Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 3 marca 2023, 15:23

autor: Kamil "grim_reaper" Kleszyk

Prawie 25-letnia gra sprawia, że najszybsza karta graficzna świata zaczyna się pocić

Niedawno światło dzienne ujrzał projekt, która dodaje technologię ray tracingu do kultowego Half-Life’a. Mimo że jest on w stanie tchnąć w poczciwą strzelankę nowe życie, to potrafi też poważnie „zmęczyć” nawet najpotężniejszą obecnie kartę graficzną.

Źródło fot. GameStar.de
i

Jakiś czas temu nasz redakcyjny kolega wspominał o tym, że oryginalny Half-Life z 1998 roku doczekał się moda wprowadzającego technologię ray tracingu w czasie rzeczywistym. Dzięki Half-Life 1: Ray Traced prawie 25-letnia strzelanka firmy Valve, która wychowała całe pokolenia graczy, otrzymała nowe życie.

Lecz nie o wpływie modyfikacji na poczciwego Half-Life’a będziemy tutaj pisać, a o tym, jak oddziałuje ona na sprzęt komputerowy. Tutaj sytuacja nie wygląda tak kolorowo, jak mogłoby się wydawać.

Jako że technologia ray tracingu jest dosyć wymagająca, szczególnie gdy jest dodawana do starych hitów niejako przy okazji, dziennikarze z niemieckiej redakcji GameStar postanowili sprawdzić, jak z modyfikacją radzą sobie topowe podzespoły komputerowe, a konkretnie mówiąc – GeForce RTX 4090.

O ile w oryginalnej wersji gry w rozdzielczości 4K i przy wyłączonym limicie fps-ów testerzy osiągnęli wartości w przedziale od 1000 do nawet 2000 klatek na sekundę, tak przy uruchomionym Half-Life 1: Ray Traced wartości te spadły do około 50-60 klatek. Jest to wynik co najmniej zaskakujący, bowiem dziennikarze dysponowali mocarnym komputerem.

Sytuację uratowało dopiero włączenie funkcji DLSS. Po uruchomieniu technologii upscalowania licznik klatek na sekundę poszybował do 120.

  • Materiał z testów możecie obejrzeć tutaj

Biorąc pod uwagę, że mod potrafi zmęczyć nawet tak potężny sprzęt, trudno wyobrazić sobie, by z Half-Life 1: Ray Traced w podobnych warunkach poradziły sobie znacznie słabsze karty graficzne.

Kamil Kleszyk

Kamil Kleszyk

Introwertyk z powołania. Od dziecka czuł bliższy związek z humanizmem niż naukami ścisłymi. Zamiast obliczać, ile Ala ma kotów, wolał zamykać się w swoim świecie i wymyślać nowe historie ulubionego anime – Dragon Ball. Po latach nauki przyszedł czas stagnacji, którą wolał nazywać „szukaniem życiowego celu”. Wypatrując przeznaczenia w trakcie 58. seansu ukochanej Szklanej pułapki, postanowił – niczym John McCLane – zawalczyć o lepszą przyszłość. Z pomocą przyszła redakcja Gry-Online.pl, która przyjęła go pod swoje skrzydła. Jako że autor jest świeżakiem w newsroomie, nie ma jeszcze docelowej tematyki na jakiej chce się skupić (mimo że podstępny Łosiu wabi go w mroki gamingu). Możecie się zatem spodziewać od „Ponurego Żniwiarza” newsa o symulatorze rolnictwa, jak i wpływie procesu Johnnego Deppa na przyszłość Piratów z Karaibów. Jeśli kiedykolwiek usłyszycie, że granie na konsoli i oglądanie filmów do niczego nie doprowadzi – przypomnijcie sobie Kamila.

więcej