Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość opinie 8 października 2025, 15:26

Futurystyczne mapy i generyczne bronie sprawiają, że Black Ops 7 traci klimat, który pamiętam z poprzednich odsłon

Jako fan serii czuję się bardzo dziwnie, bo najnowsze Call of Duty w ogóle przypomina tego, za co polubiłem tę markę. Beta Call of Duty: Black Ops 7 pokazuje, że solidne podstawy to za mało na dobrą grę.

Jestem fanem Call of Duty od pierwszej części serii – serio, grałem we wszystkie jej odsłony i większość z nich bardzo mi się podobała. W przypadku Call of Duty: Black Ops 7 mam pewien problem, bo zdążyłem spędzić parę godzin z betą trybu wieloosobowego i krótko mówiąc – niespecjalnie przypadła mi do gustu.

Grając w Call of Duty: Black Ops 7, nie czułem, że gram w Call of Duty. Wybieram jakieś generyczne bronie, gram na generycznych mapach i nie widzę w tym spójności czy konkretnego pomysłu. To też nie tak, że seria mi się znudziła, bo naprawdę lubię Black Ops 6 i do dzisiaj gram sobie w multi od czasu do czasu.

Mamy Titanfalla w domu

Absolutnie największym grzechem Black Ops 7 w mojej opinii jest to, że seria znowu próbuje romansować z przyszłością, robotami i science fiction. Sytuacja tego cyklu zaczyna przypominać czasy, gdy do sprzedaży trafiły futurystyczne Call of Duty: Advanced Warfare, Call of Duty: Black Ops III czy w końcu niesławne Call of Duty: Infinite Warfare, po którym nastąpił swojego rodzaju reset i powrót do realiów II wojny światowej.

Call of Duty od dawna nie jest serią stawiającą na realizm i pokazywanie wojny taką, jaka jest, ale generalnie gracze są przyzwyczajeni, że używają broni palnej do pokonywania przeciwników twardo stąpających po ziemi. Tymczasem tutaj dostajemy jakieś uniwersum SF z możliwością skakania po ścianach, prawie jak w Titanfallu (prawie, bo możemy po ścianach skakać, ale nie biegać).

Call of Duty: Black Ops 7, Activision Blizzard, 2025.

W kilku ostatnich częściach czuć było przynajmniej, że projekty map w multiplayerze mają sens i logikę. Walczyliśmy w brudnych fawelach, w opuszczonych radzieckich bazach wojskowych czy po prostu w jakimś miejscu, które mogło chociaż częściowo kojarzyć się z konfliktem zbrojnym.

Tymczasem Call of Duty: Black Ops 7 zabiera nas w przyszłość, w której mapy wyglądają jak dziwny miks Halo z Fortnite’em i Mass Effectem. Mam też takie poczucie, że gdybym wpisał w jakiś generator „stwórz mapę 6v6 do strzelanki online w klimatach SF”, otrzymałbym coś podobnego. Widać, że twórcy zaprojektowali je z myślą o maksymalnej użyteczności – mamy tu mnóstwo miejsc, w których można się schować, wiele ścian ustawionych tak, że aż proszą się o odbijanie od nich, i ogólnie jest dość ciasno, a za każdym rogiem może czaić się wróg.

Call of Duty: Black Ops 7, Activision Blizzard, 2025.

Takie projekty mogłyby być atutem Black Ops 7, gdyby nie to, że grając na tych mapach, wielokrotnie zastanawiałem się, w co ja w ogóle gram? Generalnie większość skojarzeń wędrowała w stronę serii Halo. No ale po co mam grać w Halo, skoro odpaliłem Call of Duty?

Podstawy są dobre, jednak nie czuć tego w grze

Black Ops 7 nadal trzyma się dobrze, jeśli chodzi o feeling broni. Mimo postawienia na absolutnie futurystyczny setting większość z nich to klasyczne projekty, które strzelają zwykłą amunicją, a nie jakimiś laserami. Nie czuję większej różnicy pomiędzy Black Ops 7 a Black Ops 6 pod tym względem – i to w sumie dobra rzecz.

Niestety, same projekty broni wydają się już raczej kiepskie. Podobnie jak w przypadku map mam wrażenie, że są po prostu zbyt generyczne, bez tożsamości. Prezentują się jak przerośnięte klasyczne karabiny z „doklejonymi” dodatkami, zabudowane nieco bardziej niż zazwyczaj. Paradoksalnie nadal najlepiej wypadają te bronie, które designem nawiązują do swoich realnych odpowiedników.

