Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość opinie 12 września 2025, 12:49

Path of Exile 2 wraz z Trzecim edyktem zbliża się do statusu gry wybitnej, i to w Early Accessie, ale ma jeszcze kawałek drogi do przebycia

Path of Exile 2 trapią wczesnodostępowe bolączki, ale Trzeci edykt – choć też nie jest idealny – wprowadza świetny czwarty akt i tyle zmian, że nadzieję mogą odzyskać nawet ci, którzy odpuścili po wersji 0.2.

Jeśli można mówić o wczesnodostępowym wejściu smoka, to właśnie w przypadku takich gier jak Hades i – przede wszystkim – Path of Exile 2. Hack’n’slash studia Grinding Gear Games jeszcze nie został ukończony, a już raz zrobił niemałą furorę. Wielu zapowiadało, że to ostateczny pogromca Diablo i w sumie wszelkiej konkurencji. Owo action RPG było interesujące zarówno jako doświadczenie sieciowe, jak i jako możliwość obcowania z fabułą przeznaczoną dla jednego gracza.

Path of Exile 2, Grinding Gear Games 2025.

Potem entuzjazm opadł i na wierzch zaczęły wychodzić braki, całkiem zresztą spore, toteż część graczy odłożyła PoE2 na wirtualną półkę i postanowiła poczekać do premiery – zwłaszcza że patch 0.2 raczej nie zachwycił społeczności (sam go, przyznaję, przespałem). Łatka 0.3 aka The Third Edict wjechała jednak cała na biało i przywróciła nadzieję wielu odbiorcom, także zatwardziałym fanom. Po spędzeniu kilkudziesięciu godzin w grze stwierdzam, że rzeczywiście GGG dokonało niesamowitego progresu i jest już bliżej zapowiadanej wybitności, choć do przebycia ma jeszcze spory kawałek.

Sam rozpocząłem tę ligę, niczym wstrętny koniunkturalista, z zamiarem grania jednym z bardziej efektywnych buildów – dead eye na kusze i granaty. Powiem Wam, że miałem dużo lepsze wrażenia niż z prowadzenia warriora (co uczyniłem w pierwszym sezonie) i dlatego mogę mieć nieco zaburzone postrzeganie dynamiki gry – ale też kilka ciekawych wniosków. Zacznijmy jednak od pozytywów – a tych jest sporo.

Wygnańcy z Karaibów

Path of Exile 2, Grinding Gear Games 2025.

Niezależnie od tego, czy interesuje Was tylko fabuła (bo dlaczego nie?), czy też jednak endgame – tym, co zachęca do ponownego sięgnięcia po grę, jest przebudowa kampanii, tak żeby wszystkim było milej i przyjemniej (a przynajmniej bardziej różnorodnie). Jedną z głównych nowości stanowi ogromny czwarty akt oraz tzw. „interludia” jako zastępstwo dla nadchodzących rozdziałów.

Pierwsza i jedna z ważniejszych zalet wynikających z takiego rozwiązania: już nie musicie powtarzać poprzednich etapów na wyższych poziomach trudności, by doczołgać się do endgame’u. Kończycie interludia i ciach! Witamy w endgamie, żadne powtórzenia nie są już konieczne.

A sam czwarty akt? Bałem się trochę, że przeskok do piracko-marynistycznych klimatów zabije mrocznego ducha Path of Exile 2, zabrnie kolorkami w stronę Pillars of Eternity 2 (gry wybitnej, jednak z kompletnie innej kategorii wagowej), ale myliłem się, i to srogo. Wracamy do znanego z osadniczej ligi Kingsmarch oraz przemierzamy cały pobliski archipelag – i tu artyści z GGG po raz kolejny dowiedli wyjątkowego kunsztu i umiejętności balansowania mroku z wyrazistymi kolorami. Wyspy, które odwiedzamy, z jednej strony zachwycają różnorodnością minibiomów i lochów (jaskinie, ruiny, podtopione więzienia), z drugiej, mimo wielobarwności, pozostają spięte upiorną, nieco horrorową klamrą i dalej czujemy, że żeglujemy po upadłej krainie.

