filmomaniak.pl Newsroom Filmy Seriale Obsada Netflix HBO Amazon Disney+ TvFilmy
Wiadomość filmy i seriale 29 lipca 2021, 13:30

Recenzje The Suicide Squad - piękny i widowiskowy absurd

James Gunn ponownie nie zawiódł. Po rozczarowującej ekranizacji z 2016 roku Legion Samobójców: The Suicide Squad w końcu odkupił markę w oczach recenzentów. Widzowie mogą liczyć na film widowiskowy, krwawy i równie absurdalny, co jego bohaterowie.

Pierwsza próba ekranizacji Legionu samobójców nie należała do przesadnie udanych. To właśnie dlatego zamiast kontynuacji wkrótce otrzymamy zupełnie nową historię, bez większych nawiązań do poprzednika. Czy tym razem dostaniemy wielki hit lub przynajmniej dobry film? Odpowiedź przynoszą pierwsze, entuzjastyczne opinie na temat Legionu Samobójców. The Suicide Squad.

  1. W rozkroku. Recenzja filmu Legion samobójców (2016)

W serwisie Metacritic nowy Legion samobójców może się pochwalić średnią ocen rzędu 78/100 z 24 recenzji, przy czym tylko dwóch krytyków zdecydowało się wystawić notę poniżej 7/10. Jeszcze lepiej wypada wynik filmu na stronie Rotten Tomatoes – tylko jedna z 63 zebranych opinii była negatywna, co daje The Suicide Squad „pomidorowy” wynik 98%. Na razie więc dzieło Jamesa Gunna wypada o wiele lepiej od adaptacji Davida Ayera, której metascore i „tomatometer” to odpowiednio 40/100 (53 recenzje) i 26% (368 opinii). Równie dobrze The Suicide Squad oceniono na IMDB – średnia not 8,5/10 od ponad ośmiuset użytkowników mówi sama za siebie.

Już dwa tygodnie temu mieliśmy okazję się przekonać, jak bardzo nowy Legion samobójców przypadł krytykom do gustu. W niedawnym wywiadzie z tygodnikiem Variety aktor Jai Courtney (grający George’a „Diggera” Harknessa) twierdził, że James Gunn miał praktycznie nieograniczoną swobodę przy produkcji filmu. Najwyraźniej reżyser postanowił wrócić niejako do korzeni, do swoich kontrowersyjnych czarnych komedii klasy B pokroju Robali i innych dzieł wydanych pod szyldem Troma Studios. The Suicide Squad to bowiem szalony film, może i nawiązujący humorem do Strażników Galatyki, ale niepodobny do typowych produkcji na licencji komiksów DC.

Zdaniem większości recenzentów, oryginalna ekranizacja z 2016 roku miała wiele problemów, z których część sprowadzała się do jednego: David Ayer próbował wpasować koncepcję Legionu samobójców w ramy typowego filmu superbohaterskiego. Tymczasem sam pomysł z wysyłaniem mniej lub bardziej psychopatycznych złoczyńców z nierzadko niedorzecznymi mocami jest tak absurdalny, że takie podejście nie ma większego sensu. James Gunn zamiast tego stworzył obraz, który – jak to ujął jeden z recenzentów – jest „sprytnie głupi”.

  1. Reżyser The Suicide Squad został poproszony przez studio o dodanie jednego drobiazgu

Zarówno historia, jak i postacie nie są zupełnie pozbawione emocji, ale nie liczcie na morały, subtelność lub solidarność Legionu. Owszem, przez cały film Gunn buduje więzi w ramach zespołu złoczyńców, ale też nieustannie zderza ze sobą odmienne (i psychotyczne) osobowości antybohaterów. Schemat znamy ze Strażników Galatyki, ale The Suicide Squad wykorzystuje go we własny, unikatowy sposób. Nie liczcie tu choćby na większe poszanowanie życia, nawet członków samego Legionu – Gunn wyraźnie pokazuje, że „samobójców” w nazwie nie wzięło się znikąd, a przemoc to równie dobry materiał na komedię, jak każdy inny.

Podsumowując opinie recenzentów: Legion samobójców: The Suicide Squad to dzieło na miarę poprzednich hitów Jamesa Gunna, a zarazem inne od typowych filmów DC czy Marvela w ostatnich latach. Brutalnie zabawny, sprytnie głupi i przede wszystkim równie absurdalny, co jego bohaterowie. Wypada to uznać za spore pochwały, ale czy zasłużone – przekonamy się sami po premierze produkcji. Film trafi do polskich kin 6 sierpnia.

  1. Oficjalna strona wydawnictwa DC Comics

Jakub Błażewicz

Jakub Błażewicz

Ukończył polonistyczne studia magisterskie na Uniwersytecie Warszawskim pracą poświęconą tej właśnie tematyce. Przygodę z GRYOnline.pl rozpoczął w 2015 roku, pisząc w Newsroomie growym, a następnie również filmowym i technologicznym (nie zabrakło też udziału w Encyklopedii Gier). Grami wideo (i nie tylko wideo) zainteresowany od lat. Zaczynał od platformówek i do dziś pozostaje ich wielkim fanem (w tym metroidvanii), ale wykazuje też zainteresowanie karciankami (także papierowymi), bijatykami, soulslike’ami i w zasadzie wszystkim, co dotyczy gier jako takich. Potrafi zachwycać się pikselowymi postaciami z gier pamiętających czasy Game Boya łupanego (jeśli nie starszymi).

więcej