autor: Luc
Kingdom Come: Deliverance - średniowieczny Skyrim od twórców Mafii - Strona 2
Choć życie w średniowieczu trudno nazwać sielanką, legendy o walecznych rycerzach ciągle inspirują wyobraźnię. Dzięki Kingdom Come: Deliverance, powstającej grze studia Warhorse, będziemy mieli okazję stać się bohaterem jednej z takich opowieści.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Kingdom Come: Deliverance - między Gothikiem a Wiedźminem
Akcja Kingdom Come: Deliverance zostanie osadzona w roku 1403 na obszarze środkowej Europy (zgadza się, to nasz region świata!). Wydarzenia, których będziemy świadkami, miały miejsce naprawdę i jak twierdzą twórcy – jedynie w nielicznych momentach pozwolono sobie na puszczenie wodzów fantazji. O jakichkolwiek przejawach magii i tym podobnych cudów nie ma jednak mowy! Na udostępnionych materiałach nieustannie przewijają się obrazy miejsc, które w lepszym lub gorszym stanie stoją do dziś, w tle powiewają zaś znane z kart podręczników chorągwie. Co ciekawe, w grze nie znajdziemy pękających w szwach miast – w ówczesnych czasach można było takowe policzyć na palcach jednej ręki. Na zaniedbanych traktach pomiędzy osadami rzadko znajdziemy żywą duszę, a jeśli nawet na kogoś trafimy, będą to najprawdopodobniej zwykli bandyci. Deweloperzy od samego początku zapewniają, iż realistyczne odwzorowanie nie tylko samych lokacji (niekiedy w skali 1:1), ale i realiów średniowiecza stanowi jedno z głównych założeń. Czy na swojej drodze spotkamy zatem Władysława Jagiełłę? Czy zdarzy nam się ugiąć kolana przed majestatem rodu Luksemburgów? A być może stoczymy, którąś z pamiętnych bitew tamtego okresu? Warhorse nie zdradza póki co zbyt wiele, jeśli jednak spełnią chociażby część swoich obietnic – doskonałą lekcję historii (i to w praktyce) mamy zapewnioną.
Jedną ze zmian, na którą zdecydowali się twórcy po zebraniu odpowiedniej liczby środków, jest wprowadzenie możliwości kontrolowania żeńskiej persony. W oryginalnej koncepcji, jedyną sterowalną postacią miał być wspominany kowal. Na prośbę graczy, studio Warhorse wprowadziło do gry spory fabularny epizod, w którym wcielimy się także w młodą kobietę. Szczegółów na razie nie ujawniono, wiemy jednak, że to dzięki niej nasz protagonista przeżyje inwazję wojsk niepokornego księcia.
Od pucybuta do bohatera
Naszego bohatera określać będą nie tylko statystyki oraz umiejętności. Twórcy postanowili wprowadzić także mechanizm głodu oraz zmęczenia. W grze znajdzie się również system tzw. perków. Odblokowywane podczas kolejnych przygód, zapewnią nam m.in. możliwość wyprowadzania dodatkowych ciosów w walce oraz wykuwania lepszych przedmiotów.
W odróżnieniu od pozostałych tytułów RPG tym razem nie będziemy odgrywać w wydarzeniach pierwszorzędnej roli. Choć nie raz i nie dwa przyjdzie nam przesądzać o losach bitwy, nigdy nie przyjdzie nam działać w pojedynkę – o naszym sukcesie czy porażce zadecyduje przynajmniej kilka czynników. Jednak to, którą ścieżką podążymy wypełniając powierzoną nam rolę, zależy tylko i wyłącznie od nas. W Kingdome Come nie znajdziemy klasycznego podziału na klasy. Wyboru jednej z trzech dostępnych profesji, tj. wojownika, barda oraz złodzieja, dokonamy podczas samej rozgrywki poprzez częstsze korzystanie z charakterystycznych dla danego fachu umiejętności. Jeżeli lepiej czujecie się kradnąc sakiewki niż z mieczem w dłoni, nic nie stoi na przeszkodzie, aby w całości poświęcić się złodziejskiemu rzemiosłu i skupić się na rozwoju zdolności przydatnych łotrzykowi.