autor: Michał Bobrowski
Metro 2033 - już graliśmy! - Strona 5
Czy połączenie klasycznego FPS-a z doskonałym scenariuszem opartym na bestsellerowej książce to recepta na sukces na rynku gier? Mieliśmy okazję sprawdzić to na pokazie produkcji pt. Metro 2033.
Przeczytaj recenzję Metro 2033 - recenzja gry
W podziemnym świecie pełnym śmierci, przemocy i zwalczających się nawzajem frakcji naturalną rzeczą jest również to, że w niektórych etapach gry naszymi przeciwnikami są nie tylko mutanty. Sam miałem okazję uczestniczyć w walce z oddziałem jak najbardziej ludzkich przestępców, których w świecie gry nie brakuje. Warto również dodać, że ten fragment zabawy pozwalał na dokonanie wyboru metody eliminacji przeciwników. Mogłem pozwolić sobie na frontalny atak, narażając się tym samym na znaczne zużycie amunicji. Zdecydowałem się jednak na rozwiązanie godne Sama Fishera. Ostrożnie ominąłem pułapki, jak rozrzucone szkło czy zawieszone butelki. W ciemności poczekałem, jak jeden z bandytów odłączy się od pozostałych. Podkradłszy się cicho, zakończyłem jego żywot przy pomocy noża. W ten sam sposób udało mi się zajść jeszcze dwóch innych przeciwników.
Odniesione rany są odwzorowane na ekranie poprzez czerwone plamy i odgłos przyspieszonego bicia serca. Lekkie obrażenia, jak na bieżące trendy w tym gatunku przystało, „rozchodzą się same po kościach”, jednak większy uszczerbek na zdrowiu wymaga zaaplikowania apteczki przedstawionej tu w formie zastrzyku.

Jakie ogólne wrażenie zrobiła na mnie walka? Niesamowite. Nagłe wycie atakujących mutantów potrafi wywołać ciarki na plecach. Dodatkowo nasz bohater nie jest bynajmniej eksczłonkiem Spencnazu i przeładowanie jakiejkolwiek broni zajmuje mu chwilę czasu. A mutanty przecież nie zatrzymują się i nie czekają, aż skończymy… Jednak, aby nie było zbyt różowo, zasygnalizuję, że na obecnym etapie (a niestety obawiam się, że to dość finalny etap) AI przeciwników wydaje się nieco kuleć. Zauważyłem to szczególnie w momencie, gdy Artemowi w podróży towarzyszył bohater niezależny i zostaliśmy napadnięci przez mutanty. Widać było, że ich AI momentami nie może zdecydować, czy atakować mnie, czy kompana. Zastrzeżenia mam również do samym modeli postaci. O ile ich wygląd graficzny jest naprawdę znakomity (o czym szerzej poniżej), o tyle dość częste przenikanie się postaci wyraźnie irytuje.
Drugim obszarem, który również może zaważyć na finalnym odbiorze Metro 2033, jest ryzyko dużej liczby bugów w samych skryptach odpowiedzialnych za rozwój fabuły. W wersji, z którą miałem do czynienia, niestety było ich jeszcze zbyt wiele. Pozostaje mieć nadzieję, że programiści z 4A Games przed premierą zapowiedzianą na 16 marca 2010 wychwycą i poprawią większość z nich.