Graliśmy w XCOM: Enemy Unknown - to będzie godny następca UFO! - Strona 4
Od premiery XCOM: Enemy Unknown dzielą nas już tylko tygodnie. Po sprawdzeniu grywalnej wersji możemy stwierdzić, że UFO wreszcie otrzyma godną kontynuację.
Przeczytaj recenzję Strzelając do E.T. – recenzja gry XCOM: Enemy Unknown
Interfejs bitew jest łatwy do opanowania. Małe ikonki informują o poziomie ochrony zapewnianej przez osłony, a od każdego rozkazu dzielą nas maksymalnie dwa kliknięcia. Jednocześnie system sterowania wydaje się trochę zbyt sztywny. Nie mamy pełnej kontroli nad kamerą, a mapę można obracać tylko o dziewięćdziesiąt stopni w każdą stronę. Czasem pojawiają się problemy podczas walki w wielopoziomowych pomieszczeniach, gdy po rozpoczęciu tury kamera wrzuca nas na najwyższe piętro i musimy ręcznie obniżać perspektywę. Wszystko to denerwuje jednak tylko na początku. Po dwóch-trzech misjach przyzwyczaiłem się do ograniczeń interfejsu i wynikające z tego niedogodności rzadko zaprzątały moją uwagę. Cieszą ponadto małe detale, takie jak wydawane przez obcych dźwięki, sygnalizowane przez obraz fal dźwiękowych. Ułatwia do znalezienie ostatniego ich oddziału, którego wyeliminowanie potrzebne jest do zakończenia misji.
Komentarz T_Bone’a:
Przyznam, że miałem duże obawy co do XCOM: Enemy Unknown. Bałem się, że będzie to ładna gra ale uproszczona i pozbawiona klimatu, przeciętniak. Po kilku godzinach z betą wszystkie wątpliwości zniknęły, w trybie „classic” rozgrywka to walka o przetrwanie w porywającym klimacie. Panowie z Firaxis Games włożyli w tę grę wiele serca i to widać. Nie mogę doczekać się października, kiedy nowe UFO zaatakuje półki sklepowe.
Godny spadkobierca UFO? Jak najbardziej!
Stworzenie kontynuacji legendy, jaką bez wątpienia jest UFO: Enemy Unknown, to wyjątkowo trudne zadanie. Jednak po kilkunastu godzinach spędzonych z grywalną wersją mogę stwierdzić, że Firaxis ma spore szanse podołać temu wyzwaniu. Niektóre rzeczy trochę uproszczono, a rozgrywka nabrała znacznie bardziej filmowego charakteru, niemniej autorom udało się odtworzyć to, co czyniło pierwowzór tak wyjątkowym. Występuje parę problemów, ale nie psują one przyjemności płynącej z zabawy. Tytuł niesamowicie wręcz wciąga i trudno powstrzymać się przed rozegraniem „jeszcze tylko tej jednej misji”. Fani strategii powinni zaznaczyć w kalendarzach październikową datę premiery, gdyż wszystko wskazuje na to, że po osiemnastu latach oczekiwania wreszcie otrzymamy godną kontynuację UFO.
Różnice między wersją konsolową i pecetową
Powyższa zapowiedź powstała w oparciu o wersję pecetową. Na tegorocznym gamescomie miałem jednak okazję pograć godzinę w edycję na Xboksa 360, więc mogę pokusić się o małe porównanie. Pod względem graficznym nie ma żadnych większych różnic. Na PC wszystko jest oczywiście ostrzejsze, a tekstury zyskały trochę więcej detali, ale raczej nie nastąpił jakiś wielki skok jakościowy. Gra utrzymana jest zresztą w delikatnie kreskówkowej konwencji, nikt tu nie silił się na fotorealizm.
Oczywiście granie myszką jest wygodniejsze. Autorzy pozwolili na większą kontrolę nad kamerą, a dodatkowo obecna jest siatka taktyczna, której nie uświadczymy na konsolach. Mimo to interfejs sprawdza się bardzo dobrze i na padzie. Turowa natura starć sprawia, że nie musimy się spieszyć, ale i tak wszystkie rozkazy wydaje się bardzo prosto. Ponadto na Xboksie 360 nie trzeba na szczęście ręcznie wskazywać przeciwnika na mapie. Zamiast tego jeden przycisk aktywuje celowanie, a następnie wystarczy przełączać się między znajdującymi się w zasięgu wrogami.
Adrian Werner | GRYOnline.pl