Prezes Blizzarda, Mike Ybarra, twierdzi, że gracze nie będą musieli czekać wiele lat na kolejną odsłonę serii Diablo.
 
Do tej pory bycie fanem serii Diablo wymagało od graczy anielskiej wręcz cierpliwości. W przeciągu 23 lat Blizzard wydał na rynek zaledwie trzy główne odsłony cyklu. Być może jednak ta niechlubna tradycja skończy się wraz z premierą Diablo V. Tak przynajmniej uważa prezes Zamieci, Mike Ybarra.
Sternik firmy, odpowiadając na pochwały redaktora naczelnego IGN pod adresem „czwórki”, stwierdził, że fani nie będą już musieli czekać tak długo na wydanie kolejnego tytułu.
Ybarra zasugerował też, że Blizzard szykuje jeszcze sporo niespodzianek zmierzających do Diablo IV „i nie tylko”.
Dzięki @DMC_Ryan – cieszymy się, że Ci się podobało. Wybiegając w przyszłość, nie będziesz musiał czekać tak długo między tytułami. Do Diablo IV, i nie tylko, zmierza dużo więcej rzeczy! – brzmi treść tweeta.

Niestety Ybarra nie zdradził, co Blizzard może dla nas szykować (poza np. sezonami i kolejnymi aktualizacjami), ale decyzja o szybszym wydaniu kolejnej odsłony serii nie powinna nikogo specjalnie dziwić. Diablo IV potwierdziło, że zainteresowaniem cyklem utrzymuje się na bardzo wysokim poziomie. Przypomnijmy, że tytuł w ciągu kilku godzin od debiutu stał się najszybciej sprzedającą się grą w całej 32-letniej historii Blizzarda.
Wpływ na szybszą premierę „piątki” może mieć również jawiąca się na horyzoncie fuzja Microsoftu z Activision Blizzard.
Ile faktycznie przyjdzie nam poczekać na premierę kolejnej części Diablo? Kto wie. Nie pozostaje nam nic innego, jak uzbroić się w cierpliwość.
Więcej:Fani Gothica i Wiedźmina muszą poczekać dłużej. Premiera RPG Of Ash and Steel przesunięta
 
GRYOnline
Gracze
Steam
OpenCritic
15

Autor: Kamil Kleszyk
Na łamach GRYOnline.pl ima się różnorodnych tematyk. Możecie się zatem spodziewać od niego zarówno newsa o symulatorze rolnictwa, jak i tekstu o wpływie procesu Johnnego Deppa na przyszłość Piratów z Karaibów. Introwertyk z powołania. Od dziecka czuł bliższy związek z humanizmem niż naukami ścisłymi. Gdy po latach nauki przyszedł czas stagnacji, wolał nazywać to „szukaniem życiowego celu”. W końcu postanowił zawalczyć o lepszą przyszłość, co zaprowadziło go do miejsca, w którym jest dzisiaj.