Autorzy lepiej zbalansowali też rozmiary lokacji – te z poprzedniego aktu potrafiły już zwyczajnie przytłoczyć ogromem, natomiast wyspy ładnie podzielono i zadbano, by przestrzeń na dzień dobry nie przerażała. Zręcznie poprzeplatano miejscówki składające się z bardziej linearnych korytarzy z tymi klasycznymi, półotwartymi, zbudowanymi na planie prostokąta. Zaliczając ten rozdział, cieszyłem się więc dynamiką oraz różnorodnością i nie nudziłem ani przez chwilę – a był to przecież kawał gry.

Path of Exile 2, Grinding Gear Games 2025.

Oczywiście na jakość aktu składa się też cała reszta atrakcji. GGG dołożyło sporo nowych potworów, z których wiele wyróżnia się atakami czy sposobem poruszania (ptaszyska lub wyskakujące z ziemi robactwo to tylko część pomysłów). Rzecz jasna, zdarzają się bezczelne inspiracje Diablo 2, jak chociażby plemię małych kanibali bardzo przypominających minionki, które tłukliśmy niegdyś w dżungli w hicie studia Blizzard North.

Akt oferuje spore zróżnicowanie gameplayowe – oprócz redukowania fauny, flory i tego czegoś pomiędzy szukamy też skarbów, a na jednej z wysp czeka całkiem ciekawa, wybuchowa minigierka, w której odpowiednie podłożenie ładunków reguluje poziom trudności fal wrogów, a także jakość nagród – a to tylko przykłady.

Poza pełnoprawnym rozdziałem dostaliśmy też trzy miniakty – wspomniane interludia, które wiodą do ostatecznej konfrontacji. To takie pozyskiwanie sojuszników z poprzednich rozdziałów – odwiedzamy więc nowe lokacje w krainach, które poznaliśmy wcześniej. I choć to raczej atrapy, i tu kryją się ciekawe pomysły mechaniczne (nowe trwałe bonusy do odblokowania, nieźle zaprojektowani przeciwnicy elitarni i unikatowi), jak i zalążki fabularnego szaleństwa – niektóre sceny sugerują, że w przyszłości i tę późną fazę gry wypełni niezła historia. Przy tym w drugim z trzech biomów czeka chyba najwredniejszy boss w całej kampanii – nawet z całkiem nieźle rozwiniętą dead eye musiałem podejść do walki z pięć czy sześć razy. Podejrzewam, że ktoś walczący w zwarciu będzie miał z tym przeciwnikiem przerąbane i może nawet rzucić myszką lub padem.

Morza szum, syren śpiew i bossowie pośród drzew...

Path of Exile 2, Grinding Gear Games 2025.

Generalnie nowa porcja bossów głównych i pobocznych w kampanii to kolejny kawał dobrej roboty GGG. Dwóch takich samych nie spotkamy, zwłaszcza w interludiach, trafimy za to na sporo duetów, a wszystko to uzbrojone w ataki, które z jednej strony dobrze wyglądają i są porządnie sygnalizowane, a z drugiej, jak już wejdą – potrafią zaboleć. Do tego czasem trzeba skorzystać z jakiejś prostej i intuicyjnej, ale ubarwiającej walkę mechaniki areny (np. wypalić z balisty, gdy zestunowaliśmy wroga). Trudno mi ocenić poziom wyzwania, bo – znowuż – dead eye zapewnia wrażenia, jakby się grało na kodach albo zaczynało od „zwycięskiego okrążenia”, a jeśli padałem, to dlatego, że przeturlałem się nie tam, gdzie powinienem, i nie upilnowałem przeładowania bełtu albo wyprztykałem się z któregoś zasobu (życie lub mana). No i nie da się ukryć, że większość tych wyjątkowych monstrów robi niesamowite wrażenie wizualne, mocno wpisując się w mroczne tło gry.

Bo i też fabuła czwartego aktu wypada bardzo przyzwoicie. To taki ponury dramat przygodowy fantasy z elementami horroru (w końcu wątki spaczenia cały czas są w grze obecne). Wkraczamy na nowy etap problemu z Bestią 2.0 i szukamy kilku składników, które mogą pomóc w jego rozwiązaniu. Jednocześnie zagłębiamy się w kulturę i wrastamy w społeczeństwo King’s March. Dowiadujemy się na przykład, co z dziedzictwem osadników, których spotkaliśmy w pierwszym Path of Exile, ale też poznajemy lokalne plemiona i ich problemy, obserwujemy także tajemniczy, rosnący w siłę kult. W tym wszystkim zaś cały czas powraca ciekawy dylemat (czy cel uświęca środki?) i refleksja o granicach poznania oraz nauki (tutaj bardziej magii).

