filmomaniak.pl Newsroom Filmy Seriale Obsada Netflix HBO Amazon Disney+ TvFilmy
Wiadomość filmy i seriale 2 września 2022, 16:00

Pierścienie Władzy mnie zaskoczyły; myślałem, że będzie gorzej

Miało być kiepsko, a jest porządnie. Dwa pierwsze odcinki Władcy Pierścieni: Pierścieni Władzy trzymają przyzwoity poziom. Jednak nie wszystkie wątki są równie sprawnie poprowadzone, a tempo produkcji może nie podpasować każdemu.

„Amazonie, zepsułeś to. Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy to tragedia!” – tak planowałem rozpocząć swoją recenzję, gdyby serial zupełnie mi się nie spodobał. No i w sumie tak zaczynam, ale kontekst jest kompletnie inny od prognozowanego.

Osobiście byłem dosyć sceptycznie nastawiony do nadchodzącej produkcji. Mimo że lubię amazonowe The Boys, to jakoś w przypadku Pierścieni Władzy miałem nie za dobre przeczucia. Przewidywałem, że będę mieć do czynienia z serialem dosyć niskich lotów, który przepalił cały swój budżet w płomieniach Góry Przeznaczenia.

Okazało się jednak, że jest inaczej. Chociaż oczywiście nie wszystko mi się podobało – do minusów można zaliczyć chociażby to, że jedną z postaci poprowadzono w mocno irytujący sposób. Udowadnia ona, że napisanie ciekawej bohaterki kobiecej z poczuciem misji jest wyjątkowo ciężkie. Pewnie wiecie, o kogo chodzi.

Śródziemie Drugiej Ery jest idealnym miejsce na urlop

Jednak o postaciach za chwilę. Jeśli wędrówki są waszym hobby, to Śródziemie dałoby Wam ogromne możliwości spełnienia. Trylogia Władcy Pierścieni Petera Jacksona zaprezentowała, jak wielki jest to świat, zaś Pierścienie Władzy powtarzają ten wyczyn w trochę mniejszej skali, ale wciąż jest co podziwiać.

Od zimowych pustkowi dalekiej północy aż po zielone równiny południa… Zwłaszcza te ostatnie tereny robią wrażenie, przypominając nieco Rohan, który zresztą w tamtym okresie jeszcze nie istniał. Prawdopodobnie najciekawiej prezentują się scenerie Khazad-Dum, a ja mam nadzieję, że krasnoludzkie miasto jeszcze nie raz przewinie się w serialu.

W Pierścieniach Władzy CGI po prostu daje radę. Po doświadczeniach z ostatnimi produkcjami Marvela trzeba przyznać, że Amazon dobrze wiedział, komu zapłacić za wykonanie pracy. Największym grzechem natomiast jest całkowity brak Numenoru. Liczyłem, że ujrzę to królestwo w całej okazałości, ale niestety się zawiodłem. Mam nadzieję, że sposób przedstawienia wspomnianej krainy nadrobi czas oczekiwania.

Czekanie na pewno może umilić muzyka. Ścieżka dźwiękowa w Pierścieniach Władzy trzyma bardzo dobry poziom. Nie jest to co prawda poziom epickości z Władcy Pierścieni, ale przecież póki co także skala historii jest dosyć mała. Spodziewam się, że może to ulec zmianie w kolejnych odcinkach lub w najgorszych wypadku – sezonach.

Amazon Prime Video kupisz tutaj

Postacie w Pierścieniach Władzy dają radę…

Gdy przed premierą czytałem artykuły, w których aktorzy opowiadali o swoich postaciach, to ciężko było poczuć ekscytację. Informacje, którymi się dzielili, były niesamowicie nieinteresujące. Było to widać zwłaszcza w przypadku Arondira i Bronwyn. Wszystko kręciło się wokół dwóch ludów, które sobie wzajemnie nie ufają, oraz zakazanej miłości pomiędzy elfem a ludzką kobietą.

W samym serialu ta relacja wydaje się mało znacząca, przynajmniej w moim odczuciu. O wiele ważniejsze jest źródło wzajemnej niechęci: przodkowie tamtejszych ludzi walczyli po stronie Morgotha, i to z tego powodu elfy im nie ufają. Z drugiej strony lokalni mieszkańcy też nie byli przyjaźnie nastawieni do zdystansowanych, pilnujących porządku ostrouchych. Ale także i do ludzi…

Ten kontekst o wiele ciekawiej buduje obecną sytuację. Ostatecznie na wniosek króla elfy odchodzą. Zostaje Arondir, który ma się pożegnać i również odejść, ale powstrzymuje go nowy kryzys. Okazuje się, że orkowie powrócili – jedna wioska została już całkowicie zniszczona. Do tego syn Bronwyny, Theo, znajduje coś, co jest symbolem mrocznej przeszłości i może mieć wpływ na późniejsze wydarzenia.

Krasnoludy z Khazad-Dum poznajemy dopiero w drugim odcinku i póki co za dużo o nich nie wiemy. Obserwujemy ich tradycyjny obrządek – przegrany zostaje wyrzucony z ziem krasnoludów i nigdy nie może powrócić. Książę Durin IV jest obrażony na Elronda, a dopiero żona Disa wpływa na jego uczucia. Tutaj też mamy do czynienia z niewielką sceną w rodzinnych klimatach. Na końcu okazuje się, że lud Durina posiada coś wyjątkowo cennego – prawdopodobnie będzie chodziło o pewien element biżuterii.

