Szukasz alternatywy dla Diablo 4? Inspirowane dwójką Ghostlore oferuje niepowtarzalny, południowoazjatycki klimat, śliczną grafikę i ciekawy rozwój postaci. Jest również dostępne w usłudze PC/Xbox Game Pass.
Diablo IV wydaje się świetne – na własną rękę przekonamy się o tym za około pół doby – ale jest przy tym również dość drogie (350 zł). Jeśli szukacie tańszej alternatywy, możecie rozważyć zagranie w Ghostlore.
Tym, czym Ghostlore kusi od pierwszego wejrzenia, jest jednak śliczna pixelartowa grafika. Przykuła ona uwagę zarówno moją, jak i Filipa „fsm-a” Grabskiego, który wypowiedział się o grze w następujący sposób:
Na Ghostlore natrafiłem przypadkiem, gdy na którymś z pecetowych subredditów zobaczyłem reklamę gry. Ładna „pikselkowa” grafika ze współczesnym oświetleniem oraz obietnica połączenia Diablo z dalekowschodnimi wierzeniami, ale osadzonymi współcześnie, momentalnie zwróciły moją uwagę. I słusznie, bo Ghostlore to dobry tytuł i idealna gra na krótkie, półgodzinne sesje, najlepiej do grania przenośnego.
Spędziłem z Ghostlore niecałe dwie godziny, ale typowa dla gatunku h'n's magia „jeszcze tylko jeden level”, „a może wypadnie jakaś fajna broń” oraz „ale przyjemnie się siecze te potwory” działa tu bez zarzutu. Widać budżetowość, na padzie nie wszystko jest intuicyjne, ale samo „mięsko” – hacking and slashing – jest bardzo przyjemne. A to najważniejsze w grze, która na starcie mówi, że Twój mistrz poszedł walczyć z potworami, ale nie wrócił, więc musisz go znaleźć. I tyle. Literatura wysoka to nie jest, ale za to jest ładna, satysfakcjonująca i kosztuje niewiele.
13

Autor: Hubert Śledziewski
Zawodowo pisze od 2016 roku. Z GRYOnline.pl związał się pięć lat później – choć zna serwis, odkąd ma dostęp do Internetu – by połączyć zamiłowanie do słowa i gier. Zajmuje się głównie newsami i publicystyką. Z wykształcenia socjolog, z pasji gracz. Przygodę z gamingiem rozpoczął w wieku czterech lat – od Pegasusa. Obecnie preferuje PC i wymagające RPG-i, lecz nie stroni ani od konsol, ani od innych gatunków. Kiedy nie gra i nie pisze, najchętniej czyta, ogląda seriale (rzadziej filmy) i mecze Premier League, słucha ciężkiej muzyki, a także spaceruje z psem. Niemal bezkrytycznie kocha twórczość Stephena Kinga. Nie porzuca planów pójścia w jego ślady. Pierwsze „dokonania literackie” trzyma jednak zamknięte głęboko w szufladzie.