Call of Duty: Black Ops 7, Activision Blizzard, 2025.

Sama rozgrywka to mocne kopiuj-wklej z Black Ops 6 z tym, że dodano ten futurystyczny „twist” w postaci możliwości odbijania się od ścian. Mam wrażenie, że tempo zabawy jest minimalnie wolniejsze (to na plus), ale cała reszta nie różni się za wiele od tego, co znamy z poprzedniej części.

Czas stanął w miejscu

W betę Black Ops 7 grałem na pececie i mogę Wam powiedzieć, że ostatnie informacje na temat wymagań sprzętowych potwierdzają się niemal w stu procentach. Na moim PC z RTX-em 5070 Ti oraz Ryzenem 7 9800 X3D Black Ops 7 działa niemal tak samo jak Black Ops 6. Bez problemu osiągałem ponad 100 klatek na sekundę w najwyższych ustawieniach graficznych.

Dość niskie wymagania sprzętowe mają jednak swoją złą stronę w przypadku Black Ops 7 – moim zdaniem oprawa wizualna nie tyle stoi w miejscu, co wręcz robi krok wstecz względem Black Ops 6. Nie ma tu na czym zawiesić oka, gra wygląda porządnie – i tyle. Graficznie jest po prostu średnio.

Futurystyczna stylistyka wprowadza sporo powierzchni i budynków prostszych niż w Black Ops 6 i wszystko na mapach wydaje się nieco bardziej sterylne, żeby jak najlepiej wpasowywać się w stereotypowe SF. Brakuje tu typowego dla CoD-a brudu, piasku czy zniszczonych fragmentów budynków, które przypominają, że „hej, to w końcu wojna”.

Call of Duty: Black Ops 7, Activision Blizzard, 2025.

Nie można też oceniać rozgrywki w Call of Duty: Black Ops 7 w oderwaniu od konkurencji, która w tym momencie jest wyjątkowo mocna. Bardzo udane beta-testy Battlefielda 6 pokazały, że gracze mają ogromne zapotrzebowanie na względnie realistyczne i przede wszystkim „przyziemne” strzelanki – bez kolorowych skórek, bez Nicki Minaj na polu bitwy czy w końcu na dobrze zaprojektowanych mapach z możliwością destrukcji otoczenia. Poza tym pod względem graficznym Battlefield 6 prezentuje się lepiej, niemal jak gra z nowej generacji, którą porównujemy z CoD-em ze starej generacji.

Nie wiem, w którą stronę zmierzamy

Kiedy czytam, że twórcy Call of Duty chcą ocieplić wizerunek marki i martwią się tym, iż gracze mogą być już zmęczeni serią, a jednocześnie gram w Black Ops 7, które wychodzi rok po Black Ops 6, czuję pewien dysonans. Przede wszystkim tak naprawdę nie zdążyłem jeszcze znudzić się poprzednią częścią do tego stopnia, żebym potrzebował następnej. Nie jestem też fanem futurystycznych CoD-ów, bo uważam, że są zbyt nijakie.

To też nie tak, iż nie lubię żadnych gier z tego cyklu osadzonych w przyszłości, to takie Advanced Warfare pokazało, że jeśli ma się pomysł na zrobienie czegoś tego rodzaju, można uzyskać naprawdę fajne efekty. Podobała mi się wtedy zarówno wciągająca kampania, jak i ciekawe, świeże podejście do multiplayera. W Black Ops 7 (póki co) nie grało mi się szczególnie przyjemnie i mam nadzieję, iż dobra kampania fabularna oraz więcej map w pełnej wersji zmienią ten stan rzeczy. Jeśli tak się nie stanie, coś czuję, że mogę w tym roku przejść na stronę Battlefielda, co zdarzało mi się do tej pory dość rzadko.

Mikołaj Łaszkiewicz

Mikołaj Łaszkiewicz

W GRYOnline.pl pracuje od maja 2020 roku. Najpierw był newsmanem w dziale technologii, z czasem zaczął udzielać się w grach i publicystyce, a także redagować oraz nadzorować działanie newsroomu technologicznego. Wcześniej swoimi przemyśleniami na temat gier wideo dzielił się m.in. na różnych grupach tematycznych. Z wykształcenia prawnik. Gra na wszystkim i we wszystko, co widać czasem w recenzjach. Jego ulubioną konsolą jest Nintendo 3DS, co roku gra w nową część serii FIFA i stara się poszerzać gamingowe horyzonty. Uwielbia szeroko pojęty sprzęt komputerowy i rozkręca wszystko, co wpadnie mu w ręce.

więcej