych debiutów zapraszam za dwa tygodnie.
Więcej:Icewind Dale 2 było solidną kontynuacją bez błysku. Z perspektywy czasu okazuje się kapitalnym RPG
0

Autor: Filip Grabski
Z GRYOnline.pl współpracuje od marca 2008 roku. Zaczynał od pisania newsów, potem przeszedł do publicystyki i przy okazji tworzył treści dla serwisu Gameplay.pl. Obecnie przede wszystkim projektuje grafiki widoczne na stronie głównej (i nie tylko), choć nie stroni od pisania tekstów. W 1994 roku z pełną świadomością zaczął użytkować pecety, czemu pozostaje wierny do dzisiaj, choć w międzyczasie polubił Switcha. Prywatnie ojciec, podcaster (od 2014 roku współtworzy Podcast Hammerzeit) i miłośnik konsumowania popkultury, zarówno tej wizualnej (na dobry film i serial zawsze znajdzie czas), jak i dźwiękowej (szczególnie, gdy brzmi ona jak gitara elektryczna).