RDR2 wciąż zachwyca poziomem realizmu, choć niektóre z motywów opierają się na błędnych założeniach. Tak jak w przypadku kabli elektrycznych, których sytuację przeanalizował Any Austin.
O przywiązaniu uwagi do detali w grach Rockstara można by mówić godzinami, a Red Dead Redemption 2 jest chyba flagowym tego przykładem. Tak wielka mnogość szczegółów, w tak wielu dziedzinach podnosi tę grę do rangi ultrarealistycznej, niebędąc jednocześnie symulatorem.
Warto to podkreślić, szczególnie, że tytuł pomimo 7 lat od swojej premiery technicznie niemal się nie zestarzał i wciąż warto po niego sięgnąć. Co szczególnie ważne, w grze wciąż znajdziemy nierozwikłane jeszcze zagadki, a w sieci co rusz udostępniane są filmy wideo, w których internetowi twórcy tłumaczą swoje teorie i analizy.
Jedną z nich z pewnością jest dwudziestominutowe objaśnienie działania linii elektrycznych autorstwa Any’ego Austina, który obnażył jeden zasadniczy błąd w zdumiewającym, historycznym researchu Rockstara. Choć sytuacja nie ma prawa bytu w rzeczywistości, to i tak poziom zaangażowania w tak marginalny dla fabuły czy mechanik gry aspekt zadziwia.
Autor już w tytule filmu zadał fundamentalne dla materiału pytanie: czy kable elektryczne w Red Dead Redemption 2 są w ogóle do czegoś podpięte? Odpowiedź przychodzi do nas dość szybko - tak, są. Całe kilometry kabli swoje końce znajdują w poszczególnych domostwach, pod warunkiem, że są one wyposażone w jakąś formę odbioru prądu, na przykład żarówkę, i są one fizycznie podpięte do budynków.
Po drugiej ich stronie, nie licząc połączeń z głównymi liniami, które ciągną się wzdłuż torów kolejowych, znajduje się elektrownia w Saint Denis, czyli największym mieście w grze. Tam efekty dobrze wykonanego researchu widoczne są jeszcze bardziej.
Warto wspomnieć chociażby o różnych kolorach żarówek, które w takiej konfiguracji rzeczywiście wisiały koło siebie w miastach Stanów Zjednoczonych pod koniec XIX wieku. To częsty widok, kiedy na modernizujących się ulicach wymieniano źródła światła na nowsze, pozostawiając jednocześnie wciąż działające żarówki o innej barwie.
Częstym widokiem były również zwisające ze słupów kable w bardzo dużych ilościach, ponieważ jak podaje Any Austin - owe słupy pozwalały przedłużać kable przenoszące między sobą nie tylko prąd, ale także wiadomości telegraficzne, które potrzebowały osobnych przewodów.
I co najważniejsze - to właśnie one stanowią znakomitą większość kabli w RDR2. Biorąc pod uwagę brak sprzętu wzmacniającego przekazywany kablami prąd, nie ma fizycznej możliwości, by jego natężenie, umożliwiające zapalenie się żarówki w domu oddalonego o mile tam w ogóle dotarło.
Jedyną możliwością, by położone od siebie w znacznej odległości miasteczka miały dostęp do elektryczności, jest po prostu wyposażenie ich w swoje własne elektrownie. To samo tyczy się większych hoteli czy banków, w których piwnicach bardzo często mieściły się palarnie, gdzie spalany węgiel nagrzewał wodę, a ta poprzez parę napędzała turbinę wytwarzającą prąd.
Nie zmienia to jednak faktu, że tak duże zaangażowanie, z jakim Rockstar podszedł do tak nieistotnego aspektu Red Deada 2 jest po prostu zadziwiające. To wszystko dowody na to, że to mając odpowiedni budżet i utalentowanych pracowników można zdziałać wiele, a to tylko podsyca oczekiwania wobec GTA 6.
1

Autor: Jonasz Gulczyński
Kulturoznawca, który urodził się z padem od PSX-a w ręku. Z GRYOnline.pl współpracuje od października 2024 roku, gdzie głównie zajmuje się nowinkami z branży gier z apetytem na bardziej skomplikowane publikacje. Swoje najmłodsze lata spędzał w Górniczej Dolinie, a obecnie nie stroni od strategii turowych wszelkiej maści. Miłośnik prozy Lovecrafta, a także twórczości Quentina Tarantino i Roberta Eggersa. Prywatnie również fan uniwersum Warhammer Fantasy, w którym spędził niezliczoną liczbę godzin zarówno jako gracz, jak i mistrz gry w papierowym wydaniu.