Firma Tencent udostępniła do testów dwie mobilne propozycje dla fanów Playerunknown's Battlegrounds. PUBG Mobile: Army Attack i PUBG Mobile: Battlefield nieco się od siebie różnią, ale prezentują zaskakująco bliską oryginałowi rozgrywkę. Specjalistyczne kanały YouTube zaczynają też prezentować pierwsze gameplaye z tych gier.
Krzysztof Sobiepan

W grudniu 2017 roku chiński wydawca Tencent, odpowiedzialny za dystrybucję strzelanki Playerunknown's Battlegrounds w tym kraju, zaskoczył media zapowiedzią nie jednej, a aż dwóch propozycji mobilnych sygnowanych logiem PUBG. Wtedy udostępnione zostały jednak wyłącznie widowiskowe, acz niewiele mówiące trailery.
Niedawno na kanale YouTube ALLSTARS PRODUCTION pojawiły się zaś dwa materiały prezentujące PUBG Mobile: Battlefield i PUBG Mobile: Army Attack w akcji na iPhonie X. Przynajmniej jeden z tytułów jest już dostępny do testów w azjatyckich sklepach App Store (po sieci krąży też plik .apk na Androida, radzimy jednak go nie ściągać). Więcej szczegółów znajdziecie poniżej.
Propozycja od Timi Studio swym bombastycznym zwiastunem obiecywała mnogość uzbrojonych po zęby pojazdów, opancerzone łodzie z minigunami i rozgrywkę skupioną głównie na widowiskowych pościgach rodem z Mad Maxa. Na zapewnionym przez Allstars materiale akcja przypomina jednak klasyczne obrazki z wersji PC. Znajoma pozycja startowa na mapie Erangel, krótki lot samolotem, spadanie ze spadochronem i szukanie wyposażenia wyglądają niemal identycznie. Sterowanie zostało oczywiście dostosowane do mobilnych ekranów, zauważyć można „wirtualną gałkę” do poruszania się (nie jest to najbardziej dokładny system), a mnogość przycisków rozsianych na ekranie przyprawić może o zawrót głowy. System zbierania łupów z ciał został jednak rozwiązany dość elegancko (4:50 i dalej na filmiku) i pozwala na w miarę sprawne uporanie się z ekwipunkiem. Celność jest jednak tragiczna, potyczki na dystansie powyżej 50 metrów zamieniają się w swego rodzaju „taniec klaunów”, próbujących dosięgnąć oponenta choć jedną kulą.
Ciekawostką są rozbryzgi krwi w kolorze… morskim, ale może autorzy chcieli w ten sposób obniżyć nieco wymagania wiekowe.
Materiał z PUBG Mobile: Battlefield od studia Lightspeed & Quantum jest najdłuższym fragmentem nieprzerwanej rozgrywki. Ta produkcja miała najprawdopodobniej bliżej odwzorowywać „hit ze Steama”. Widzimy w nim praktycznie identyczną personalizację postaci i bardzo podobne menu główne. Rozgrywka odbywa się w czteroosobowej drużynie, co jest miłym zaskoczeniem. Dalej jednak, poza niewielkimi zmianami w interfejsie użytkownika, wydaje się, że druga produkcja jest praktycznie klonem pierwszej, łącznie z krwią w dziwnym kolorze. Na powyższym materiale graczowi udało się dorwać samochód, który prowadzi się dość średnio, ale na dobrą sprawę niewiele więcej można oczekiwać od produkcji komórkowej. W ósmej minucie dochodzi zaś do pokazu błędu, gdzie jeden z kolegów z zespołu użytkownika „siedzi w gruncie”, jednocześnie będąc pasażerem terenowego łazika.
Koniec końców, obydwie gry prezentują dość szczegółową oprawę graficzną, ładują stu zawodników do każdego meczu i zapewniają bardzo podobną na pierwszy rzut oka rozgrywkę. Niuanse różnic dwóch edycji mogły niestety „zagubić się w tłumaczeniu”, a twórcy wydają się na razie przejmować jedynie ogromnym rynkiem mobilnym na terenie Chin. Jeśli koniecznie musicie grać w battle royale w metrze czy autobusie, mogą to być produkty dla Was, choć wersja PC jest nadal zdecydowanie najlepszą propozycją z wszystkich platform docelowych PUBG.
Więcej:Fortnite zastosował ciekawą cenzurę przy crossoverze z Kill Bill. Kto ma wiedzieć, ten wie
10