autor: Luc
Kingdom Come: Deliverance - średniowieczny Skyrim od twórców Mafii - Strona 4
Choć życie w średniowieczu trudno nazwać sielanką, legendy o walecznych rycerzach ciągle inspirują wyobraźnię. Dzięki Kingdom Come: Deliverance, powstającej grze studia Warhorse, będziemy mieli okazję stać się bohaterem jednej z takich opowieści.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Kingdom Come: Deliverance - między Gothikiem a Wiedźminem
Świat w Kingdom Come: Deliverance podziwiać będziemy z perspektywy pierwszej osoby – także podczas trzymania miecza w dłoni. Sama mechanika walki ma przypominać tę znaną chociażby z Chivalry: Medieval Warfare, choć jak zapewniają twórcy poczyniono wszelkie starania, aby system ten urozmaicić i uczynić jeszcze bardziej realistycznym. Do prac przy modelach walczących postaci zatrudniono specjalistów od średniowiecznego fechtunku. Wstępne efekty, widoczne na udostępnionych materiałach, prezentują się nad wyraz dobrze – walka jest płynna, ale jednocześnie wymaga pomyślunku i zwinności. „Niestety” - tępo dusząc lewy przycisk myszy niczego tutaj nie wskóramy.
Z pustymi rękami nie wypada
Jednak bez względu na to czy ruszymy do bitwy na naszym wierzchowcu, czy też staniemy ramię w ramię z piechurami, nawet najzręczniejsze dłonie nie zapewnią nam zwycięstwa, o ile nie zadbamy o właściwy ekwipunek. Jedną z ciekawszych możliwości pozyskania odpowiedniej broni jest jej wykucie. Nasz bohater wciąż coś pamięta ze swojego kowalskiego fachu, w dowolnym momencie rozgrywki mamy więc możliwość złapania za narzędzia i stworzenia wymarzonego miecza. O tym, czy nasz trud przyniesie spodziewane rezultaty, czy też totalnie spartaczymy podjętą pracę, zadecydują nie tylko przypisane punkty umiejętności, ale także nasza zręczność. Każdy proces tworzenia przedmiotów (bez względu na to czy jest to broń, mikstury czy potrawy) przybierze bowiem formę minigierki, w której naciskanie właściwych przycisków we właściwym czasie wpłynie na efekt końcowy.
Noszone przez nas ubranie oraz zbroja po pewnym czasie będą się zużywały. Na koszulach powstaną dziury, napierśniki tu i ówdzie się zniszczą… Po wyjątkowo brutalnych walkach na naszym stroju pojawią się nawet plamy krwi! Aby doprowadzić ubiór i pancerz ponownie do idealnego stanu będziemy musieli oddać go do naprawy lub własnoręcznie wypolerować.
Szalenie interesująco zapowiada się także system ubierania naszego poczciwego kowala. Aby w pełni przygotować się na czekające nas boje, nie wystarczy po prostu przywdziać zbroi. Zgodnie z zapowiedziami twórców, w okienku ekwipunku czeka na nas aż 16 miejsc na poszczególne elementy pancerza, zaś cały system oparty będzie o tzw. warstwowość. Faktycznie - trudno wyobrazić sobie bieganie w żelaznej półpłytówce zakładanej na nagie ciało. Każdy z dostępnych pancerzy ma nie tylko okazale wyglądać (za te odpowiadać mają m.in. różne warianty kolorystyczne), ale także mocno wpłynie na styl naszej walki. I tak dzięki kolczudze zyskamy odrobinę odporności na niektóre ciosy mieczem, ale na widok łuczników powinniśmy natychmiast uciekać. Z kolei zbroja bechterowa świetnie ochroni nas przed grotami strzał, ale okaże się kompletnie bezużyteczna w starciu z toporem. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby niektóre z pancerzy łączyć lub po prostu na siebie nakładać. Zaproponowane rozwiązanie ma przede wszystkim służyć urealistycznieniu rozgrywki, ale także pozytywnie wpłynąć na możliwości dostosowania wyglądu naszego bohatera. Ilość dostępnych kombinacji ubioru liczona jest w tysiącach.