autor: Szymon Liebert
Dark Souls II w akcji - widzieliśmy nowy fragment gry - Strona 3
Na targach gamescom nie mogło zabraknąć gry Dark Souls II. Firma Namco Bandai pozwoliła nam przetestować build z E3 i pokazała fragment lokacji, która znajdzie się w październikowej becie.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Dark Souls II - wielki powrót symulatora umierania
Trollowanie na pełny etat
Autorzy nadal bawią się w zaskakiwanie gracza i szydzenie z jego przyzwyczajeń z poprzednich gier. Najlepszym przykładem jest tu przypominający wielkiego żółwia sporych rozmiarów opancerzony przeciwnik z maczugą. Kiedy próbowało się go atakować od tyłu, wykonywał błyskawiczny rzut na plecy, którym przygniatał postać do ziemi. Takiego zagrania nie było w poprzednim Dark Souls, chociaż dla fanów Dragon’s Dogmy nie będzie ono niczym nowym. Mimo to Dark Souls II okazało się pełne niespodzianek i trudnych sytuacji – widać, że autorzy co rusz starają się dopiec graczowi i zmusić go do myślenia. Baczna obserwacja okolicy pozwoliła uniknąć paru wpadek.

W jednej ze scen można było na przykład obejść łucznika blokującego wąskie przejście nad przepaścią. Po drodze przez pobliski budynek trzeba było jednak uważać na wrogów czających się za rogami lub powstających z ziemi. To kolejna zabawa z przyzwyczajeniami – w pierwszym Dark Souls trupy raczej nie ożywały. Oczyszczenie dachu budynku znajdującego się nad łucznikiem przydało się też do uniknięcia pułapki – kiedy wchodziło się do ruin nieopodal, tuż przed graczem pojawiały się trzy czerwone fantomy, w tym jeden przypominający spotkanego wcześniej „żółwia”. Walka z nimi trzema naraz była trudna, więc wycofałem się na daszek i stamtąd wybiłem je za pomocą magii. Pokazało to, że inteligencja wrogów raczej się nie zmieni – nadal nie radzą sobie z niektórymi reakcjami gracza i zamiast schować się przed ostrzałem, nieporadnie błądzą. Nie żeby mi to przeszkadzało, ale mam nadzieję, że w niektórych przypadkach nie da się zabić oponentów tak łatwo.
Lustrzany rycerz
Powyższa lokacja była ewidentnie wycięta z większego fragmentu gry i nie wiązała się z dalszymi miejscami – kończyło ją bowiem ognisko z teleportacją do następnej sceny. Co ciekawe, całą drogę można było przebiec, omijając wszystkich przeciwników. Drugi urywek zawierał korytarz prowadzący do bossa. Tutaj sprawy się komplikowały, bo ścieżka była pod czujną obserwacją nekromanty wyposażonego między innymi w proste pociski i duże kule czarnej materii. Problemem okazały się też ożywające posągi – trzeba było zetrzeć się równocześnie nawet z paroma agresywnymi przeciwnikami tego typu. Przyznam, że sprawiali mi spory problem i pewnie musiałbym poświęcić znacznie więcej czasu, żeby opanować walkę z nimi.

Z braku czasu nie mogłem pobawić się dłużej z Mirror Knightem, chociaż bodajże dwa podejścia pozwalają sądzić, że nie będzie to najtrudniejszy z bossów. Przynajmniej w teorii, bo – jak wiemy – Mirror Knight przyzywa pomocników, którzy wychodzą z jego tarczy. Kiedy gramy offline, są to postacie prowadzone przez sztuczną inteligencję. W trybie online Mirror Knight otrzymuje jednak wsparcie... innych uczestników zabawy. Ten świetny pomysł jest nawiązaniem do Demon’s Souls, gdzie w przypadku jednego z bossów w podobny sposób połączono rozgrywkę solową z rywalizacją. W praktyce może okazać się, że inni użytkownicy będą nam pomagać pokonać bossa – wiele zależy od tego, jaką nagrodę otrzymają za tę niecodzienną pracę.
Najlepszym podsumowaniem czasu spędzonego z Dark Souls II jest to, że szczerze nie chciałem opuszczać sali z wersją demo. Produkcja From Software wciąż intryguje i wciąga. Mam tylko nadzieję, że zmiana systemu animacji nie przełoży się na mniej dokładny i czytelny sposób sterowania oraz poruszania się postaci. Poza tym wszystko jest na swoim miejscu – to wciąż świetne action RPG, zbudowanr na relacji między deweloperami a odbiorcami. Gra, w której jedna grupa stara się przechytrzyć drugą i obie strony mają z tego sporą radochę.