Pokaz State of Play dostarczył całej masy zwiastunów. Zabrakło jednak na nim wielkich, mocno wyczekiwanych hitów, przez co prawdopodobnie nie pozostanie w naszej pamięci zbyt długo.
Pokaz State of Play już za nami. Zobaczyliśmy sporo gier, ale wydaje się, że część graczy może okazać się rozczarowana tym, co zaprezentowało Sony. Najważniejsze wiadomości znajdziecie poniżej.
Gotowi na pierwszy w tym roku pokaz State of Play? Wydarzenie poświęcone produkcjom zmierzającym na konsolę PS5 odbędzie się już dzisiaj o godzinie 23:00 czasu polskiego.
State of Play będziecie mogli śledzić za pośrednictwem kanałów PlayStation w serwisach YouTube oraz Twitch. Odnośnik do tego pierwszego znajdziecie poniżej. Zachęcamy, abyście dołączyli do wspólnego oglądania.
Wedle zapowiedzi, cała transmisja ma potrwać około 40 minut. Niestety Sony nie ujawniło więcej szczegółów, więc w kwestii atrakcji pokazu pozostają nam jedynie domysły i plotki. Wielce prawdopodobnie, że podczas wydarzenia otrzymamy kolejną porcję informacji na temat Ghost of Yotei. Sequel Ghost of Tsushima ma zadebiutować w tym roku, więc niewykluczone, że w końcu poznamy datę premiery wyczekiwanej produkcji.
Doniesienia redaktora naczelnego serwisu Windows Central, Jeza Cordena, mówią z kolei o możliwym ogłoszeniu dedykowanej PS5 wersji gry Senua’s Saga: Hellblade 2 (via VGC).
Wielu graczy z pewnością liczy również na prezentację Death Stranding 2: On the Beach. Nadzieję na obecność najnowszej produkcji Hideo Kojimy na State of Play dodatkowo spotęgował sam twórca, który ostatnio podzielił się w serwisie X pewną poszlaką.
Kto wie, może Sony ujawni także datę premiery swojego zeszłorocznego hitu – gry Stellar Blade – na komputerach osobistych. O tym przekonamy się już niedługo.
2

Autor: Kamil Kleszyk
Na łamach GRYOnline.pl ima się różnorodnych tematyk. Możecie się zatem spodziewać od niego zarówno newsa o symulatorze rolnictwa, jak i tekstu o wpływie procesu Johnnego Deppa na przyszłość Piratów z Karaibów. Introwertyk z powołania. Od dziecka czuł bliższy związek z humanizmem niż naukami ścisłymi. Gdy po latach nauki przyszedł czas stagnacji, wolał nazywać to „szukaniem życiowego celu”. W końcu postanowił zawalczyć o lepszą przyszłość, co zaprowadziło go do miejsca, w którym jest dzisiaj.