autor: Szymon Liebert
Graliśmy w Evolve - strzelaninę kooperacyjną od twórców Left 4 Dead - Strona 3
Studio Turtle Rock, znane z Left 4 Dead, pokazało swój nowy projekt - grę Evolve, która łączy kooperację i rywalizację. Z jakim skutkiem? Po zagraniu w demo możemy zapewnić, że szykuje się „potwornie” ciekawa produkcja.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Evolve - w co wyewoluował pomysł twórców serii Left 4 Dead?

Kiedy bestia jest w zasięgu, ponownie wiele zależy od umiejętności trapera – nie bez przyczyny nazwałem go „kluczowym zawodnikiem”. Przedstawiciel tej klasy może bowiem rozstawić na mapie tak zwaną mobilną arenę, czyli osłonę, w której da się zamknąć potwora na kilkadziesiąt sekund. W okiełznaniu zwierzęcia pomaga medyk, który prócz leczenia ma broń na strzałki uspokajające (w praktyce spowalniają one przeciwnika). Inni starają się nie przeszkadzać i nie rozbiegać za bardzo. Zakładając, że arena została rozstawiona i cel znajduje się w jej obrębie, należy przystąpić do kolejnej fazy planu. Teraz każdy musi wypełniać swoją rolę jak najlepiej. Traper przygważdża przeciwnika harpunem, medyk leczy i penetruje pancerz przy pomocy snajperki (wytwarza to słabe punkty, w które mogą strzelać inni), szturmowiec zadaje obrażenia i skupia na sobie uwagę, a żołnierz wsparcia zapewnia innym ochronę przy pomocy tzw. „shield guna”. W kluczowym momencie ten ostatni może zlecić wykonanie orbitalnego bombardowania, zadającego najważniejsze obrażenia. Przy dobrych wiatrach bestia pada, a misja zostaje wykonana w zaledwie kilka minut.
W Evolve na mapach pojawią się nie tylko gracze, ale też istoty prowadzone przez sztuczną inteligencję. To istotny element rozgrywki w przypadku potwora, który musi polować na słabsze jednostki i żywić się ich mięsem, by ewoluować. Najgroźniejsze zwierzęta będzie też dało się wykorzystać w walce – wystarczy wciągnąć je pomiędzy najemników i uważać, żebyśmy sami nie stali się ich celem. Co ciekawe, za zabicie niektórych zwierząt łowcy otrzymają czasowe bonusy, więc można powiedzieć, że opłaci im się polowanie nie tylko na Goliatha.

Takie pozornie proste scenariusze się zdarzały, chociaż przeważnie walka w Evolve była znacznie bardziej złożona i wymagająca. To jedna z zalety gry, że mecze mogą trwać od kilku do nawet kilkudziesięciu minut – wszystko zależy od umiejętności uczestników. Pewne jest to, że jeśli drużyna nie zdominuje przeciwnika w początkowej fazie zabawy, później będzie miała coraz trudniej. Bestia rośnie w siłę z każdą minutą i w końcu staje się potężną maszyną do zabijania. To w tym momentach grało mi się najlepiej, bo trzeba było naprawdę podkręcić tempo i korzystać z bardziej wyszukanych technik. Raz potwór zabił dwóch moich towarzyszy i zostaliśmy sami z medykiem. W oczekiwaniu na ich powrót na mapę użyłem umiejętności maskowania, dostępnej w klasie wsparcia, by ukryć nas przed węszącym oponentem. Bestia przeszła tuż obok i zgubiwszy trop, ruszyła w inną stronę. Później, po przegrupowaniu, doświadczyliśmy na sobie „efektu ewolucji”. Bo to hasło zawarte w tytule jest główną siłą potwora – im dłużej pozwalamy mu żyć, tym większą mocą dysponuje.