Czy wiedzieliście, że kontrakt wojskowy w Helldivers 2 to tak naprawdę cyrograf? Na jej warunki zgodzili się wszyscy Piekłonurkowie, lecz mało który go przeczytał.
Helldivers 2 jest pod wieloma względami grą fenomenalną. To tytuł, który pokazuje, jak jednocześnie połączyć fatalne zarządzanie plikami gry z maksymalną ilością frajdy i immersji płynącej z rozgrywki. To również tytuł, który jest w stanie pogodzić nawet najbardziej zwaśnionych użytkowników różnych platform gamingowych, prowadząc do przeciążania serwerów gry.
Konsolowcy, w związku z premierą Helldivers 2 na Xboxach, bardzo ochoczo wstępowali w szeregi Piekłonurków, podpisując przy tym dość niekorzystny kontrakt. Tyczy się to również reszty graczy, z których mało kto zwrócił uwagę na sposób sformułowania tego „cyrografu”. Jego analizy podjął się jednak znany prawnik, który zwrócił uwagę na szereg zabiegów stylistyczno-prawnych, które zmieniają demokrację w autorytarny reżim, a które można znaleźć w treści umowy.
Znany z publikowania filmów o charakterze prawniczym kanał LegalEagle ma na swoim koncie takie produkcje, jak prawna analiza obecnej sytuacji politycznej w USA, ale też filmów i gier, takich jak Star Trek czy Roblox. Ostatnio zabrał też głos w sprawie przytoczonego wcześniej kontraktu, który każdy z Piekłonurków musiał zaakceptować, gdy po raz pierwszy przechodził samouczek.
Mało kto dokładnie przeczytał znajdujący się na kamiennych tablicach tekst, a jego treść budzi pewne obawy, czy aby na pewno demokracja wciąż jest siłą w rękach wszystkich ludzi. W celu lepszego zrozumienia natury tekstu, autor filmu posłużył się bezpośrednim odniesieniem do obecnie funkcjonującego prawa w USA, wskazując na wszelkie nieścisłości i dość kontrowersyjne zapisy. Warto także dodać, że poza grą, w demokratycznym i cywilizowanym kraju, takie praktyki nie miałyby racji bytu.
Pierwsze wątpliwości pojawiają się dość szybko - ot, kandydat na Piekłonurka zostaje poddany początkowym formom treningu, zanim w ogóle przedstawiony zostanie mu kontrakt. Jego treść natomiast została zapisana tak, by zostać niezrozumiałą dla przeciętnego żołnierza, np. zastępuje się w nim słowo śmierć „utratą ciągłości stanu bycia przy życiu”. To, według prawnika, powinno budzić pewne obawy, co do intencji osób tworzących tę dziwaczną umowę.
Kolejnym punktem wartym odnotowania jest umywanie rąk przez dowództwo od potencjalnych problemów i odpowiedzialności z nich wynikających. Tyczy się to również rozkazów bezpośrednio wydawanych przez przełożonych. Jak wynika z jednego z paragrafów:
O ile nie stwierdzono inaczej, żołnierz ponosi jedyną i wyłączną odpowiedzialność za wszelkie szkody, krzywdy, zobowiązania, straty, koszty, wydatki, kratery, okrucieństwa oraz przestępstwa cywilne i wojenne spowodowane, stworzone lub wygenerowane w trakcie świadczenia usług.
Podpisałeś kontrakt z Super Ziemią? Brawo! Właśnie zgodziłeś się ponieść wszelką odpowiedzialność za potencjalnie wszystko, co może pójść nie tak! Ponadto jesteś zobowiązany do wykonywania wszelkich rozkazów, lecz za ewentualne zbrodnie wojenne czy inne ekscesy odpowiadasz tylko ty.
Spokojnie, takich smaczków znajdziemy tu jeszcze więcej.
Kolejnym punktem, który nieco wymyka się spoza ram ogólnie przyjętych standardów wojskowości, jest pokrywanie kosztów zniszczonego czy zgubionego podczas akcji sprzętu. Jak powszechnie wiadomo, jest z nim jak z dodatkami do gier Paradoksu - powiedzieć, że są drogie, a ich liczba przytłacza, to jak nie powiedzieć nic. Spokojnie, na pewno dowództwo Super Ziemi pokryje wszelkie koszty... Prawda?
Otóż nic bardziej mylnego. Jeśli chodzi mechaniczne aspekty gry, wszystko jest całkowicie zrozumiałe i uzasadnione. Za wykonywane misje otrzymywany jest żołd, który gracz powinien przeznaczyć na odblokowywanie nowej zawartości. Ciągłe wabienie Piekłonurków nowymi pukawkami i skinami mundurów wpisane jest w naturę gier-usług. Jeśli natomiast chcielibyśmy przenieść tę zasadę na prawdziwy grunt, no cóż, wtedy dzieci waszych dzieci najprawdopodobniej spłacałyby długi wobec armii.
Być może w waszych głowach pojawiła się myśl, że wstępowanie w szeregi Piekłonurków wcale nie było najlepszym pomysłem? Gdyby taka sytuacja zaistniała naprawdę, oczywiście istniałaby możliwość zerwania takowego kontraktu. To samo tyczy się także wszelkich zakłamań, niedopowiedzeń czy zatajeń.
Chyba że mówimy o kontrakcie z Helldivers 2, który finalnie okazuje się tylko iluzją, w zamian za którą Super Ziemia nie jest nawet zobowiązana wypłacić wam umówionej stawki. Wszystkie jej podpisane załączniki (w rozumieniu tej umowy wystarczy być w jej pobliżu przez 15 sekund, by uznać ją za przeczytaną) mogą się zmienić i to bez wcześniejszego poinformowania zainteresowanego. Jeśli tego byłoby mało, pamiętajcie, że zgodziliście się zostać królikami doświadczalnymi dla nowych leków i broni, które najprawdopodobniej prędzej przyniosą wam śmierć, niż ratunek.
Choć zarówno treść kontraktu, jak i sam materiał mają charakter czysto humorystyczny, to płynie z nich ważna lekcja. Lepiej kilka razy przeczytać treść podpisywanej umowy i w razie czego wyjaśniać wszelkie niedopowiedzenia, niż radzić sobie z jej konsekwencjami przez resztę życia.
GRYOnline
Gracze
Steam
OpenCritic
7

Autor: Jonasz Gulczyński
Kulturoznawca, który urodził się z padem od PSX-a w ręku. Z GRYOnline.pl współpracuje od października 2024 roku, gdzie głównie zajmuje się nowinkami z branży gier z apetytem na bardziej skomplikowane publikacje. Swoje najmłodsze lata spędzał w Górniczej Dolinie, a obecnie nie stroni od strategii turowych wszelkiej maści. Miłośnik prozy Lovecrafta, a także twórczości Quentina Tarantino i Roberta Eggersa. Prywatnie również fan uniwersum Warhammer Fantasy, w którym spędził niezliczoną liczbę godzin zarówno jako gracz, jak i mistrz gry w papierowym wydaniu.