Beta Path of Exile - darmowej konkurencji dla Diablo III i Torchlight II - Strona 2
Path of Exile przeszło długą drogę od 2006 roku. Darmowa gra hack-and-slash nowozelandzkiego studia Grinding Gear Games ma ogromny potencjał i już na tym etapie nie ma się czego wstydzić.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Path of Exile - darmowy konkurent najlepszych gier hack'n'slash
Rewolucyjne podejście do proponowanego przez grę asortymentu widać też we właściwościach samych przedmiotów. Większość z nich zawiera różnokolorowe sloty, w które wsadza się klejnoty tej samej barwy. Świecidełka pełnią bardzo istotną rolę, bo uaktywniają różnorodne skille, jakimi posługują się bohaterowie. Świetnie obrazuje to następujący przykład: łuczniczka jest w stanie zaatakować wrogów ognistą strzałą, jeżeli oferujący tę zdolność klejnot włożymy do zielonego otworu – w przeciwnym wypadku o podpalających wrogów pociskach możemy co najwyżej pomarzyć. Taka zależność zmusza do poszukiwania oręża nie tylko ze wzmacniającymi postać współczynnikami, ale przede wszystkim zawierającego odpowiednie sloty. W Path of Exile zdarzają się sytuacje, w których z zabitego oponenta wypada magiczna broń o wymarzonych wręcz cechach, ale nie decydujemy się jej użyć od razu tylko dlatego, że pozbawi nas przydatnych podczas walki umiejętności.

Obecność klejnotów w istotny sposób zwiększyła znaczenie zwykłych przedmiotów, czyli tych niewykazujących magicznych właściwości i zarazem najczęściej występujących w grze. W Diablo III białe graty zaczynamy ignorować już po kilkunastu minutach sieczki, w Path of Exile natomiast polowanie na odpowiedni oręż tego typu nie jest niczym nadzwyczajnym nawet w późniejszej fazie rozgrywki. Duża w tym zasługa systemu craftingu, który nawet z prostej maczugi czy miecza jest w stanie uczynić potężne narzędzie zagłady. Właściwościami broni można manipulować poprzez użycie powszechnie dostępnych sfer – nic nie stoi na przeszkodzie, aby za ich pomocą zmienić klasę przedmiotu (np. na niebieski czy żółty), przetasować jego współczynniki, dodać nowe, a nawet dokonać korekty samych slotów poprzez zmianę ich kolorów lub tego, jak poszczególne otwory połączone są ze sobą. Choć wszystkie te modyfikacje odbywają się w sposób losowy i nie mamy żadnego wpływu na ostateczny wynik operacji, to i tak przynosi to znakomite efekty. Dość powiedzieć, że sporo łuków, jakie przewinęły się przez ręce mojej łuczniczki, to efekt usprawnienia podstawowych typów broni, a nie znalezienia wyszukanych zabawek na placu boju.
Przykład łuku z prawidłowo umieszczonymi klejnotami. Pierwszy kamień od lewej uaktywnia płonącą strzałę, pozostałe świecidełka to typowe wspomagacze. Zielony dodaje mocy pociskowi, a także go przyspiesza, natomiast czerwony wyraźnie zwiększa obrażenia od ognia. Wszystkie trzy otwory są ze sobą połączone – bez takich powiązań supporty nie miałyby w tej konfiguracji racji bytu. Zaprezentowana broń została zbudowana od podstaw. Punktem wyjścia był biały łuk, któremu sferą zaaplikowano magiczne atrybuty, a następnie przetasowano je kilkakrotnie w celu osiągnięcia pożądanych współczynników.
Jednymi z ważniejszych przedmiotów w grze są wspomniane wcześniej klejnoty. Dzięki nim nasi śmiałkowie zwiększają zadawane obrażenia, aktywują czary obszarowe, generują aury lub przyzywają sprzymierzeńców na plac boju. Odpowiednie dopasowanie świecidełek to kwestia absolutnie kluczowa, decydująca, czy bohater jest w stanie sprostać coraz bardziej wymagającym przeciwnikom. Autorzy przygotowali kilkadziesiąt różnorodnych artefaktów, więc każdy znajdzie tu coś dla siebie.
