Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

XCOM: Enemy Unknown Przed premierą

Przed premierą 13 lipca 2012, 12:00

XCOM: Enemy Unknown – graliśmy w nowe UFO od twórców Cywilizacji

Czy XCOM: Enemy Unknown zadowoli miłośników kultowego UFO czy może skierowany jest do zupełnie nowego odbiorcy? Po dwóch godzinach gry próbujemy odpowiedzieć na to pytanie.

Przeczytaj recenzję Strzelając do E.T. – recenzja gry XCOM: Enemy Unknown

Artykuł powstał na bazie wersji PC.

Mało jest gier, które na długo przed premierą wzbudzają tak duże kontrowersje. Najnowsza odsłona cyklu XCOM zdążyła już dawno podzielić jego fanów na dwa obozy: pierwszy, mocno zainteresowany powrotem kultowej marki w dowolnej postaci, oraz drugi, odsądzający twórców od czci i wiary za wyraźne uproszczenie jednej z najlepszych produkcji w historii elektronicznej rozrywki. Mimo że sam jestem wielkim miłośnikiem pierwowzoru, do tej pory wykazywałem umiarkowany spokój. Z wyrażeniem swojej opinii wolałem wstrzymać się do momentu, gdy własnoręcznie sprawdzę najnowsze dzieło studia Firaxis Games, i wreszcie, ku mojej wielkiej uciesze, taka okazja się nadarzyła.

Dzięki staraniom polskiego dystrybutora, firmy Cenega, wczoraj w Warszawie mogliśmy ujrzeć w akcji obszerny fragment gry i samodzielnie przetestować cztery początkowe misje kampanii. Ponad godzinne posiedzenie z tym tytułem okazało się nadzwyczaj owocne. Wersja demonstracyjna pozwoliła bowiem uzyskać odpowiedzi na wiele nurtujących mnie pytań, które pojawiły się po dotychczasowych prezentacjach programu, m.in. w trakcie tej ostatniej, na czerwcowych targach E3.

Pierwsze niespodzianki

Przygoda z grywalną wersją tytułu zaczęła się od niespodzianek – przede wszystkim mocno zdziwiła mnie konstrukcja kampanii, która składa się z serii ściśle powiązanych ze sobą scenariuszy. W przeciwieństwie do swego kultowego pierwowzoru XCOM: Enemy Unknown w ogóle nie stawia na losowość zdarzeń – misje taktyczne wykonujemy w określonym porządku, a nasze działania, zarówno te podczas właściwej akcji, jak i w trakcie pobytu w bazie, przerywane są licznymi filmikami. Gra kładzie zaskakująco duży nacisk na fabułę, co z jednej strony wydaje się ciekawym rozwiązaniem, z drugiej jednak ma swoje wyraźne minusy. Największą wadą tegoż jest nikła motywacja do powtórnego odparcia inwazji obcych. Przy drugim podejściu produkt nie będzie w stanie zaskoczyć nas w takim stopniu jak za pierwszym razem.

Jeśli ktoś spodziewał się wesołej opowiastki o inwazji obcych na Ziemię, XCOM pozytywnie go zaskoczy. Gra ma fantastyczny klimat i na dodatek jest piekielnie brutalna, co zresztą od dłuższego czasu sugerował znaczek 18+ na okładce.

W dziele Firaxis Games nie uświadczymy losowo generowanych map. Wszystkie areny, na których przyjdzie nam toczyć boje z kosmitami, zostały wcześniej zaprojektowane przez autorów. Poszczególne misje mogą co prawda różnić się kilkoma szczegółami, np. liczbą i rodzajem wrogich wojsk, ale kluczowe dla fabuły zdarzenia zostały w nich zaszyte na amen, co oznacza, że w przypadku powtórnego rozgrywania kampanii nie ma mowy o jakichkolwiek niespodziankach. Sytuacji nie poprawia fakt, że od czasu do czasu otrzymujemy możliwość wyboru jednego scenariusza spośród dwóch aktualnie dostępnych. Gra podkreśla w takim przypadku konsekwencje płynące z podjęcia trudnej decyzji (przymusowe zignorowanie prośby o pomoc jednego z krajów spowoduje, że jego włodarze w mniej przychylny sposób zaczną oceniać dowodzoną przez nas organizację), ale dla późniejszego rozwoju wypadków nie ma to w zasadzie większego znaczenia. Po prostu wykonujemy jeden z dwóch dostępnych w takiej sytuacji scenariuszy i to wszystko.

Nowy XCOM będzie oferować aż cztery poziomy trudności – Easy, Normal, Classic oraz Impossible – przy czym ten ostatni ma rzekomo doprowadzić do szewskiej pasji nawet weteranów pierwowzoru. Dla hardcore’owców twórcy przygotowali dodatkowy tryb o nazwie Iron Man, pozwalający zapisać stan gry tylko jeden raz podczas całej kampanii!

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej

Po co komu nowe Heroes of Might and Magic, skoro nadchodzi Songs of Conquest
Po co komu nowe Heroes of Might and Magic, skoro nadchodzi Songs of Conquest

Przed premierą

W niszy, która powstała po porzuceniu przez Ubisoft serii Heroes of Might and Magic sukcesy odnosić mogą mniejsi twórcy, tacy jak Lavapotion. Ich Songs of Conquest może być najlepszą grą w stylu „hirołsów” od czasów kultowej trójki.

STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?
STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?

Przed premierą

W jednym z „fałszywych” zakończeń gry S.T.A.L.K.E.R.: Cień Czarnobyla bohater wyraża życzenie: „Chcę, by Zona zniknęła”. I rzeczywiście, cykl, który dał nam Strefę, zaginął na lata – aż teraz nagle zapowiedziano jego kontynuację. Czy to może się udać?

Graliśmy w My Summer Car – samochodowy survival dla wytrwałych
Graliśmy w My Summer Car – samochodowy survival dla wytrwałych

Przed premierą

Lato, urlop, własna bryka – My Summer Car brzmi jak lekka, wakacyjna przygoda, ale w rzeczywistości to hardkorowy symulator dla wytrwałych.