autor: Luc
Kingdom Come: Deliverance - średniowieczny Skyrim od twórców Mafii - Strona 5
Choć życie w średniowieczu trudno nazwać sielanką, legendy o walecznych rycerzach ciągle inspirują wyobraźnię. Dzięki Kingdom Come: Deliverance, powstającej grze studia Warhorse, będziemy mieli okazję stać się bohaterem jednej z takich opowieści.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Kingdom Come: Deliverance - między Gothikiem a Wiedźminem
Nie od razu królestwo zbudowano
O pozostałe wrażenia wizualne zadbać ma zaawansowany silnik graficzny, na którym oparto Kingdom Come. Ostateczny wybór padł na sprawdzony CryEngine 3, znany między innymi z produkcji takich jak Ryse, powstający Star Citizen czy choćby sama seria Crysis. Na prezentowanych materiałach wygenerowany teren wygląda na szczegółowy, choć zauważalne są pewne znaczne uproszczenia. Biorąc jednak pod uwagę fakt, iż gra studia Warhorse ma być ogromnym sandboksem, decyzję tego typu można w logiczny sposób wytłumaczyć. Tym, dla których zaproponowany świat i tak okaże się zbyt mały, z pewnością przypadnie do gustu wiadomość, jakoby twórcy planowali udostępnienie społeczności moderskiej większości narzędzi, z których sami korzystali podczas projektowania gry. Dodatkowe dziesiątki godzin przy fanowskich kreacjach mamy więc zapewnione.
Mimo wyraźnego zainteresowania, w grze nie ujrzymy trybu multiplayer. Kingdom Come: Deliverance od początku do końca ma być grą przeznaczoną dla pojedynczej osoby. Twórcy przyznają jednak, iż rozważają dodanie trybu kooperacji. Jeśli faktycznie do tego dojdzie, nowa opcja rozgrywki pojawi się najwcześniej w drugim epizodzie.
Co istotne, świat po którym przyjdzie nam podróżować zostanie graczom udostępniony w częściach. Deliverance zostanie bowiem podzielony na trzy osobne akty – każdy zapewniający po 20-30 godzin rozgrywki na całkowicie osobnej „mapie”. Pierwszy z zapowiadanych epizodów pojawi się najprawdopodobniej pod koniec 2015 roku. Reszta – w około półrocznych odstępach. Gra uzbierała już na Kickstarterze wymaganą ilość środków (w momencie gdy piszę te słowa, przekroczyła 600 000 dolarów), o pojawienie się aktów II i III możemy być więc spokojni. Mniej pewna jest kwestia dostępności tytułu na platformach innych niż komputery stacjonarne. Twórcy wprawdzie zapewniają, iż rozmowy z Microsoftem i Sony zakończyły się sukcesem i gra pojawi się także w wersji na PlayStation 4 oraz Xbox One, jednak oficjalnego potwierdzenia w sprawie daty premiery na next-genach póki co nie usłyszeliśmy.
W to mi graj!
Co wyniknie z tych ambitnych planów? Zarówno doświadczenia, jak i doskonałego pomysłu odmówić deweloperom nie można, ale niestety to nie wszystko, co decyduje o sukcesie gry. Ciekawe podejście do tworzenia i rozwoju postaci, innowacyjny i wymagający system walki oraz nieograniczona swoboda... Wszystko to brzmi doprawdy intrygująco i fantastycznie, choć ścieżka, którą obrano może okazać się wyboista i zdradliwa. Huczne zapowiedzi oraz stawianie tytułu w jednym rzędzie z klasykami gatunku z reguły rozbudza oczekiwania graczy do niebotycznych rozmiarów, a presja tego typu niestety nie wszystkim dobrze służy.
Do premiery Kingdom Come zostały jednak jeszcze blisko dwa lata, studio Warhorse ma więc wystarczająco dużo czasu na dopieszczenie nawet najmniejszych detali. Jedno trzeba im przyznać - wyścig po serca graczy rozpoczęli żwawym kłusem. Po ufundowaniu projektu, nie pozostaje nam nic innego, jak trzymanie kciuków za to, aby przy przejściu w galop nie złapali zadyszki.
Luc | GRYOnline.pl