Mam mały problem z harfootami, ale zapewne zostanie to uznane za czepialstwo. Mianowicie ich styl życia zdecydowanie bardziej mi pasuje do fallohidesów. Moim zdaniem to dziwne, że twórcy postawili na tych pierwszych.

Odnaleziony przez Nari, jedną z harfootów, Nieznajomy wydaje się prawie na pewno jednym z Istarich. Z drugiej strony w Drugiej Erze powinni pojawić się dwaj czarodzieje, więc tu też jest pewna nieścisłość. Mam nadzieję, że zostanie ona wyjaśniona i być może gdzieś indziej z nieba spadł inny mężczyzna.

Pierścienie Władzy mnie zaskoczyły; myślałem, że będzie gorzej - ilustracja #1
Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy, J.D. Payne i Patrick McKay, Amazon, 2022

…oprócz jednej

Dobra, teraz w końcu nadszedł czas, żeby ponarzekać: Galadriela i ogólnie Elfy Lindonu. Ciężko mi nawet opisać, jak bardzo źle się ich słucha. Tym bardziej że historia Galadrieli stanowi zdecydowaną, niestety, większość pierwszego odcinka. Z jednej strony mamy młodą elfkę, która jest arogancka, bucowata i ma innych gdzieś. Jest tak skupiona na swoim celu, że można odnieść wrażenie, jakby była gotowa bez mrugnięcia okiem poświęcić każdego, żeby tylko odnaleźć to, czego szuka. A szuka Saurona.

Oczywiście wszystkie pozostałe elfy jej nie wierzą, a ich kwestie można streścić następująco: „Dobra, daj spokój. Saurona już nie ma, orków nie ma. Za to ty masz urojenia”. My co prawda wiemy, że Galadriela ma rację i że zło gdzieś się czai, ale jest to wszystko zaprezentowane w tak beznadziejny sposób, że ręce opadają. „Najlepsza” jest jednak scena udania się do Valinoru.

W Silmarillionie Galadriela po prostu odmawia. W Pierścieniach Władzy płynie ona do tej krainy statkiem i w ostatnim momencie decyduje się z niego wyskoczyć. Następnie pokonuje ocean wpław… Wygląda to tak, jakby twórcy mieli problem z właściwym zrobieniem przejścia do poznania Halbranda. I jak on w ogóle znalazł się na tratwie na środku oceanu?

Jego osada została zniszczona przez orków, więc Galadriela, gdyby mogła, pewnie powiedziałaby Gil-Galadowi prosto w twarz „I kto miał rację?”, a potem zaprezentowała jakiś osobliwy taniec zwycięstwa. Sceny z młodą elfką naprawdę ogląda się w bólach, a niestety wydaje się, że jej wątek będzie jednym z najbardziej dominujących.

Pierścienie Władzy mnie zaskoczyły; myślałem, że będzie gorzej - ilustracja #2
Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy, J.D. Payne i Patrick McKay, Amazon, 2022

Obejrzałem Pierścienie Władzy i nie oślepłem

Ale tak naprawdę to jestem w szoku i będę musiał odwołać wizytę u okulisty. Dwa pierwsze odcinki są zjadliwe i jedynie ta Galadriela – aż muszę rękę zacisnąć podczas pisania – działała na nerwy. I tak właściwie myślę, że serial ma jedną dużą wadę, która może niektórych odrzucić: akcja naprawdę rozkręca się powoli. Produkcja ma wybitnie niskie tempo, więc nie każdy da radę przez to przebrnąć. Intrygi dopiero kiełkują i ciężko jest określić, ile im to jeszcze zajmie.

Ważnym zagadnieniem wśród fanów jest kwestia kanoniczności Pierścieni Władzy. Wydarzenia z Drugiej Ery są dosyć mocno skompresowane. W momencie wykuwania pierścieni Galadriela powinna z mężem rządzić Eregionem już od kilkuset lat – tutaj zaś mamy do czynienia z kimś w zupełnie innym stadium życia. Wątek Elronda też już zaczyna być naginany w stosunku do Silmarillionu.

Jak na razie jakoś mocno mnie to wszystko nie bolało (poza Galadrielą, powtarzam się, ale to mój wybór). Na szczęście to były tylko dwa odcinki. Być może nadarzy się jeszcze okazja, żeby być bardziej surowym. Póki co: ocena dobra.

OCENA: 7/10

Zbigniew Woźnicki

Zbigniew Woźnicki

Przygodę z publicystyką i pisaniem zaczął w serwisie Allegro, gdzie publikował newsy związane z grami, technologią oraz mediami społecznościowymi. Wkrótce zawitał na GRYOnline.pl i Filmomaniaka, pisząc o nowościach związanych z branżą filmową. Mimo związku z serialami, jego serce należy do gier wszelakiego typu. Żaden gatunek mu nie straszny, a przygoda z Tibią nauczyła go, że niebo i muzyka w grach są całkowicie zbędne. Przed laty dzielił się swoimi doświadczeniami, moderując forum mmorpg.org.pl. Uwielbia ponarzekać, ale oczywiście konstruktywnie i z umiarem. Na forum pisze pod ksywką Canaton.

więcej