Jasne, wsadzono to głównie do dialogów (bardzo dobrze napisanych i zagranych), które możemy sobie przeklikać albo kompletnie zignorować w imię świętego speedrunu, ale jednak ta treść tu jest i czeka na odkrywcę – sam zamierzam po premierze wersji 1.0. odbyć bardzo metodyczne polowanie na każdy możliwy zrąb fabuły. Generalnie zaś to chyba najlepszy akt w grze, na poziomie narracyjnym i estetycznym przemawia do mnie na równi z pierwszym, który z każdej strony krzyczał: „Jestem prawdziwym Diablo 3!”.

Nowa liga...

Path of Exile 2, Grinding Gear Games 2025.

Liga Otchłani to nie tylko srogi kawał „rozbiegowego” contentu, ale też sporo nowych rozwiązań i sezonowa mechanika. W trakcie kampanii i na mapkach endgame’owych natrafiamy na szczeliny pulsujące zieloną energią i wypluwające hordy potworów. Za ich pokonanie dostajemy całkiem niezłe nagrody, a same fale potrafią zmusić do intensywniejszego operowania skillami i do większego zważania na zajmowaną pozycję (jak nas zaleją z każdej strony, to czasem zaboli) – tak że jest to dość proste, ale skuteczne rozwiązanie. Później, w endgamie, polujemy też na bossów z Otchłani i tutaj GGG trochę nam – i sobie – odpuściło. Nie spodziewajcie się jakiegoś szczególnego wycisku (w każdym razie nie od bossów, bo „żółte” minionki czasem stanowią zagrożenie). Pewnie, jak nas dopadną – przez NASZĄ nieuwagę – można oberwać i powtarzać walkę, ale generalnie raczej się przy tych starciach nie spocicie.

Zasadniczo jednak motyw ten wychodzi grze na dobre i przede wszystkim zwiększa intensywność występowania potworów na mapach – a w „podstawce” 0.1 bywało z tym różnie. Teraz możemy kąpać się we krwi wrogów. Oprócz tego pojawiło się więcej wariantów mapek, ale generalnie za dużych zmian, także w drzewku Atlasa, nie wprowadzono – twórcy obiecują dopieścić endgame w następnych sporych aktualizacjach.

Path of Exile 2, Grinding Gear Games 2025.

Powiem tak: jak ktoś zjadł zęby na PoE1, będzie zawiedziony i może nadal narzekać na nudę, ale graczom, którzy po prostu rozumieją te mechaniki i lubią sobie popykać, powinno to na razie wystarczyć. Na razie. Do sesji pod słuchanie podcastu w sam raz (choć ze względu na bardziej zręcznościowy charakter zabawy rozgrywka wymaga jednak nieco więcej uwagi niż matematycznie dopieszczone buildy niszczycieli światów z „jedynki”).

Wraz z nową ligą przyszła też mechanika Studni Dusz, która czyni crafting bardziej... istniejącym i odrobinę mniej hazardowym. Orby, którymi wzmacniamy sprzęt i powiększamy pulę cech, działają losowo. Teraz żółte przedmioty możemy zakląć specjalnymi szczątkami (jak mrocznie, to mrocznie, nie?), wrzucić do odblokowanej w drugim akcie lokacji i dzięki temu zyskać okazję do wybrania jednego z trzech modyfikatorów danej rzeczy. To zdecydowanie zwiększa kontrolę nad ekwipunkiem – dotąd mogliśmy polegać głównie na generatorze losowym i przepalaniu Exaltów oraz Regal Orbów. To dalej nie jest tak dobry crafting jak w Diablo 4 (a i tam RNG może... wytrącić z równowagi), ale podejrzewam, że w okolicach 1.0. GGG będzie miało już wszystko pod kontrolą. Ziarna systemu zostały zasiane.

