Według świeżych doniesień kampania najnowszego Call of Duty: Black Ops ma przypominać tę z serii Far Cry.
Lubicie charakterystyczne dla serii Far Cry kampanie w otwartym świecie? Jeśli tak, to prawdopodobnie przypadnie Wam do gustu kolejna odsłona cyklu Call of Duty: Black Ops. Wedle doniesień portalu Insider Gaming ta wciąż bardzo tajemnicza strzelanka pod względem rozgrywki inspirowana ma być właśnie serią Ubisoftu.
Otwarty świat gry sprawi, że gracz i jego oddział będą poruszać się po mapie bardziej podobnej do tej z Far Cry, niż do czegokolwiek co widzieliśmy wcześniej w uniwersum Call of Duty. Gracze będą mogli wykorzystywać pojazdy do przemieszczania się, a także korzystać z systemu szybkiej podróży, aby dostać się z jednego punktu do drugiego – tłumaczy Tom Henderson.
Jeśli doniesienia dziennikarza okażą się prawdziwe, nie będzie to pierwszy raz, kiedy seria Call of Duty eksperymentuje z otwartym światem. „Romans” CoD-a z tego typu konceptem mieliśmy już w bowiem Modern Warfare III. Zeszłoroczny tytuł został jednak mocno skrytykowany przez społeczność m.in. za krótką kampanię, dlatego dziwić może, że studio Treyarch, rzekomo sprawujące pieczę nad Gulf War – bo taki podtytuł ma jakoby mieć nowe Black Ops – chce kontynuować ten trend.
Byłoby to bez wątpienia ryzykowne posunięcie, ale należy podkreślić, że w przypadku MW III Activision korzystało z gotowych zasobów przy tworzeniu kampanii. W nowym Black Ops wszystko ma zostać zaprojektowane od zera.
Warto podkreślić, iż powyższe doniesienia nie są oficjalne. Musimy zatem uzbroić się w nieco cierpliwości i oczekiwać konkretnych informacji na temat gry ze strony firmy Activision. Z dotychczasowymi pogłoskami na temat Gulf War możecie się zapoznać pod tym linkiem.
GRYOnline
Gracze
Steam
OpenCritic
8

Autor: Kamil Kleszyk
Na łamach GRYOnline.pl ima się różnorodnych tematyk. Możecie się zatem spodziewać od niego zarówno newsa o symulatorze rolnictwa, jak i tekstu o wpływie procesu Johnnego Deppa na przyszłość Piratów z Karaibów. Introwertyk z powołania. Od dziecka czuł bliższy związek z humanizmem niż naukami ścisłymi. Gdy po latach nauki przyszedł czas stagnacji, wolał nazywać to „szukaniem życiowego celu”. W końcu postanowił zawalczyć o lepszą przyszłość, co zaprowadziło go do miejsca, w którym jest dzisiaj.