Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Hyde Park 22 stycznia 2003, 11:28

autor: IQ=200

Divine Divinity - recenzja

Rok 2002 to rok obfitujący w gry cRPG. Także w zeszłym roku światło dzienne ujrzała gra Divine Divinity – produkt firmy niemiecko-belgijskiej Larian Studios.
Poniższy tekst został nadesłany przez naszego czytelnika i został opublikowany w oryginalnej formie.

W miarę jak odkrywamy świat, po którym się poruszamy odkrywają się także nazwy najbardziej istotnych miejsc w grze i sam obszar gry staje się w tych miejscach widoczny.

Szczerze przyznam, że tak doskonałej mapy nie widziałem w żadnej grze typu cRPG. Niesłychanie ułatwia nam wędrówkę po tej olbrzymiej krainie i już sama w sobie daje radość z gry. To samo dotyczy dziennika. Możemy zadania sortować na wszelkie sposoby; ze względu na priorytet, datę, wykonanie zadania. Mamy tutaj wszystkie możliwości zarządzaniem dziennikiem tak, aby umożliwiał wygodne korzystanie z niego, a nie nerwowe przerzucanie setek kartek jak to ma miejsce na przykład w The Elder Scrolls 3: Morrowind w pierwszej wersji bez dodatku. Na dodatek, mamy także w interfejsie gry podgląd zdobytych trofeów zarówno wizualnie jak i opisowo. Taka ciekawostka i dobrze wpływa na komfort samego grania. Przyjemnie jest wiedzieć ile kurczaków ubiliśmy na farmie czy krów w zagrodach:-)

Divine Divinity i jej świat, środowisko są nieprzeciętnie interaktywne. W grze występują tysiące przeróżnych przedmiotów, zarówno magicznych jak i zwykłych. Setki broni, amuletów, pierścieni, hełmów, zbroi, butów, roślin itp. Jedną z wartości, która stawia na wyżyny Divine Divinity jest właśnie mnogość wszelakiego wyposażenia, przedmiotów. Wchodzimy do chaty wieśniaka i nie zastajemy tam tylko pustego łóżka i marnej skrzyni, która po otwarciu ukazuje nam swoją nędzną zawartość. Przedmioty do wzięcia wręcz walają się pod nogami wchodzącego. Pełno ich na półkach, w beczkach, na stołach, kredensach, szafkach, komodach, skrzyniach, czy nawet w piwnicach, które są ukryte w domostwach wieśniaków. Wystarczy je wziąć, o ile gospodarza nie ma w domu:-) I tak jest wszędzie, gdziekolwiek wejdziemy. To nie wszystko… niezliczone ilości przedmiotów znajdują się obok chat farmerów – mogą to być widły, grabie, szpadle i co ciekawe nie są to tylko atrapy, ale każdy z wymienionych przedmiotów ma swoją klasę, jeśli chodzi o siłę rażenia. Tak więc, możemy równie dobrze walczyć widłami jak i mieczem:-) To nie wszystko. Wiele skrzyń, beczek, czy nawet zwykłych śmieci można przesuwać. Często pod nimi możemy zobaczyć cenny przedmiot czy ukryte wejście do piwnicy, lochów. Ponieważ przedmioty w wyższych rozdzielczościach są dosyć małe i można cenne przegapić, w grze prostym wciśnięciem pewnego klawisza możemy podświetlić skutecznie wszystkie przedmioty oraz wejścia do drzwi, które znajdują się w obrębie ekranu. W czasie, gdy mamy trudności ze znalezieniem wejścia do domu czy innego zabudowania, opcja ta ma ważne znaczenie. Jeśli chodzi o handel w grze to możemy sprzedawać i kupować towary praktycznie u każdego napotkanego jegomościa NPC, z tym, że oczywiście nie będzie on miał przednich towarów, czy takiej ilości pieniędzy, aby mu można było sprzedać wszystkie cenne przedmioty. Dla poważniejszych transakcji należy udać się do miasta i zaopatrzyć się u bogatego kupca czy markowego kowala. Podchodząc z wyjętą bronią do NPC szybko zostajemy upomniani, wówczas pozostaje tylko schować broń. Jeśli tego nie zrobimy, możemy spodziewać się ataku, co nie jest najlepszym rozwiązaniem. Żołnierze w miastach są bardzo trudnym przeciwnikiem. Ponieważ gra została wydana stosunkowo niedawno, po grafice, nawet, jeśli nią jest 2D, należy się czegoś spodziewać. Wspominałem na początku o niemieckiej solidności i dokładności, tutaj sprawdza się ona aż zanadto.