...Stare problemy

Technicznie bywa różnie, ale to w końcu wczesny dostęp. Zdarzają się oczywiście przycięcia ekranu (przez które czasem moja postać ginęła), raz po północy wykopało mnie też z serwera, bo przeprowadzano jakieś niezapowiedziane prace techniczne, tekstury okazjonalnie znikają lub się rozmazują, a czasy ładowania w następnych aktach trochę się wydłużają. Idzie z tym wszystkim żyć – informuję Was, ale ze świadomością, że to jednak wciąż faza wczesnodostępowa. Tak naprawdę przeszkadza mi póki co kilka cech leżących u fundamentów architektury PoE2.

Path of Exile 2, Grinding Gear Games 2025.

Na razie brakuje paru klas postaci, na niektóre community bardzo czeka, ale ich nieobecność to raczej objaw, a nie przyczyna. Mnie osobiście najbardziej drażni i męczy, że wciąż nie ma siecznej i kłutej broni do walki wręcz oraz związanych z nimi klejnotów umiejętności (drzewko pasywów najpewniej też będzie wymagało przemodelowania). Oznacza to, że wojownicy, łowczynie i mnisi skazani są głównie na broń obuchową i drzewcową (no, mnich dostał teraz możliwość gry „na pięści” i wychodzą z tego całkiem niezłe buildy), więc wybór mamy taki: albo szybki, lekki monk, albo ciężki, klocowaty tłuk. Pewnie, można próbować z huntress albo eksperymentować kompletnie w poprzek z innymi klasami, bo kto Wam zabroni, ale nawet to jest utrudnione. Nie ma mieczy, toporów czy sztyletów (rzecz jasna, z czasem się pojawią) – czyli żelastwa kontaktowego, ale jednak szybszego niż młot czy maczuga. Raz, że to trochę ogranicza mechanicznie, dwa, że... po prostu dziwnie się gra w hack’n’slasha bez możliwości stworzenia pancernego skurczybyka z tarczą i mieczem – dla mnie to jeden z wyznaczników gatunku.

Bohaterowie melee generalnie mają zresztą pod górkę – Path of Exile 2 nie zostało do końca zoptymalizowane z ich uwzględnieniem. A przynajmniej teraz tak to wygląda. Zapewne im bliżej endgame’u, tym rozsądny gracz będzie miał większą frajdę i łatwiej będzie mu zbudować monstrum, które – jak podejdzie – to postawi jakiś totem, machnie raz czy drugi i wybuchnie pół ekranu, ale najpierw trzeba się do tego etapu doczołgać. Mnichowi, mimo mniejszej pancerności (współczynnik armoru działa już jednak lepiej), zajmie to mniej czasu niż powolnemu warriorowi, niemniej obaj wypadają przy strzelcach jak pługi przy Formule 1. Od przyjaciół słyszałem też narzekania, że i z casterami zdarzają się problemy. Przypomnę, że plansze gdzieś tak od połowy drugiego aktu stają się ogromne, a potem już tylko rosną do momentu, kiedy GGG opamiętało się w akcie czwartym.

Path of Exile 2, Grinding Gear Games 2025.

Oznacza to, że musimy się przebijać przez naprawdę sporą przestrzeń, i jasne, z perspektywy kogoś, kto może zaklęciem czy granatami „wyparować” całą falę wrogów, zanim ta się zbliży, będzie to miły spacerek szlakiem turystycznym imienia Michaela Baya. Dla „melasów” przeprawa przez levelowanie i kampanię okaże się jednak dłuższa (tacy bohaterowie często są po prostu wolniejsi) i może zmęczyć, choć pewnie porządne buildy robione według mety ułatwią zadanie.

Wydaje mi się, że soulsowe DNA trochę tutaj przeszkadza, przynajmniej na obecnym etapie. Gra wymaga zręczności i kalkulatora, w niezbyt równym stopniu nagradzając dynamiką przeżycia – zależy, jaką postać i build gracze wybiorą (oraz jak mocno będą się trzymać mety). Mam wrażenie, że to cena, którą produkcja ta płaci za podjętą próbę bycia innowacyjną – to w końcu poszerzenie formuły Diablo 2 o bardziej „fizyczny” i interaktywny model walki, spowinowacony z gatunkowym dalekim krewnym, czyli soulslike’ami – tylko że w Soulsach rzadko walczymy z hordami i nie przemieszczamy się po względnie płaskich, rozciągniętych obszarach (może z pominięciem Elden Ringa, ale to inna bajka). Fuzja musi więc jeszcze trochę potrwać i zostać doprowadzona do perfekcji.

