Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość opinie 26 września 2025, 13:33

Czy Forza Horizon 6 tchnie świeżość w serię? Japonia i nowe mechaniki dają nadzieję na najlepszą odsłonę

Doczekaliśmy się. Forza Horizon 6 została oficjalnie zapowiedziana, a Japonia potwierdzona jako miejsce jej akcji. Choć informacji o grze jest jeszcze niewiele, można już wyciągnąć sporo wniosków, czytając między wierszami.

To bezprecedensowa sytuacja. Nowa Forza Horizon nie została zapowiedziana w tradycyjnym, czerwcowym terminie niegdysiejszych targów E3, a do tego anons nastąpił tak wcześnie przed premierą, że nie zobaczyliśmy ani grama materiału na silniku gry. Ba, pierwszy teaser trailer (poniżej) nie pokazał nawet żadnego samochodu. O czym zatem zamierzam tutaj pisać? Spokojnie, już mam z czego formułować wstępne wnioski.

Choć zwiastun FH6 sam w sobie prawie nic nam nie powiedział, do sieci równolegle trafiło kilka artykułów, w których przekazano trochę informacji – mniej lub bardziej konkretnych. Z tekstów wyłania się obraz gry, która powinna okazać się lepsza niż Forza Horizon 5, przynajmniej w paru ważnych aspektach – oczywiście pod warunkiem, że twórcy nie zepsują tego, co już dobrze działało.

Problem nr 1: mapa

Chyba zgodzicie się ze mną, że Meksyk nie był najlepszym wyborem na setting dla FH5. Choć niewątpliwie zasłużony dla historii motoryzacji, kraj ten nie miał w sobie takiego powabu jak Wielka Brytania z „czwórki” czy Australia z „trójki”. Co gorsza, mapa okazała się zbyt mała i zbyt monotonna (mimo przeskakiwania między różnymi biomami co kilkanaście sekund), żeby skutecznie podtrzymywać grę przy życiu przez tyle lat po premierze.

Japonia nie powinna mieć podobnych problemów. Powabu jej na pewno nie zabraknie, bo trudno o drugie miejsce na Ziemi, które działałoby tak silnie na wyobraźnię motomaniaków z każdej szerokości geograficznej. Pomyślcie tylko, ile samochodówek zostało tam osadzonych w samych ostatnich miesiącach – od Tokyo Xtreme Racera, który dopiero co wyszedł z wczesnego dostępu, po naszego rodzimego JDM-a, któremu bardzo się poszczęściło, że Forza Horizon 6 jednak utkwiła w produkcji na rok dłużej, niż wszyscy sądziliśmy.

Właśnie, rok dłużej. FH5 wyszła trzy lata po „czwórce” i miała mapę powiększoną o połowę, teraz przerwa może wynieść nawet pięć lat, a do tego pompowanie zawartości do poprzedniczki przerwano znacznie wcześniej (już w kwietniu; do FH4 ostatni nowy samochód trafił mniej niż pół roku przed debiutem „piątki”). No i Playground Games otrzymuje większą niż dotychczas pomoc ze strony Turn 10 Studios – a w każdym razie ze strony tych kilkudziesięciu osób, które przetrwały wielkie lipcowe zwolnienia (długo nie wybaczę Microsoftowi tego, co zrobił z Forzą Motorsport…).

Twórcy wprawdzie nie mówią o wielkości mapy – nazywają ją tylko „najbardziej ambitną” spośród dotychczas przygotowanych – ale to wszystko razem każe oczekiwać otwartego świata zdecydowanie bardziej rozległego niż Meksyk. Do myślenia daje już sam fakt, że Playground Games porywa się na odtworzenie największego z japońskich miast, czyli Tokio. Oczywiście nie będzie to rekonstrukcja w skali 1:1 – w tej serii inaczej podchodzi się do projektowania lokacji – ale na pewno deweloper ma z tyłu głowy, że musi odzwierciedlić ogrom tej metropolii. I już potwierdził, iż poza ulicami „na ziemi” przyjdzie nam śmigać słynną Shuto Expressway. To będzie mile widziana odskocznia od karłowatego Guanajuato.

Rzecz jasna, Japonia oznacza także obowiązkowe góry, gdzie ciasne i kręte drogi powinny stać się areną driftowych pojedynków czy emocjonujących wyścigów. Raczej nie grozi nam kolejna w większości płaska mapa (ukształtowana z myślą o trybie battle royale), ze sterczącym z niej samotnym wulkanem. Pomiędzy górami i miastem nie powinno zabraknąć też bardziej nizinnych obszarów wiejskich.

„Żywotność” mapy dodatkowo przedłużą pory roku – Playground Games wraca do rozwiązań z Forzy Horizon 4, tj. stawia na sezony, które wyraźnie różnią się między sobą, odmieniając nie tylko szatę graficzną, ale też rozrywkę. Mówiąc prościej: znów możemy liczyć na zimę ze śniegiem, który pokryje większą powierzchnię niż tylko szczyt jednej górki.

Problem nr 2: progresja

O innych aspektach Forzy Horizon 6 nie mam tak wiele do powiedzenia jak o mapie, bo i twórcy nie są na razie gotowi rozmawiać o czymkolwiek innym. Zostawili jedynie parę luźnych wskazówek.

