Ratować świat przed zagładą, czy zostać członkiem pobocznej gildii? W oczach graczy wybór zdaje się być oczywisty, co potwierdzają statystyki zdobywanych osiągnięć.
Premiera odświeżonej wersji The Elder Scrolls IV: Oblivion, choć miała miejsce pod koniec kwietnia bieżącego roku, wciąż odbija się echem w branży gier wideo. Owe echo nie jest może wybitnie wielkie, wszak z peaku aktywnych graczy w tym samym momencie na samym Steamie, wynoszącego 216 tysięcy w okolicach premiery, liczba ta znacząco spadła i waha się w granicach 20-30 tysięcy w ciągu ostatnich dwóch tygodni.
Między innymi z tych właśnie liczb płyną bardzo konkretne wnioski, a zestawiając je z procentowym przedstawieniem zdobytych przez graczy osiągnięć dostaniemy nową perspektywę na remaster kultowej gry od Bethesdy. Ale czy ta perspektywa jest rzeczywiście taka nowa?
Stwierdzenie, że fani serii The Elder Scrolls wolą eksplorować otwarty świat, dołączać do różnorakich gildii i wykonywać zlecenia poboczne, zamiast realizować zadania głównego wątku fabularnego, to żadna nowość. Potwierdzają to na przykład statystyki, które w przypadku odświeżonego Obliviona mówią jasno: aż połowa posiadaczy tego tytułu na Steamie nie zamknęła choćby jednych Wrót Otchłani.
Co ważne, pierwsze Wrota stają na naszej drodze już po jakiś dwóch-trzech godzinach zabawy w wątku głównym. Podobny czas trzeba poświęcić, żeby stać się członkiem Gildii Magów, tymczasem jest to zaledwie jedno z kilku dostępnych, całkowicie opcjonalnych ugrupowań, którego członkowie rozsiani są po aż 7 miastach Cyrodiil.
Wspomniana Gildia Magów nie pojawia się tutaj przypadkowo. Osiągnięcie „Pomocnik, Gildia Magów” jest trzecim najczęściej zdobywanym, zaraz po osiągnięciach całkowicie związanych z postępem fabularnym w grze. Różnica między drugim, a trzecim miejscem to zaledwie 15 punktów procentowych. Znacznie większą przepaść w procentach obserwujemy jednak między pierwszym i drugim miejscem, gdzie liczba ta wynosi prawie 40 (!) p.p.
Warto także zauważyć, że każde kolejne osiągnięcie w rankingu również dotyczy zajęć pobocznych, lecz częstotliwość zdobywania ich jest już nieco mniejsza.

Warto zadać sobie w tym miejscu pytanie: dlaczego tak właśnie jest oraz czy obecny stan rzeczy jest satysfakcjonujący dla nas, graczy? Czy to kwestia nieciekawych wątków głównych, czy bardzo interesujących zadań pobocznych? A może problem tyczy się tylko zremasterowanych wersji gier, których fabułę gracze znają na pamięć i chcą tylko bawić się w tych tytułach, omijając dobrze już znane historie?
Pytań jest wiele, lecz z omawianych statystyk płynie prosty przekaz: gracze wolą układać domino z książek i sprawdzać limity wytrzymałości postaci na paraliż lub pozbawienie wolności, niż ratować świat przed zagładą płynącą z Otchłani.
5

Autor: Jonasz Gulczyński
Kulturoznawca, który urodził się z padem od PSX-a w ręku. Z GRYOnline.pl współpracuje od października 2024 roku, gdzie głównie zajmuje się nowinkami z branży gier z apetytem na bardziej skomplikowane publikacje. Swoje najmłodsze lata spędzał w Górniczej Dolinie, a obecnie nie stroni od strategii turowych wszelkiej maści. Miłośnik prozy Lovecrafta, a także twórczości Quentina Tarantino i Roberta Eggersa. Prywatnie również fan uniwersum Warhammer Fantasy, w którym spędził niezliczoną liczbę godzin zarówno jako gracz, jak i mistrz gry w papierowym wydaniu.