Path of Exile 2, Grinding Gear Games 2025.

Zapewne GGG do premiery pełnej wersji rozwiąże te problemy i wszystko zrównoważy. Już teraz stosuje środki zaradcze – wprowadziło np. sprint, który mamy pod spacją, a odpala się go po wykonaniu uniku (musimy uważać, bo gdy w coś przydzwonimy, postać się zatrzymuje i może stracić równowagę; byłaby straszna szkoda, gdyby akurat chodziło o grupkę wygłodniałych potworów). W sumie nie wiem, czy nie byłoby lepiej, gdybyśmy mogli od razu sprintować, np. po wciśnięciu innego klawisza, ale rozumiem konieczność skompresowania sterowania.

Różnie działa też loot. Ja na przykład zdobyłem sporo fajnych legendarek – niektóre były na tyle uniwersalne, że korzystałem z nich przez część procesu levelowania, a resztę mogłem przehandlować za Orby (w czwartym akcie dochodzi nowy, wygodny tryb handlu przedmiotami po tym, jak odblokujemy kryjówkę na jednej z wysp). Niestety, spotkałem się z relacjami ludzi, którzy nie dostali nic użytecznego, jeśli chodzi o „złote” przedmioty, a i szukanie odpowiedniego sprzętu żółtego zajmowało im zdecydowanie zbyt wiele czasu. Mam więc wrażenie, że i w tym systemie trzeba jeszcze parę suwaczków nieco przemieścić – ale na pewno nie tak radykalnie, jak zrobiono to w przypadku Diablo 3 i 4, gdzie zasypuje nas piniata sprzętu. Choć to raczej dziełom GGG nie grozi.

Wielkie nadzieje

Zmierzam do tego, że Path of Exile 2 przeszło już dużo zmian i wiele „gotowych” hack’n’slashy mogłoby pozazdrości dziełu GGG zawartości, ale to jednak mimo wszystko wciąż nie jest pełna gra. Części atrakcji brak, niektóre wstawiono w formie mocno szkieletowej, a to i owo w mechanizmach już istniejących trzeba jeszcze poprawić. Po prostu na tym etapie nie każdy gracz, nawet z puli tych, którzy są potencjalnymi odbiorcami PoE2 (czyt. przygotowanymi na wycisk), będzie się tu dobrze bawić. Ja miałem szczęście, skorzystałem z dobrej rady przyjaciela i wybrałem postać, która choć w jednych wzbudza wręcz pogardę, zapewnia jednak sporą frajdę przez większość czasu.

Jasne, w grze tak nastawionej na wyzwanie jak PoE2 zawsze obecny będzie nacisk na zbieranie łomotu. Czekam tylko na moment, gdy wysiłek zostanie sprawiedliwie rozdzielony między większą grupę archetypów. Gdy to nastąpi – i gdy dostaniemy pełną wersję – bardzo możliwe, że to PoE2 stanie się wzorem na lata, tak jak Diablo 2 dekady wcześniej. Na razie jednak gra na tym postumencie nie stoi, tylko tam zmierza. Cóż, nikt nie powiedział, że ścieżka wygnańca ma być prosta i przyjemna.

Hubert Sosnowski

Hubert Sosnowski

Do GRYOnline.pl dołączył w 2017 roku, jako autor tekstów o grach i filmach. Do 2023 roku szef działu filmowego i portalu Filmomaniak.pl. Pisania artykułów uczył się, pracując dla portalu Dzika Banda. Jego teksty publikowano na kawerna.pl, film.onet.pl, zwierciadlo.pl oraz w polskim Playboyu. Opublikował opowiadania w miesięczniku Science Fiction Fantasy i Horror oraz pierwszym tomie Antologii Wolsung. Żyje „kinem środka” i mięsistą rozrywką, ale nie pogardzi ani eksperymentami, ani Szybkimi i wściekłymi. W grach szuka przede wszystkim dobrej historii. Uwielbia Baldur's Gate 2, ale na widok Unreal Tournament, Dooma, czy dobrych wyścigów budzi się w nim dziecko. Rozmiłowany w szopach i thrash-metalu. Od 2012 roku gra i tworzy larpy, zarówno w ramach Białostockiego Klubu Larpowego Żywia, jak i komercyjne przedsięwzięcia w stylu Witcher School.

więcej