autor: Marcin Serkies
Deus Ex: Bunt Ludzkości - już graliśmy! - Strona 2
Wybraliśmy się do Londynu, by móc przetestować fragment nowej gry z serii Deus Ex, noszącej podtytuł Bunt ludzkości. Jak przedstawiają się przygody Adama Jensena? Sprawdźcie sami!
Przeczytaj recenzję Wielki powrót legendy - recenzja gry Deus Ex: Bunt ludzkości
Wprowadzenie skierowało mnie do momentu, w którym Adam ulega przewadze przeciwnika. Potem obejrzałem długie i bardzo klimatyczne intro – okraszone muzyką kojarzącą się bardzo mocno z pierwszą częścią gry – by w końcu przejść do kolejnego etapu. Takie rozwiązanie – wprowadzenie z udziałem gracza – pozwala przekazać nieco więcej informacji niż zwykły filmik na początek. Grający, chcąc czy nie, wchłonie trochę informacji, a to w produkcji tego typu jest dość istotne.
Kolejnym etapem, z którym się zmierzyłem, był spokojny przerywnik – wizyta w wyremontowanej po ataku siedzibie Sarif Industries. Adam trafia tam nie bez powodu, pół roku po wydarzeniach ze wstępu do akcji wzywa go prezes firmy. Ponadto okazuje się, że jeden z wszczepów, które uratowały życie naszemu bohaterowi, nieco szwankuje i wymaga poprawy. Nie zwiedziłem całego budynku, nie wiem, jak wiele pięter było dostępnych, przespacerowałem się raptem po dwóch. Gra nagradza szperanie po kątach, zazwyczaj kolejnymi notatkami, które rzucają trochę światła na to, co dzieje się dookoła. Sporo biur niestety było zamkniętych, a moje umiejętności łamania zamków szyfrowych na samym początku gry okazały się zbyt niskie, żeby sobie z nimi poradzić. Dostępny gabinet, to laboratorium głównego mózgu Sarif Industries do spraw cybernetycznych modyfikacji. Tu pierwszy raz miałem okazję trafić na dialog, który pozwalał zareagować na dwa sposoby – złagodzić sytuację konfliktową lub wręcz przeciwnie. W kodzie, który testowałem, wybór ten nie miał tak naprawdę znaczenia, bo więcej się z moim interlokutorem nie spotkaliśmy, ale w pełnej wersji gry takie decyzje mają być dość istotne.

W siedzibie Sarif nie zabrakło oczywiście tradycyjnej w tego typu grach informacji – recepcjonistka spokojnie jak automat odpowiadała na moje pytania dotyczące lokalizacji różnych miejsc i mimo że męczyłem ją o niektóre rzeczy kilkanaście razy, dziewczyna zachowała anielską cierpliwość. Podobnie było z mnóstwem innych osób, które zaczepiałem. Ze stoickim spokojem wygłaszały swoje kwestie. Przy okazji dało się zauważyć, nad czym na pewno programiści jeszcze muszą popracować. Nagabywane przeze mnie postacie nie raczyły odwracać się w moim kierunku, ale chętnie do mnie mówiły. W pewnym momencie okazało się, że liczba dostępnych tekstów, które wypowiadają nieistotni dla przebiegu rozgrywki pracownicy Sarif, jest ograniczona. Jest ich sporo, ale potrafią się powtarzać, co nie powinno przeszkadzać w pełnej wersji gry, w końcu mało kto będzie z uporem maniaka klikał na każdego spotkanego człowieka – czasem nawet kilka razy.
Kręcenie się po siedzibie Sarif przerwał mi w pewnym momencie prezes firmy. Miałem się z nim spotkać na lądowisku dla śmigłowców. Jak udało mi się dowiedzieć – od napotykanych osób, z gazet i z telewizyjnych newsów – oczekiwał on ode mnie pomocy w rozwiązaniu pewnego problemu. Problemu, jaki szef ochrony zazwyczaj rozwiązuje sam. Do jednej z fabryk Sarif Industries dostała się grupa ekstremistów, zwących się purystami (nie kochają chłopaki wszczepów), wzięła zakładników i sytuacja zrobiła się dość napięta. Oczywiście jest i drugie dno – zakładnicy są mało ważni, w końcu ludzi można zastąpić – ale w tej właśnie fabryce przechowywane są plany i prototyp nowej broni – a dokładnie: bardzo ciekawej miny – którą firma zamierza za grube pieniądze wprowadzić na rynek. Stąd interwencja SWAT została wstrzymana, a policjanci czekają, aż my – czyli Sarif – załatwimy swoje sprawy, zanim im, zwykłym szarakom, będzie dane działać. Tu wyraźnie widać kolejny z elementów cyberpunka w Deus Ex. Świat sieci, chromu i wszczepów ma się charakteryzować ogromną władzą korporacji. Instytucje państwowe mają coraz mniej do powiedzenia, a prywatne firmy mniej lub bardziej oficjalnie rządzą tym światem.