autor: Marcin Konstantynowicz
StarCraft II: Wings of Liberty - testujemy przed premierą - Strona 4
Na testy wersji beta drugiego StarCrafta czekały rzesze fanów RTS-ów, ale tylko nieliczni na razie mogą wziąć w nich udział. Zagraliśmy i sprawdziliśmy, co nowego w świecie Terran, Zergów i Protossów.
Przeczytaj recenzję StarCraft II: Wings of Liberty - recenzja gry
Uczta dla oczu, uszu i polskości
Grafika jest śliczna. Przyznaję się (i biczuję w ramach pokuty) do tego, że byłem w pierwszym szeregu tych, którzy na grafice wieszali psy po obejrzeniu zwiastunów i screenów. A potem zagrałem i zostałem oczarowany. Jakoś nie czuję w tym ani krzty Warcrafta III czy czegokolwiek innego, co przewijało się w zarzutach. Dalej jest to ten sam StarCraft, z tą samą dynamiką. W czasie walki sytuacja jest przejrzysta i jesteśmy w stanie spokojnie manewrować jednostkami.

Grafika może nie wyznacza nowych standardów pod względem technologii, ale dobrze buduje klimat i jest po prostu ładna (wrażenia podczas gry są dużo lepsze, niż sugerują to screeny). Najlepiej wyglądają Zergi, Terranie są nieźli, jedynie Protossi czasem zalatują takimi elfami w kosmosie. Ale nie jest tak źle, naprawdę.
Muzyka jest z jednej strony podobna do tej z pierwszej części, ale jednak jest bardziej zróżnicowana. Mnie się podoba, niektóre motywy (zwłaszcza z menu), mam już na stałe wypalone w pamięci. Może trochę za dużo skrzypiec u Terran i za mało tej niewyżytej elektrycznej gitary u Zergów.
Co ciekawe, dostępna jest już polska wersja językowa. Niepełna, gdyż brakuje w niej kilku głosów (zwłaszcza komentatora, który powinien mówić nam, że np. jesteśmy atakowani) czy opisów. To jednak można śmiało zrzucić na karb bety, bardziej interesuje nas jakość tego, co jest. A jest nieźle i gracze, którzy swój pierwszy raz ze światem StarCrafta dopiero przeżyją, powinni być usatysfakcjonowani. Kilka głosów nie pasuje, ale nie na tyle, żeby polska wersja odrzucała.
Inna sprawa, to kwestia przyzwyczajenia. Grając od dwunastu lat w wersję angielską, ciężko mi nie dziwić się, że Marine gada do mnie po polsku. Po prostu, czym skorupka za młodu nasiąknie, tym potem całe jajo śmierdzi. Wydaje mi się, że najlepszą i najlogiczniejszą opcją byłby po prostu wybór wersji językowej w edycji sprzedawanej w Polsce.
Podsumowanie
Miałem naprawdę ogromne obawy związane z jakością StarCrafta II. Wszystkie one zostały rozwiane. Ciężko przewidzieć, czy gra odniesie taki sam sukces jak poprzednia część. Potencjał jest, rozgrywka ocieka miodem, pytanie, czy gracze będą woleli zostać przy starym, czy przeniosą się na nowe. Ja wiem, że będę grał. Nie mam już więcej wątpliwości – StarCraft jest grą mojego życia, a StarCraft II jawi się na horyzoncie jako poważny konkurent.
Marcin „Yuen” Konstantynowicz