Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 31 grudnia 2009, 11:37

BioShock 2 - test przed premierą - Strona 2

Powrót do Rapture w butach Big Daddy'ego zapowiadał się niezwykle mocno. Czy BioShock 2 faktycznie wgniata w ziemię? Sprawdziliśmy to w naszym przedpremierowym teście.

Przeczytaj recenzję BioShock 2 - recenzja gry

Sporo nadziei wiążę z fabułą gry i tzw. klimatem, ale tutaj autorzy stoją w pewnym sensie na straconej pozycji. Pierwszy BioShock zachwycał przede wszystkim tym, że oferował unikatowe środowisko – pamiętacie efektowną scenę zjazdu windą do Rapture i wkradający się do serca lęk przed czyhającymi na dole niebezpieczeństwami? Pewnie, że pamiętacie, bo trudno coś takiego zapomnieć. Drugi BioShock ze zrozumiałych względów został odarty z całej tej tajemniczości – wiemy już doskonale, jak wygląda podwodna metropolia oraz jej mieszkańcy, trudno więc oczekiwać zaskoczenia. Sama rozgrywka także rozpoczyna się nijako. Budzimy się w ciele prototypowego Tatuśka w nieznanej części Rapture i od razu wkraczamy do akcji. Szybka nauka podstawowych ruchów i na dobry początek walka z Big Sister, która robi z nami, co chce, a następnie ucieka, gdy od śmierci dzieli nas dosłownie jeden cios (w grze występuje zdecydowanie więcej zaprogramowanych scen niż w pierwowzorze). W uszach brzęczy głos doktor Tenenbaum, która od samego początku stara się wskazywać nam drogę. Szczerze mówiąc, nic odkrywczego i nawet rozrzucone tu i ówdzie taśmy z nagraniami nie poprawiają ogólnej sytuacji. Klasyczna powtórka z rozrywki.

Początkowo świder miał się nagrzewać. Najwyraźniej producenci uznali,że jest zbyt mocny i ograniczyli jego użycie zbiornikiem paliwa.

Nim ponownie wylądowałem w podwodnej metropolii, byłem niezmiernie ciekaw, jak w roli głównego bohatera wypadnie Big Daddy. Co prawda już w pierwowzorze mogliśmy przywdziać kombinezon płetwonurka, ale nie czarujmy się – była to ledwie namiastka prawdziwego Tatuśka, czyli silnie opancerzonej maszyny do zabijania, która w walce okazywała się bardzo wymagającym przeciwnikiem. Kostium bez trudu oszukiwał krążące po Rapture Siostrzyczki, ale niestety nie zapewnił naszemu śmiałkowi wystarczająco dużo siły, by mógł on udźwignąć unikatowe dla tych stworów środki zagłady. Tego doczekaliśmy się dopiero w „dwójce”.

Od samego początku zmagań bohater wyposażony jest w świder, za pomocą którego może razić wrogów na krótki dystans. Podstawowym ciosem jest uderzenie, ale nie jest ono tak potężne, jak mogłoby się wydawać – najsłabszy Genofag ginie „dopiero” po drugim strzale. Wiertło można też rozkręcić i jest to zdecydowanie lepsze rozwiązanie, bo trafieni śmiercionośnym ostrzem przeciwnicy po krótkiej chwili padają trupem. Niestety, urządzenie w zastraszającym tempie zużywa energię, dlatego o ciągłym masakrowaniu wrogów nie ma mowy. Dopiero po uzupełnieniu paliwa, za pomocą znajdowanych tu i ówdzie pojemników, można kontynuować rzeź.

Oprócz świdra dostępna jest również druga broń, którą w „jedynce” posługiwali się Tatuśkowie, czyli nitownica (Rivet Gun). Pełni ona rolę karabinu maszynowego i stanowi podstawowy oręż do walki na dystans. Wypluwane z luf pociski zadają niewielkie obrażenia, co można uznać za swego rodzaju niespodziankę. Zwykły Genofag musi przyjąć kilka kul, zanim zostanie wyeliminowany, a trafić w szybko poruszające się stwory wcale nie jest łatwo. Warto nadmienić, że nitownicę można wyposażyć w kilka rodzajów amunicji. Oprócz standardowych nabojów natknąłem się jeszcze na pułapki, które po wystrzeleniu przylepiają się do pierwszej napotkanej płaskiej powierzchni. Kiedy przeciwnik przetnie wiązkę umieszczonego w ten sposób czujnika, natychmiast przeszywa go nit. Trzeba przyznać, że jest to interesująca zabawka, choć niestety nie poraża skutecznością.

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat, do 2023 pełnił funkcję redaktora naczelnego. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej

Graliśmy w Escape from Tarkov – to nie jest gra dla słabych ludzi
Graliśmy w Escape from Tarkov – to nie jest gra dla słabych ludzi

Przed premierą

Escape from Tarkov zapowiada się na najbardziej realistyczny symulator przebywania na nieprzyjaznym terenie. Mechanizmy zabawy są bardzo proste – największe przeszkody czają się zupełnie gdzie indziej.

Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock
Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock

Przed premierą

Choć obie części System Shock zyskały uznanie krytyków, żadna z nich nie okazała się komercyjnym hitem. Trudno więc dziwić się, że niewielu chciało zainwestować w jej kontynuację. Teraz, po kilkunastu latach, zapomniany cykl wreszcie powraca do życia.

Widzieliśmy gameplay Beyond Good & Evil 2 – oto 5 najważniejszych cech BG&E2
Widzieliśmy gameplay Beyond Good & Evil 2 – oto 5 najważniejszych cech BG&E2

Przed premierą

Drugi rok z rzędu Ubisoft pokazuje na E3 świetne trailery Beyond Good & Evil 2. Problem polega na tym, że to czyste CGI, na podstawie którego nie da się niczego powiedzieć o samej grze. My mieliśmy możliwość zobaczenia gameplaya z BG&E2.