Jeśli chodzi o progresję, powiedziano tylko tyle: „podnoś swój wyścigowy status, by zostać Legendą na Festiwalu Horizon”. To niewiele, ale obiecująca jest już sama sugestia, że będziemy dążyć do osiągnięcia jakiegoś tytułu, zamiast od razu wkroczyć na scenę jako „supergwiazda” i mieć u stóp cały świat. Może nawet nie będziemy już dostawali nowych samochodów co piętnaście sekund?

Playground Games testowało zresztą dawkowanie graczom wrażeń w dodatku Hot Wheels do FH5, w którym stopniowo odblokowywaliśmy możliwość używania samochodów coraz wyższych klas. Mam nadzieję, że wnioski z tych testów były pomyślne, bo właśnie progresja jest powodem, dla którego tak wielu graczy tęskni za pierwszą odsłoną serii.

Na pierwszym zwiastunie widać ikoniczną górę Fudżi. W rzeczywistości wznosi się ona niezbyt blisko Tokio, ale pamiętajmy, że Playground Games lubi zakrzywiać przestrzeń i niezbyt przejmuje się rzeczywistymi odległościami. Źródło: Forza Horizon 6, Playground Games, 2026. - Czy Forza Horizon 6 tchnie świeżość w serię? Japonia i nowe mechaniki dają nadzieję na najlepszą odsłonę - wiadomość - 2025-09-26
Na pierwszym zwiastunie widać ikoniczną górę Fudżi. W rzeczywistości wznosi się ona niezbyt blisko Tokio, ale pamiętajmy, że Playground Games lubi zakrzywiać przestrzeń i niezbyt przejmuje się rzeczywistymi odległościami. Źródło: Forza Horizon 6, Playground Games, 2026.

Problem nr 3: tuning

Już w pierwszych publicznych rozmowach o FH6 nie mogło oczywiście zabraknąć tematu samochodów. Zgodnie z przewidywaniami, na razie spuszczono nań zasłonę milczenia, zapewniając jedynie o zachowaniu różnorodności, do której przyzwyczaiła nas Forza Horizon, i sugerując, że zobaczymy wszystkie typy aut reprezentatywne dla Japonii – w tym tzw. kei cary, a nawet furgonetki.

Wspomniano również o personalizacji samochodów jako nieodłącznym elemencie tamtejszej kultury motoryzacji. To wyraźna wskazówka, że Playground Games pracuje nad ulepszeniami systemu tuningu – i powinno, bo większość aut w poprzednich grach z serii miała bardzo ubogie opcje modyfikowania wyglądu (zwłaszcza na tle konkurencji spod znaku The Crew), a prośba o ładniejsze elementy aerodynamiczne stała się jedną z najsilniej popieranych sugestii na oficjalnym forum serii.

Nie zdziwię się, jeśli Forza Horizon 6 zadebiutuje ze znacznie krótszą listą samochodów, niż ma obecnie FH5 (jest tam ponad 850 unikalnych modeli), ale twórcy zasłonią się właśnie tym, że każdy model dostał zupełnie nowe opcje personalizacji… Wszak muszą zostawić sobie miejsce, żeby móc dodawać/przywracać auta co tydzień, „zmuszając” graczy do logowania się do gry przez długie lata po premierze (i do opłacania miesiąc w miesiąc Game Passa, na którym wciąż zasadza się rdzeń gamingowej polityki Microsoftu…).

Będzie hit?

Hit kasowy będzie na pewno – przypominam, że Forza Horizon 5 została okrzyknięta najbardziej udaną premierą w historii Xboksa, więc sam „hajp” na szóstą część (zwłaszcza osadzoną w klimacie tak popularnym jak japoński) wystarczy, żeby podbiła rankingi sprzedaży.

Ale czy będzie to naprawdę dobra gra? Jak wspomniałem na wstępie, wszystko zależy od tego, czy Playground Games nie zepsuje rzeczy, które działały w FH5 – zwłaszcza modelu jazdy. Jeśli mu się uda, nawet rozwiązanie tylko jednego z trzech powyższych problemów wystarczy, żeby Forza Horizon 6 znów została obsypana wysokimi notami.

Prawdziwie ważne pytanie jest jednak następujące: czy „szóstka” nie będzie wydawała się tak wtórna jak „piątka” względem „czwórki”? Mam nadzieję, że twórcy szykują coś przełomowego, co tchnie w tę serię jakże potrzebny powiew świeżości. Nowymi informacjami o FH6 będę dzielił się z Wami na bieżąco na łamach Motoprzeglądu.

Krzysztof Mysiak

Krzysztof Mysiak

Z GRYOnline.pl związany od 2013 roku, najpierw jako współpracownik, a od 2017 roku – członek redakcji, znany także jako Draug. Obecnie szef Encyklopedii Gier. Zainteresowanie elektroniczną rozrywką rozpalił w nim starszy brat – kolekcjoner gier i gracz. Zdobył wykształcenie bibliotekarza/infobrokera – ale nie poszedł w ślady Deckarda Caina czy Handlarza Cieni. Zanim w 2020 roku przeniósł się z Krakowa do Poznania, zdążył zostać zapamiętany z bywania na tolkienowskich konwentach, posiadania Subaru Imprezy i wywijania mieczem na firmowym parkingu.

więcej