autor: Joanna Fornal
The Sims 4 coraz bliżej - jakie atrakcje czekają nas w kolejnej odsłonie hitu? - Strona 4
Po mocno krytykowanym SimCity, studio Maxis ponownie próbuje wkupić się w łaski graczy. Czy tym razem się uda? Dotychczasowe rezultaty prac nad The Sims 4 – najnowszą częścią – wyglądają obiecująco, choć trudno mówić o rewolucji.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry The Sims 4 - niezłe nowości w cieniu wyraźnych braków
O wiele bardziej zauważalne będzie z pewnością wprowadzenie wielozadaniowości. Tym, co wielu mocno raziło w dotychczasowych częściach, był fakt, iż nasze Simy musiały najpierw skończyć jedną czynność, aby móc rozpocząć kolejną. Z jednej strony kolejkowanie aktywności miewało swoje plusy (nie trzeba było wszystkiego pilnować), choć z drugiej, zwłaszcza w sytuacji, w której przypalało nam się jedzenie, a jednocześnie dzwonił telefon od ukochanej, trzeba było dokonywać ciężkich wyborów. W The Sims 4, przynajmniej część podobnych dylematów powinna zniknąć. Ludzie ze studia Maxis zapewnili, że od tej pory nasi podopieczni będą mogli wykonywać jednocześnie aż do trzech zadań – przykładowo jeść, rozmawiać i oglądać telewizję. W ten sposób zaspokoimy kilka potrzeb w tym samym czasie. Pamiętać jednak należy, iż cały ten proces będzie trwał zdecydowanie wolniej w porównaniu do sytuacji, w której całkowicie poświęcamy się tylko jednej aktywności. System wielozadaniowości zostanie oczywiście odrobinę ograniczony – o mało realnym scenariuszu, w którym jednocześnie rozmawiamy przez telefon, kąpiemy się i jemy obiad możemy póki co zapomnieć.
A miało być tak pięknie
Choć ciężko w to uwierzyć, zapowiada się na to, że najmniejszych zmian doczekamy się w samej oprawie graficznej. Od premiery poprzedniej części minęło już dobrych kilka lat, studio Maxis postanowiło jednak nie serwować graczom zbyt wielkiego technologicznego przeskoku. Simy wprawdzie wyglądają na odrobinę mniej kanciaste, ich animacje również są płynniejsze, ale najbardziej widoczne jest jednak zastosowanie filtra lekko rozmywającego obiekty. Postacie zyskują w ten sposób bardziej kreskówkowy wygląd, co jednak dla tej części fanów, którzy oczekiwali większego realizmu, jest sporym krokiem w tył.
Twórcy swój wybór tłumaczą chęcią lepszej optymalizacji i zwiększenia dostępności tytułu - jeśli wierzyć ich zapewnieniom, The Sims 4 będzie dzięki temu znacznie lepiej działało na słabszych maszynach. Biorąc pod uwagę to, jak obciążająca dla komputerów potrafiła być „trójka” i jej wszystkie dodatki, nie trudno zrozumieć logikę stojącą za taką a nie inną decyzją. W końcu seria była od zawsze nastawiona na masowość, a nawet w dzisiejszych czasach nie wszyscy posiadają sprzęt zdolny udźwignąć Frostbite 3 czy też inne graficzne fajerwerki.
Quo vadis Simie?
Premiera „czwórki”, z bliżej niewyjaśnionych przyczyn już raz została lekko przesunięta. Od dłuższego czasu studio Maxis ani wydawca nie informują o kolejnych opóźnieniach, można mieć więc nadzieję, że późna jesień bieżącego roku jest terminem ostatecznym. Jednak czy na pewno jest na co czekać? Nie da się zaprzeczyć, że nowa odsłona oferuje kilka niezwykle potrzebnych serii zmian, jednak żadna z nich nie jest na tyle przełomowa, aby rozpocząć nowy rozdział w ponad trzynastoletniej historii Simsów. Z drugiej strony, tak długo jak kolejne odsłony oraz ich rozszerzenia, będą sprzedawały się w milionach egzemplarzy, trudno oczekiwać radykalnych kroków i szalonych rewolucji - w końcu nie pozbywa się kury znoszącej złote jajka. Zwłaszcza, jeśli to złoto wymienialne na simoleony.